"rany" - iwaoi

696 20 13
                                        

-Masz zimne ręce - mruknąłem, gdy Oikawa przytulił się do moich pleców. Miał przyjść dzisiaj na noc. Oficjalnie byliśmy razem od miesiąca, ale znaliśmy się od zawsze. Robiłem nam kakao, by rozgrzać szatyna. Dopiero co przyszedł, a na dworze było cholernie zimno.

-To mnie ogrzej - mruknął. Musiałem odwrócić się przodem i go objąć. Schował się w moich ramionach, gdy pocałowałem go w czubek głowy.

-Idź wybrać film. Laptop jest na łóżku - musnąłem jego usta.

Gdy sam poszedłem na górę z dwoma kubkami ciepłej czekolady, Oikawa już zakopał się pod kołdrą z laptopem. Wpakowałem się obok niego i zauważyłem, że wybrał Star Wars. Jakżeby inaczej. Widziałem to z nim tyle razy, że mógłbym cytować pojedyncze kwestie.

Po dwóch godzinach na ekranie laptopa przewijały się napisy końcowe, a ja obejmowałem ramieniem swojego chłopaka.  Zdecydowałem się namiętniej go pocałować, by zainicjować seks. Miałem ochotę zobaczyć szatyna pode mną i posłuchać jak słodko jęczy.

Odłożył laptopa na szafkę, by zająć jego miejsce na moich kolanach. Czule głaskał mnie po policzkach, podczas wymieniania całusów. Przyciągnąłem go bliżej siebie i wsunąłem dłonie pod bluzę, na jego plecy. Sunąłem dłońmi po rozgrzanej skórze, aż w końcu pozbyłem się jego bluzy. Moja koszulka podzieliła los jego ubrania i zabrałem się za rozpinanie jego spodni.

-Poczekaj - odepchnął moje ręce - mam prośbę.

-Jaką? - dopytałem gładząc go biodrach.

-Czy możemy zrobić to pod kołdrą? - zapytał, dotykając mojego karku.

-Jeżeli będziesz się czuł dzięki temu bardziej komfortowo, to okej - zgodziłem się. Wylądował pode mną, gdy zmieniłem pozycję.

Naciagnąłem na nas kołdrę i kontynuowałem całowanie szatyna. Zdjąłem z niego w końcu spodnie i dotknąłem ud. Przesunąłem dłońmi w górę. Zatrzymałem się przy nagich biodrach, bo wyczułem że tam skóra nie jest idealnie gładka.

Zrzuciłem pościel z ramion by się mu przyjrzeć. Biodra skalały liczne rany i blizny, różnej wielkości. Przejechałem kciukiem po tych wypukłych i jeszcze zaczerwienionych cięciach. Krew już nie płynęła, ale były zrobione niedawno.

-Tooru - zacząłem łagodnie. Nawet na mnie nie spojrzał. Miał odwróconą głowę w bok i oczy pełne łez - słonko...

-Nie chcę o tym teraz rozmawiać - powiedział, gdy złapałem go za rękę. Przytuliłem szatyna, który wtulił nos w zagłębienie mojej szyi. Poczułem ciepłe łzy na mojej skórze. Mi samemu zachciało się płakać, ale teraz musiałem być silny za nas oboje.

-Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć, jeżeli nie chcesz - muskałem palcami końcówki jego włosów - ale i tak dla ciebie będę. Możesz przyjść w każdym momencie, jeżeli będziesz potrzebował pogadać. Tylko proszę, nie rób już tego więcej.

-Wiem o tym - powiedział cicho - czy możemy po prostu kontynuować? O ile się mną teraz nie brzydzisz...

-Możemy - ucałowałem jego czoło - i tak porozmawiamy później, dobrze?

-Okej - zgodził się.

Nie dotykałem jego bioder, bo to musiało boleć. Moją głowę i tak zajmowały myśli o nim, oraz o tym dlaczego się krzywdził, więc nie mogłem się skupić.

-Jesteś na mnie zły? - zapytał w końcu, przerywając pocałunek. Wyczuł napięcie z mojej strony.

-Oczywiście że nie - pogłaskałem go po policzku - kruszynko, dlaczego miałbym? Chodzi o to, że strasznie się o ciebie martwię.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz