-Hej, 'Kaashi. Kenma-chan jest w domu? - zapytałem, gdy weszliśmy do domu chłopaka. Mieliśmy oglądać mecz siatkówki w trójkę, przyszedłem z Bokuto. Kenma był niesamowicie uroczym młodszym bratem Akaashiego. Często do niego zagadywałem, a nawet woziłem go do szkoły gdy nie miałem akurat zajęć z rana. Moja księżniczka zasługiwała na lepszy transport niż komunikacja miejska.
-Uczy się w jadalni, ale jak tylko was zobaczy to pewnie pójdzie na górę - wzruszył ramionami.
Chciałem zdążyć się przywitać z moją kruszynką, więc wszedłem dalej. Był zapatrzony w zadania i uroczo marszczył nosek. Dosiadłem się do niego.
-Cześć słonko - objąłem go ramieniem - czego się uczysz?
-Chemii - mruknął, nadal próbując rozwiązać zadanie. Zerknął w stronę kuchni, gdzie byli Akaashi i Bokuto. Robili przekąski i zajmowali się sobą. Dostałem buziaka w policzek od blondyna. Czasami odpowiadał na mój flirt.
-Mogę ci pomóc, jeżeli czegoś nie rozumiesz. Studiuję chemię.
Byłem od niego starszy o cztery lata. Kenma był w drugiej klasie liceum, a ja na trzecim roku studiów. Siedemnastolatek nie miał jednak nic przeciwko naszej relacji.
-Nie chcę wam przeszkadzać. Pójdę już do siebie - wstał z krzesła. Przyciągnąłem go na swoje kolana. Zawstydził się, bo miał na sobie spódniczkę która się podwinęła. Poprawiłem mu ją.
-Nie przeszkadzasz. To tylko mecz, a skoro mogę pomóc mojej kruszynie, to zrobię to bardzo chętnie - odgarnąłem mu włosy z twarzy.
Powiedziałem tylko chłopakom że idę pomóc Kenmie i poszliśmy na górę. Szedłem za nim po schodach, więc mogłem zobaczyć jego bieliznę. Uśmiechnąłem się pod nosem.
Przez następne pół godziny mu tłumaczyłem temat którego nie rozumiał i zrobił przy mnie kilka zadań. Widziałem jak się stara, więc robiłem wszystko bez podtekstów. Tylko po to, by go uszczęśliwić.
-Dziękuję - uśmiechnął się delikatnie gdy skończyliśmy - mam jeszcze jedną prośbę...
-Słucham, księżniczko - objąłem go ramieniem.
-Mam w piątek sprawdzian z całego działu. Pomożesz mi się przygotować? Nic nie rozumiem, a chcę go zaliczyć.
-Chętnie. Wpadniesz do mnie i ci pomogę. Ale nie za darmo.
-To znaczy?
Wskazałem palcem na swój policzek. Zbliżył się i złożył na nim buziaka. Wykorzystałem okazję do wzięcia go na kolana. Głaskałem młodszego po udach.
-A w usta dostanę? - trąciłem jego nos swoim.
Kenma całował trochę nieporadnie, bo być może robił to po raz pierwszy. Poprowadziłem go w tym. Oplatał mój kark, przytulając się. Dotykałem dłońmi jego talii, a także wchodziłem nimi pod spódniczkę. Samym całowaniem sprawiłem, że był cały zarumieniony, a serce waliło mu tak, że to czułem.
Podniosłem go jak pannę młodą i ułożyłem na łóżku. Nie opierał się. Zapraszająco rozchylił przede mną nogi. Klęczałem między nimi, dotykając ud nastolatka. Im dłużej się całowaliśmy, tym większy bałagan z niego robiłem. Włosy opadły na poduszkę i pozwalał bym całował go po szyi.
Pozbyłem się jego swetra i ustami naznaczałem całą klatkę piersiową. Skupiłem sporo uwagi na sutkach, pieszcząc je ustami. To musiał być jego pierwszy raz, więc chciałem powoli go we wszystko wprowadzić.
Za pierwszym razem gdy jego telefon zadzwonił, oboje to zignorowaliśmy. Za drugim już po niego sięgnął.
-Tak, Shoyo? - odebrał. Nie przerywałem pieszczenia jego sutków - ja... Dzisiaj nie mogę. Jestem trochę zajęty. Okej, zobaczymy się jutro. Pa.
