Kou | Obietnica |

2.3K 92 47
                                    

Shot jest dla xxILoveLordxx

[T/i] - twoje imię

[I/c] - imię chłopaka

Życie jest niesprawiedliwe! Stoisz na balkonie i patrzysz w gwiazdy. Za niecałe dwadzieścia cztery godziny masz poślubić chłopaka, którego nawet nie lubisz, ale rodzice - szanowani arystokraci - złożyli obietnicę. 

- Niech sobie sami za niego wychodzą. - mruknęłaś pod nosem. Tydzień temu spotkałaś Kou, który kiedyś był twoją miłością. Powiedziałaś mu o wszystkim, ale on się tym nie przejął i spotykaliście się przed ostatnie dni. Wiedziałaś, że jest piosenkarzem. Zerwałaś perłowy naszyjnik z szyi. To prezent od [I/c]. Cisnęłaś nim najmocniej jak potrafiłaś. 

- Co u ciebie MNeko-chan? - usłyszałaś głos za sobą. Odwróciłaś się i zobaczyłaś blondyna. Uśmiechnęłaś się do niego. 

- Nie chcę jutra. - odparłaś a chłopak podszedł do ciebie

- Mam pewną propozycję. Jednak jest ona wieczna. - powiedział

- Nie mam nic do stracenia. - odpowiedziałaś

- Zostaniesz ze mną na zawsze. Przemienię cię w wampira i złożymy przysięgę krwi. Ja kocham ciebie a ty mnie. To chyba lepsza opcja niż jutrzejszy zaaranżowany ślub. - opowiedział a ty zamyśliłaś się. W sumie wolisz być z blondynem niż z tym [I/c]. 

- Tylko jak ja jutro ucieknę przed ceremonią? - zapytałaś

- Mam pewien pomysł... - odpowiedział i nachylił się do twojego ucha. 

Wyjaśnił ci cały plan a ty zgodziłaś się. Zostałaś zmieniona w wampira. 

***

Przez całą noc dopełniałaś przemiany w śnie. 

Rano służka ledwo cię dobudziła. Była przerażona twoją bladą cerą, ale zwaliła to na niechęć i stres do ślubu. Pomogła ci się ubrać w śnieżnobiałą sukienkę. Na szczęście sama mogłaś ją wybrać. Była rozłożysta, do kolana i z koronkowymi, długimi rękawami. Nie odezwałaś się słowem od rana. Czułaś pod językiem, że cztery zęby zmieniły się w kły. Gdy zostałaś w końcu sama, odetchnęłaś z ulgą. Spojrzałaś do lustra i otworzyłaś usta. Były tam śliczne, białe kły. 

- Piękna jesteś. - usłyszałaś. Uśmiechnęłaś się. Od razu rozpoznałaś głos Kou. 

- Dzięki. - odparłaś. Odwróciłaś się wpadając prosto w ramiona chłopaka. 

- Pamiętasz plan? - zapytał a ty skinęłaś głową. Odgarnął twoją grzywkę z czoła i pocałował je. Westchnęłaś cicho. 

- Kocham cię Neko-chan. - powiedział

- Ja ciebie też. - odpowiedziałaś i pocałowałaś go. Oddał pocałunek z wielką pasją. Po chwili odsunęliście się od siebie. 

- Chyba jestem gotowa, żeby przynieść wstyd całej rodzinie. - zaśmiałaś się. Chłopak cmoknął cię szybko w policzek i teleportował się sekundę przed wejściem służącej. Wzięłaś głęboki oddech i ruszyłaś za nią. Szłyście przez długi korytarz. U podnóża potężnych schodów zobaczyłaś swoich rodziców. Na twarzach żadnych emocji. W sumie miałaś lekkie wyrzuty sumienia, że chcesz zepsuć uroczystość, ale widząc ich takich oschłych od razu ci przeszło. Nie dość, jeszcze postanowiłaś, że uciekniesz w wielkim stylu. Zeszłaś ze schodów. W trójkę przeszliście do limuzyny. Usiadłaś na tylnej kanapie a rodzice naprzeciw ciebie. Służka jeszcze podała ci ładny bukiet ślubny. Położyłaś go na kolanach. 

Całą drogę do świątyni przebyliście w ciszy. Wysiadłaś z samochodu. Musiałaś tu zaczekać. Niecałe piętnaście minut później usłyszałaś znak, że już się zaczęło. Weszłaś do środka otwierając drzwi. Spojrzenia skierowały się prosto na ciebie. Dumnie kroczyłaś przez sam środek, ale zrobiło ci się niedobrze na widok [I/c], który czekał na ciebie. 

Byłaś tak zamyślona, że bardzo szybko przeleciała ci cała ceremonia. Odwróciłaś się twarzą do chłopaka. 

- Czy ty, [I/c], w pełni świadom praw i obowiązków małżeńskich, przysięgasz przed zgromadzonymi miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską wobec [T/i]? - zapytał duchowny 

- Przysięgam. - odpowiedział

- A  ty, [T/i], czy przysięgasz miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską [I/c] będąc w pełni świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa? - skierował pytanie do ciebie. 

- Nie. - odpowiedziałaś a wszyscy goście wstrzymali oddech. Zerwałaś welon z głowy i rzuciłaś go na ziemię. Bukietem kwiatów wycelowałaś w rodziców. 

- Nie wyjdę za tego człowieka i mam gdzieś co o tym myślicie. - odparłaś i spojrzałaś na mężczyznę, który trzymał wielką księgę. O dziwo, uśmiechał się. 

- Dzięki Bogu, że odmówiłaś, bo było mi cię szkoda. - powiedział. Przybiłaś z nim piątkę i wybiegłaś z budynku. Słyszałaś jak wszyscy zaczęli cię gonić. Zobaczyłaś motor a na nim czekającego Kou. Szybko wskoczyłaś na maszynę a wampir odpalił silnik i ruszył. Aż kurzyło się za wami. Zaczęłaś się śmiać wniebogłosy. 

- Możecie mnie w nos pocałować! - krzyknęłaś za siebie, po czym wtuliłaś się w plecy blondyna. 

Po dziesięciu minutach na pełnym gazie wjechaliście w las a po chwili na ślicznie przystrojoną polanę. Zatrzymaliście się. Zeszłaś z motoru tak jak chłopak. 

- Jesteś szalona. - odparł blondyn wpijając się w twoje usta. Uśmiechnęłaś się przez pocałunek. 

- Sam chcesz się ze mną związać. Poznasz jeszcze niejedną moją zaletę. - powiedziałaś. Razem stanęliście na środku polany. Chwyciliście swoje lewe ręce. Kou podał ci srebrny nożyk. 

- Przy świadkach składamy przysięgę krwi... - zaczął blondyn

- ... obiecując, że będziemy na zawsze... - dopowiedziałaś

- ... razem i nigdy nie pozwolimy...

- ... na cierpienie drugiego. - po tych słowach chłopak przeciął delikatnie twoją skórę. Powtórzyłaś jego gest. Dwie krople krwi wypłynęły z ran. Połączyły się razem i oplotły nasze ręce. Wchłonęły się w nas. Uśmiechnęłaś się na ten widok. Na przedramionach zostało wam lekko widoczne znamię, które po złączeniu waszych rąk wyglądało pięknie.

- Coś ty zrobiła, baka! - usłyszeliście głos. Na polanę wbiegł [I/c]. 

- Złożyliśmy przysięgę krwi. Teraz możesz sobie wziąć ślub z moimi rodzicami. Ja od początku go nie chciałam, ale musiałam się zgodzić. - odpowiedziałaś. Blondyn przytulił cię do siebie. 

- To jest wampir! - wykrzyczał a ciebie to zdenerwowało. Wyplątałaś się z objęć wampira i podeszłaś do [I/c]. Gwałtownie wgryzłaś się w jego szyję. Wypiłaś całą krew. Bezwładne ciało chłopaka upadło na ziemię. 

- Był denerwujący. - odparłaś beznamiętnie. Odwróciłaś się tyłem do zwłok. Kou zlizał resztki krwi, które zostały na twoich policzkach i pocałował cię. Oddałaś pocałunek. Teraz będziecie już na zawsze razem. 

________________________________________________________

Taki happy end! Bardzo podoba mi się ten shot, a wam? 

Komentujcie i głosujcie! To bardzo motywuje. Możecie również do mnie pisać na prywatnej konwersacji. Na pewno będzie mi miło. 

A! I jeszcze napiszcie co sądzicie o pomyśle z Q&A. Jeszcze nie wiem dokładnie jakby to miało wyglądać, ale pytania moglibyście zadawać do mnie i wampirków. 

Buziaki i dobrej nocy lub dnia ;)

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz