Zirytowany miałem ochotę już wyłączyć telefon, bo dzwonił od kilku minut. Dostałem też kilka wiadomości i zdecydowanie bardziej wolałbym spać.
Widząc imię Oikawy na ekranie, odebrałem. Nie przeczytałem jeszcze wiadomości od niego. Byłem zaspany i zmęczony, ale od niego zawsze odbiorę. Prędzej czy później.
-Nareszcie, Iwuś! - brzmiał na rozbawionego - dlaczego nie odbierasz? - przeciągnął, burcząc pod nosem.
-A ty dlaczego nie śpisz? Jest jebana trzecia w nocy, spałem.
-Aj tam, już nie śpisz. Wpadniesz? - poprosił słodko, po czym sam z siebie się roześmiał - potrzebuje cię. Ciebie i twojego dużego kutasa. Musisz mnie dotknąć, kochanie.
Moje oczy powędrowały ku górze i odliczyłem do trzech. Był naćpany, znowu. Zawsze wtedy wydzwaniał i błagał o seks. Próbowałem z tym walczyć i ciągnąłem go po odwykach, ale to nigdy nic nie dawało. Jeżeli sam nie będzie chciał odstawić, nic z tego nie będzie. Miał miliony sposób na zdobycie upragnionych proszków.
Był kimś kogo kochałem i nie miałem zamiaru go zostawić. Mimo tego, że czasem nie miałem już siły.
-To jak, Iwa-chaaan? Przyjedziesz? Czy mam iść dać dupy komuś innemu? Niedaleko mam klub i-
-Będę za dziesięć minut - przerwałem mu. Przetarłem zmęczone oczy i zakończyłem połączenie. Odczytałem jeszcze wiadomości które mi wysłał.
Tooru: Bardzo bardzo bardzo cię kocham
I potrzebuje
Proszę, babe
Odbierz :(((
Nie chcę nikogo innego
Tylko ciebie
Żebyś znowu tak mocno przycisnął mnie do łóżka i przeleciał
Albo się ze mną kochał
Tak, zdecydowanie chcę się z tobą kochać
ODBIEEERZ
ProszęWłożyłem tylko szare dresy i skierowałem się do wyjścia. Tooru nie mieszkał daleko. Zaledwie pięć minut samochodem. Był zdolny do zrobienia sobie krzywdy, gdy był naćpany, więc musiałem się znaleźć obok.
Klucze do jego mieszkania miałem, więc po prostu wszedłem. Usłyszałem kroki i poczułem jak mniejsze ciało się we mnie wtula. Oikawa przeraźliwie stracił na wadze przez narkotyki. Przytulając go, czułem jak jego żebra wbijają mi się w klatkę.
-Co zrobiłeś? - zapytałem, marszcząc brwi. Miał rozcięte czoło.
-Nie wiem, może upadłem - wzruszył ramionami - chodź - pociągnął mnie w stronę sypialni.
-Stój. Najpierw muszę ci to przeczyścić - przyjrzałem się ranie. Nie była głęboka, ale zakrwawiona.
-Ale ja chcę się z tobą kochać, Iwuś - mruknął, patrząc na mnie oczami zbitego psa.
-Jeżeli mi pozwolisz się tym zająć, to pójdziemy do łóżka, okej?
-No dobrze...
Oikawa był niecierpliwy i siedząc na krześle haczył palcami o gumkę moich dresów. Nie zwracałem na to uwagi, tylko opatrywałem mu ranę.
-Skończyłem. Uważaj na siebie bardziej - westchnąłem, całując go w czoło. Wstał i się na mnie zawiesił.
-Czy teraz już możemy się kochać? - zamruczał, gładząc tył mojej głowy.
-Tak, możemy.
Wpił się w moje usta, subtelnie mnie całując. Jego ciało przylegało do mojego, podczas gdy mocno go obejmowałem. Zawieszał się na mnie, wspierając o ramiona. Dla lepszej stabilizacji po prostu go podniosłem. Był lekki.
W sypialni zawsze było nam najwygodniej, więc tam go zaniosłem. Miał włączone jedynie czerwone ledy, które postanowiłem zostawić. Dawały klimatu do obecnej sytuacji.