Kanato | Śpiew |

2.1K 86 18
                                    

Dla xMonster_Queen

[T/i] - twoje imię

Razem z klasą przyjechaliście na wycieczkę i aktualnie stoicie przed lasem. To miało być w ramach niespodzianki. Zwiedzanie lasu, jakbyś nigdy takowego nie widziała. 

- Dobrze klaso, za dwie godziny spotykamy się tutaj z powrotem, ale musicie chodzić przynajmniej w dwójkach! - przestrzegł nauczyciel. Prychnęłaś cicho i podążyłaś za jakimiś dziewczynami dla pozorów. Jesteś typem samotniczki i nie jesteś lubiana wśród rówieśników. 

Po dziesięciu minutach skręciłaś za jakimś drzewem. Nie przejmowałaś się innymi. Szłaś tak jak podpowiadał ci wzrok. 

***

Nie wiesz jak długo spacerowałaś, ale zapewne trzeba było być już na zbiórce. W sumie nie obchodziło cię to, bo nie miałaś zamiaru wracać. Przysiadłaś na wielkim kamieniu i oparłaś się o pień drzewa. Usłyszałaś piękną melodię. Ktoś śpiewał cudowną piosenkę. Zamknęłaś oczy rozluźniając ciało. Uśmiechnęłaś się pod nosem i wsłuchałaś się w śpiew. 

- Co ty robisz w tej części lasu? - usłyszałaś pytanie. Na początku lekko się wystraszyłaś, że to ktoś z twojej klasy, ale jak otworzyłaś oczy zobaczyłaś fioletowowłosego chłopaka. Dotarło do ciebie, że już nie słychać melodii. 

- Miałam dość swojej klasy to poszłam w inną stronę. - odpowiedziałaś 

- Chodź ze mną. - odparł wyciągając dłoń w twoją stronę. Wzięłaś ją i zeskoczyłaś z kamienia. Chłopak zaczął śpiewać a ty znowu słuchałaś jak zahipnotyzowana. 

- Ładnie śpiewasz, jak masz na imię? - zapytałaś, gdy na chwilę przerwał 

- Dzięki. Jestem Kanato, a ty? - odpowiedział i spojrzał ci w oczy

- [T/i]. - powiedziałaś lekko się uśmiechając. Chłopak wziął cię za rękę i mocno pociągnął za sobą. 

- Od dzisiaj będziesz ze mną. - oznajmił twardym tonem. Przeszliście przez bramę na teren dużego ogrodu a na środku mieściła się wielka rezydencja. 

- Jak dla mnie spoko. - odparłaś wzruszając ramionami. Nagle wpadłaś na plecy fioletowowłosego. 

- Na serio? Inne ofiary krzyczał i błagały a ty nic? - zapytał zdziwiony

- Nie, skoro i tak nie chcę wracać do domu to wszystko jedno. Mogę nawet ci pomagać w gotowaniu lub sprzątaniu jak chcesz. - odpowiedziałaś. Chłopak zaśmiał się. 

- Mam piątkę braci i jedną dziewczynę, którą wszyscy wykorzystujemy dla krwi. - powiedział a ty spojrzałaś na niego podejrzliwie. 

- Dla krwi? - dopytałaś. Kanato tylko pokiwał głową. Ruszył w stronę drzwi. 

- Jesteśmy wampirami, ale spokojnie. Ty będziesz dawać krew tylko mi. - odparł i delikatnie wepchnął cię do środka. Nie wiesz czemu, ale podekscytowanie lekko przyćmiło ci umysł. 

- No dobra, ale jak zrobisz mi krzywdę to ci nie daruję. Wrócę zza grobu i będę cię straszyć. - obiecałaś. Chłopak lekko uśmiechnął się pod nosem. Zabrał cię do swojego pokoju. Popchnął twoje ciało tak, że wylądowałaś na łóżku. Usiadł na twoich udach, żebyś nie mogła się wyrwać.

- Teraz możesz zacząć krzyczeć. - powiedział i zaśmiał się histerycznie

- Nie mam zamiaru. - odpowiedziałaś a fioletowowłosy wgryzł się w twoją szyję. Dopiero po chwili dotarł do niego sens twoich słów. Jednak nie zaprzestał czynności.

Odpływałaś coraz bardziej.

- Kanato... - wyszeptałaś słabo. Pamiętałaś jeszcze jak chłopak odsunął się od twojej szyi. A potem do końca pochłonęła cię ciemność. 

~***~ 

Tępy ból głowy wyrwał cię z nicości. Otworzyłaś oczy. Nadal byłaś w pokoju Kanato. Tyle, że nikogo nie było. Ostrożnie wstałaś z łóżka i przytrzymując się ścian wyszłaś z pomieszczenia. Z ciekawości wyjrzałaś przez barierkę. Sześć osób siedziało obok siebie na krzesłach obitych materiałem. Przed nimi stała blondynka w różowym sweterku. Trochę zdziwiła cię ta sytuacja. Nagle fioletowowłosy zwrócił głowę w twoją stronę. Uśmiechnął się złowieszczo a w jego oczach kryło się coś co sprawiało ci ból a jednocześnie nie mogłaś oderwać wzroku. Twoje nogi poniosły cię na dół, ale to nie ty to zrobiłaś. Jakby ktoś tobą sterował. W głowie zabrzmiała melodia, którą słyszałaś w lesie przed spotkaniem Kanato. Docierając na dół padłaś na jedno kolano przed wampirem. Chłopak pogłaskał cię po głowie. 

- Kto to jest? - zapytał jeden z nich. Nie wiedziałaś który, ponieważ nawet nie mogłaś ruszyć głową. To jakby ktoś przejął nad tobą kontrolę. 

- To [T/i]. Od dzisiaj będzie z nami mieszkać. Nie próbujcie się do niej zbliżać. Ona należy do mnie. - odpowiedział Kanato i wstał z miejsca. Zrobiłaś to samo. Wampir ruszył w nieznanym kierunku a ty jak wierny piesek podążyłaś za nim. 

- Pewnie chcesz wiedzieć co się dzieje, prawda? Opowiem ci. Zakładam, że zrozumiałaś już iż masz do czynienia z wampirem. Przy naszym pierwszym spotkaniu zostałaś poddana hipnozie za pomocą śpiewu. Wystarczyło cię lekko osłabić, żeby cale twoje ciało zostało uległe. Niestety nie wiedziałem kiedy się obudzisz więc dokończenie połączenia nastąpiło, gdy spojrzałaś mi w oczy. Tak w ogóle spałaś cztery dni. - opowiedział. Zastanowiłaś się chwilę. Zebrałaś całą wolę jaka ci została.

- Czemu to zrobiłeś? - zapytałaś z trudem

- Myślisz, że nasze spotkanie było przypadkowe, ale tak nie było. Obserwowałem cię od dłuższego czasu. Nie chciałabyś mnie takiego jaki jestem. Postanowiłem, że będziesz moja tak czy siak. - odpowiedział. Weszliście do jakiegoś budynku. Przeraziłaś się zawartością pomieszczenia. 

- To są nasze ofiarne narzeczone. Bądź posłuszna a tak nie skończysz. - odparł a ty pokiwałaś głową. Wampir podszedł do ciebie bardzo blisko. Twoje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej. Ujął twoją twarz w swoje dłonie i pocałował cię delikatnie. Oddałaś gest, ale nadal nie mogłaś ruszać żadną z kończyn. 

- Grzeczna dziewczynka. Chodźmy. - powiedział odsuwając się od ciebie. Znowu zaczął śpiewać a ty ruszyłaś za nim. 

Żałuję, że nie zostałam przed lasem wtedy... - to była twoja ostania wolna myśl

Diabolik lovers - one-shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz