"song" - iwaoi

537 14 20
                                        

-Myślicie że Hajime naprawdę mnie kocha? - spojrzałem po Mattsunie i Makkim. Byli przyjaciółmi mojego chłopaka, ale często rozmawialiśmy. Grali razem w zespole. Jeszcze przed chwilą gadaliśmy o prezencie na jego urodziny, ale temat zszedł na coś innego. Siedzieliśmy w ich studiu. 

-Oczywiście że tak. Gada o tobie bez przerwy. Napisał dla ciebie chyba z milion piosenek.

-Napisał coś dla mnie? - uniosłem brwi. Nie miałem o tym pojęcia.

-Druga szuflada w jego biurku. Znajdziesz tam wszystko.

Przerwaliśmy rozmowę gdy zielonooki wszedł do studia. Rozsiadł się obok mnie i objął ramieniem. Mieliśmy zaraz jechać do niego. Chciałem też sprawdzić czy faktycznie cokolwiek dla mnie napisał.

-Czyja bluza? - zapytał, widząc na moich ramionach szare ubranie. Pożyczyłem ją od Mattsuna bo było chłodno.

-Moja - powiedział ciemnowłosy grzebiąc w telefonie.

Iwaizumi ściągnął mi ją z ramion i dał swoją. Zaborczo mnie do siebie przyciągnął.

-Zazdrośnik - szepnąłem, całując go w kącik ust - zbieramy się?

-Jasne - złączył nasze dłonie. Pożegnałem się z chłopakami przytuleniem. Iwa czasem był zazdrosny o takie rzeczy, ale nie miał powodu. Byli razem, tak samo jak my.

Cała trójka jeszcze w liceum założyła zespół, a teraz jeździli w krajowe trasy i prawie wszyscy ich znali. My poznaliśmy się na jednym z ich koncertów, kiedy byłem jeszcze zafascynowanym nimi piętnastolatkiem. Dalej zresztą uwielbiałem muzykę, którą tworzyli. W tym roku kończyłem osiemnaście, a oni mieli po dwadzieścia pięć lat. Byłem częścią ich paczki.

Gdy już dojechaliśmy do niego, poszedłem na górę by przebrać się w coś wygodniejszego. Zajrzałem przy okazji do jego sypialni, by odnaleźć teksty, które rzekomo dla mnie napisał.

Zeszyty były trzy, a każdy był w całości zapisany. Na ich okładkach było moje imię. Przeglądałem każdy z utworów, próbując wpaść na ich melodię. Znalazłem też kilka pojedynczych kartek. Nie zauważyłem tego, że Hajime mi się przyglądał.

-Przepraszam, nie powinienem grzebać ci w rzeczach - odłożyłem to wszystko. Podszedł i objął mnie od tyłu.

-Powiedzieli ci, hm? - zagadał - chcesz, żebym ci jakąś zagrał?

-Chcę posłuchać ich wszystkich - wyznałem, wtulając się w jego ciało - ile ich jest?

-W końcu usłyszysz każdą - pogłaskał mnie po głowie - sto dwadzieścia siedem.

Odsunął się by sięgnąć po gitarę. Przysiadł na łóżku a ja zaraz obok niego. Jego głos zawsze był cudowny. Uwielbiałem gdy śpiewał, czy to na koncertach czy podczas normalnych czynności domowych. Muzyka była całym jego życiem.

Wsłuchiwałem się w każde słowo i dźwięki wydobywające się z gitary. Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem płakać.

W końcu skończył, odkładając instrument. Wpadłem w jego ramiona, przytulając się. Zaśmiał się cicho, ocierając moje łzy wzruszenia. Cholerny romantyk.

-Nie płacz, kochanie - czule głaskał mnie po plecach.

-Chyba będę płakał na każdej - powiedziałem cicho, oddając się jego ramionom.

-Nie są jakieś wybitne - wplątał dłoń w moje włosy.

-Są niesamowite. Nie doceniasz się.

Przeniosłem się na jego kolana, by mógł objąć mnie za biodra. Starałem się uspokoić płacz, ale mi to nie wychodziło. Miałem w głowie tekst piosenki.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz