Reiji (lemon forced) | Przegrana |

2.5K 102 77
                                    

Przepraszam, że kolejny lemon. Tak mi się ułożyły zamówienia. PRZEPRASZAM 

Shot dla AleksandraRodziewicz

Ściąga: 

[T/i] - twoje imię

Właśnie uciekasz przed najbardziej sadystycznym z braci. To nie jest Ayato, Laito czy Kanato. Próbujesz zwiać przed Reiji'm. Byłaś pewna, że dasz radę przejść z filiżanką na głowie przez cały ogród, ale Shuu cię wystraszył i nie dość, że przegrałaś zakład z Ayato to stłukłaś filiżankę. Od tej pory ukrywasz się przed okularnikiem, bo Laito mówił, że jego wkurzenie przekroczyło dotychczasową skalę. Jak na złość, spotkałaś go w salonie, kiedy chciałaś wziąć jedną rzecz. Starałaś się jakoś po cichu się wydostać, ale twoje starania spełzły na niczym, kiedy usłyszałaś jak zamknął czytaną książkę.

- [T/i], miej odwagę spojrzeć mi w oczy, po tym co zrobiłaś. - odparł. Zaklęłaś cicho pod nosem.

- Wiesz, bardzo chętnie wgapiałabym się w twoje cudowne oczy. Naprawdę, ale wiesz. Jestem potrzebna gdzieś indziej. Także tego, ja już pójdę! Miło było Reiji. - powiedziałaś cofając się coraz bardziej. Musiałaś wpaść akurat, kiedy nikogo nie było w rezydencji. 

- Zrób jeszcze jeden krok a obiecuję, że kara będzie dotkliwsza. - ostrzegł. Stanęłaś w miejscu. 

- Reiji, naprawdę nie chciałam rozbić tej filiżanki! Bardzo przepraszam! - starałaś się bronić skoro nie możesz uciec. Wampir pojawił się przed tobą. Złapał twoje nadgarstki w jedną swoją dłoń. Szarpnął cię za sobą idąc w stronę schodów. Doszliście do jego pokoju. Niedelikatnie wepchnął cię do środka. Wszedł za tobą i zamknął drzwi na klucz. 

- A teraz się zabawimy. - powiedział luzując krawat jednocześnie ściągając okulary. Nerwowo przełknęłaś ślinę i zaczęłaś się cofać. Niestety natrafiłaś na biurko, gdzie wampir zazwyczaj robi swoje eksperymenty. 

- Co chcesz przez to rozumieć? - spytałaś, kiedy podszedł do ciebie. Rozejrzałaś się dyskretnie za jakąś drogą ucieczki, ale twoje nadzieje spełzły na niczym, gdy Reiji dał swoje dłonie po twoich bokach a kolano wsunął pomiędzy twoje uda. 

- A jak ty chcesz to rozumieć? - odpowiedział pytaniem i rozerwał twoją koszulę z mundurku tak, że guziki wylądowały z hukiem na podłodze. Marynarkę z resztką koszuli zdjął z twoich ramion. 

- Wolałabym przez rok robić posiłki dla wszystkich. - odparłaś kładąc dłonie na jego ramionach. Chciałaś go odepchnąć, ale nie możesz się równać z wampirzą siłą. 

- To też możesz zrobić, ale to nie jest twoja kara. - powiedział. Nachylił się nad twój obojczyk. Zaczęłaś się wyrywać, jednak unieruchomił twoje nadgarstki. Wgryzł się agresywnie w miejsce pomiędzy obojczykiem a szyją. Stęknęłaś cicho. 

- Reiji, to naprawdę boli! Uwierz mi, że naprawdę żałuję rozbicia tej filiżanki! - krzyknęłaś i pisnęłaś cicho z bólu. 

- Dopiero będziesz żałować. - wyszeptał wyciągając kły. Polizał miejsce ugryzienia a ty syknęłaś. Zabolało. Złapał twoje biodra i podniósł do góry. Usiadłaś na biurku. Odpiął twój biustonosz i położył się na blacie. Pocałował twój brzuch. 

- Reiji, zrobię wszystko co tylko zechcesz, ale błagam! Daj mi stąd wyjść. Nie rób mi krzywdy... - poprosiłaś półgłosem. Chłopak odpiął twoje spodnie i zdjął je razem z majtkami. Przemilczał twoją wypowiedź. Zamknęłaś oczy nie chcąc patrzeć na to co robi. Nie miałaś już nadziei na ucieczkę czy ratunek. 

Nagle poczułaś jak coś rozrywa cię od środka. Krzyknęłaś z zaskoczenia i bólu. Nie otworzyłaś oczu, tylko zakryłaś usta dłonią. Z twoich oczy popłynęły łzy. Wampir zaczął się ruszać w tobie przyspieszając z każdym ruchem. Cichy szloch wymsknął się z twoich ust. 

Nie wiesz ile to trwało, ale w końcu poczułaś jak dochodzi w tobie. Byłaś już zmęczona tym wszystkim. Nie czułaś swojej kobiecości. Puścił cię i zaczął się ubierać. Po krótkiej chwili odpoczynku, podniosłaś się do pozycji siedzącej. Oplotłaś się rękami i ze spuszczoną głową pozbierałaś swoje ubrania. Skierowałaś się do drzwi. 

- Jesteś potworem. - szepnęłaś i wyszłaś z pomieszczenia. Nawet nie zdziwiło cię to, że były już otwarte. Wróciłaś do siebie. Wrzuciłaś ubrania do kosza i weszłaś do łazienki. Nalałaś wody do wanny. Usiadłaś w niej namydlając całe ciało. Czułaś się brudna i mocno tarłaś ostrą stroną gąbki po skórze. Westchnęłaś zamykając oczy. To była tylko głupia filiżanka. 

~***~ 

- Naprawdę wracasz do domu? - spytał Laito. Skinęłaś głową. Właśnie żegnasz się z mieszkańcami rezydencji. Po ogarnięciu się zadzwoniłaś do rodziców a oni obiecali, że wezmę cię stąd. Za chwilę tata ma po ciebie przyjechać. 

- Na pewno się jeszcze zobaczymy. - odparłaś. Zobaczyłaś, że samochód rodziców właśnie podjechał do bramy. Pożegnałaś się ze wszystkimi i wzięłaś swoją walizkę. Tata wsadził torbę do bagażnika a ty pomachałaś wszystkim. Starałaś się nie patrzeć na okularnika, do którego nadal miałaś uraz. Postanowiłaś, że nigdy więcej tu nie wrócisz. 

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz