Zostaliśmy na hali sami. Tsukishima z Yamaguchim już wyszli, a my jeszcze chwilę rozmawialiśmy z Bokuto i jego chłopakiem. Znaczy się, bardziej to Kuroo rozmawiał. Ja byłem pogrążony w myślach. Chciałem dzisiaj powiedzieć Kuroo to, co tłumiłem w sobie od dziecka.
Akaashi dzisiaj wyjątkowo domagał się uwagi swojego chłopaka i wyglądał na niecierpliwego. Szybko poszli. Kuroo też chciał się zbierać do naszego pokoju, ale nie mieliśmy go sami więc tam tym bardziej mu tego nie powiem.
-Idziesz? - rzucił w moją stronę.
-Właściwie to... Chciałem z tobą o czymś porozmawiać.
Usiadł obok mnie i odgarnął mi włosy za ucho. Wzrok dalej miałem wbity w podłogę. Cierpliwie poczekał aż zbiorę w sobie odwagę.
-Lubisz Tsukishimę? - zapytałem nie podnosząc nawet wzroku. Cicho się na to zaśmiał, więc natychmiast pożałowałem pytania.
-Hej, dlaczego o to pytasz? Ma chłopaka - wzruszył ramionami - nie, nie lubię go w ten sposób. Tylko razem trenujemy. Czy ty się boisz że cię zastąpie?
Objąłem się ramionami ale nie wydusiłem słowa. Trochę tak było.
-Blondi, no chodź tu - rozłożył ramiona. Skorzystałem, przylegając do jego torsu - ciebie nie da się zastąpić. Gdzie ja znajdę drugą taką uroczą blondyneczkę?
Uwielbiał mi dokuczać, a ja brałem to zbyt na serio.
-Nie ma drugiego takiego jak ty - powiedział już poważniej - rozumiesz? Jesteś najlepszy. Nawet jeżeli czasem nie do końca rozumiem co czujesz.
-Co masz na myśli?
-To, że nie wiem co ci siedzi w główce - przeczesał moje blond kosmyki - nikt do końca nie wie poza samym tobą. Jesteś cichy, zamknięty w sobie... Nie mówisz za wiele o uczuciach. Jesteś za to bardzo mądry. Może nawet bardziej niż cała drużyna razem wzięta. Z takiego talentu trzeba korzystać.
Przez chwilę między nami trwała cisza, bo ja nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, a on ze spokojem głaskał moje włosy. Po chwili dokończył.
-Wiesz że zawsze możesz ze mną porozmawiać? Na każdy temat?
-A jeżeli... Chcę ci powiedzieć o czymś co może zaważyć na naszej przyjaźni?
-I tak chcę cię wysłuchać. Lepsze to niż tłumienie w sobie emocji. Pewnego dnia pękniesz, przez chowanie wszystkiego pod maską.
-Podobasz mi się - powiedziałem bardzo cicho. Pewnie ledwie mnie usłyszał - tak myślę... Nie wiem czy to tylko przywiązanie, czy faktycznie coś do ciebie czuję, ale... Czasami czuję że chcę cię tylko dla siebie.
Byłem gotowy na to że mnie wyśmieje, nasza przyjaźń będzie skończona, czy nawet na to że nie powie nic i zostawi mnie z natłokiem myśli. On jednak odsunął mnie od siebie i ujął moje policzki. Zostałem naprawdę czule pocałowany. Jego wargi były pełne i ciepłe. Przyjemnie smakowały. Podniósł mnie bez zawahania i usadził bokiem na swoich kolanach.
-To jest cholernie złe, Kenma. To jak bardzo cię chcę. Za każdym razem gdy na ciebie patrzę, ledwie się powstrzymuję - oparł czoło o moje - kocham cię w każdym wydaniu. Dosłownie szaleję gdy mogę po meczach nieść cię na rękach do domu, bo jesteś zbyt zmęczony by iść sam.
-Tetsu...
-Daj mi skończyć. Kocham cię gdy u mnie nocujesz i mogę z rana jeszcze długo cię podziwiać, gdy bierzesz też wtedy moje ubrania bez pytania i wyglądasz w nich absolutnie uroczo, gdy mogę cię uszczęśliwiać nową grą czy czymkolwiek sobie wymarzysz. Kocham każda wersję ciebie. Nawet jak ci dokuczam i się na mnie złościsz - zaśmiał się cicho - przepadłem, Kenma. Jeżeli to nie ty będziesz u mojego boku do końca, to nikt nie będzie.
![](https://img.wattpad.com/cover/337057247-288-k963646.jpg)