Słysząc pukanie, podniosłem się z kanapy. Siedzieliśmy całą czwórką, ale żaden nie pałał się do otwarcia. Ja, Bokuto, Sakusa i Atsumu wynajmowaliśmy jedno większe mieszkanie w Brazylii, bo tak było wygodnie. W końcu razem graliśmy.
Uśmiechnąłem się na widok Akaashiego w zimowym płaszczu. Na dworze nie było zbyt dobrej pogody, dlatego jego lot się opóźnił. Wiedziałem, że ma przyjechać na jakiś czas. Bokuto miał w tym tygodniu urodziny i to była jego niespodzianka.
-Chodź - szepnąłem, wpuszczając go.
Ciągnął za sobą małą walizkę, bo planowo miał zostać na niecałe dwa tygodnie. Jego związek z Bokuto przetrwał. Oboje się odwiedzali co jakiś czas.
-Bokuto, ktoś do ciebie - wszedłem do salonu pierwszy, zwracając na siebie uwagę białowłosego.
Tak szybko się poderwał z kanapy, że Akaashi nawet nie miał czasu na reakcję. Mocno go przytulił, podnosząc. Wymienili też dłuższy pocałunek. Miło się na to patrzyło.
-Tak się cieszę, że tu jesteś! Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Odebrałbym cię z lotniska.
-Bo to miała być niespodzianka.
Poczułem też dłoń na ramieniu, więc się odwróciłem. Przez chwilę stałem z delikatnie rozchylonymi ustami i szokiem na twarzy. Później już przytulałem się do Tobio. Nasz związek na odległość też przetrwał.
-Tęskniłeś, karle? - złapał mnie za pośladki i podniósł. Zaczepiłem się nogami o jego biodra.
-Bardzo. Co ty tu robisz? - spojrzałem w jego oczy.
-Przyleciałem z Akaashim - wzruszył ramionami - nic ci nie powiedział, bo to miała być niespodzianka.
-A nie masz treningów?
-Jak tydzień nie potrenuje, to się nic się stanie - ucałował moje usta - chciałem cię odwiedzić więc jestem.
Resztę dnia spędziliśmy w domu, bo nie było pogody by gdzieś wyjść. Dostrzegałem, że Akaashi i Bokuto siedzą niedaleko kominka i cicho rozmawiają, przytulając się.
-Chodź - Tobio pociągnął mnie do mojej sypialni za rękę - wiesz, że się stęskniłem, rudzielcu?
-Wiem - objąłem go ramionami za kark. Nie odrywał wzroku od moich oczu - musimy jakoś nadrobić te miesiące, no nie?
Uśmiechnął się i cofnął do łóżka. Siedziałem na jego kolanach, podczas gdy wodził palcami pod bluzą. Miałem więcej jego niż swoich. Mimo tak długiego czasu, nadal nim pachniały.
-Tęskniłem za tym ciałem - szepnął, obcałowując moje obojczyki.
-Chyba zacznę liczyć, ile razy powiedziałeś, że tęskniłeś - zaśmiałem się cicho, zdejmując z siebie ubranie.
-Szybko stracisz rachubę - rozbroił mnie swoim uśmiechem i podniósł. Znalazłem się jak zwykle pod nim, pozwalając mu się rozebrać - bo naprawdę mi ciebie brakowało - pomogłem mu zdjąć moje spodnie, poprzez podniesienie bioder - a najgorsze były pierwsze noce - nachylił się, muskając moje usta - nie mogłem spać, bez małej pchły lepiącej się do mnie.
-Nie wierzę w to, że jesteś taki wylewny. Co ci zrobili w tej Japonii?
-Raczej rozłąka mi pokazała jak strasznie mi na tobie zależy - nasze spojrzenia się spotkały. Jeszcze w liceum nie często słyszałem takie rzeczy z jego ust.
Znowu wpił się w moje usta i dotykał całego ciała. Wodził po bokach czy zaczepiał o sutki. Rozchylił dłonią moje uda, a ustami zszedł na podbrzusze. Włosy mężczyzny mnie łaskotały, ale uczucie ssania skóry było miłe.
-Masz tu lubrykant albo coś? - zapytał, przerywając na chwilę.
Musiałem wysunąć z pod jego ciała i sięgnąć do szafki. Byłem do niego tyłem, a Tobio to wykorzystał. Mocno zdzielił mój pośladek z cwanym uśmiechem.
-Zostań już tak - przyciągnął mnie za biodra do siebie. Byłem teraz wypięty w jego stronę z szeroko rozłożonymi nogami.
Otworzył tubkę z nawilżeniem, a ja przekręciłem głowę by móc widzieć co robi. Nawilżył trzy palce. Zaczął od masowania mojej dziurki, by po chwili zagłębić we mnie wszystkie naraz. Zagryzłem się na poduszce, bo czułem delikatny ból. Mógł zacząć od dwóch.
-Tęskniłeś za tym, co? - pochylił się nad moim ciałem i przygryzł płatek ucha. Wymruczałem trochę niezrozumiałe "tak" skupiając się na przyjemności. Było coraz lepiej. Po tylu latach, bez zastanowienia wiedział gdzie celować, bym czuł przyjemność. Bardzo chciałem już go poczuć. Naprawdę tęskniłem za naszym seksem. Zapewne tak samo jak on. Sprawianie sobie przyjemności na kamerkach już przestało nam wystarczać.
-Tobio, możemy już przejść dalej? - sapnąłem, gniotąc pościel.
-Daj mi się tym nacieszyć. Nie myśl, że pozwolę ci dzisiaj spać - poczułem jak składa pocałunki na dole moich pleców, a także na pośladkach. Było to miłe uczucie, gdyby nie fakt, że zaraz po tym mocno mnie klepnął. Nie zdziwię się jak zostawi ślad.
Dopiero po dobrych dwudziestu minutach, raczył obdarzyć mnie czymś więcej. Położyłem się na plecach, bo chciałem widzieć swojego chłopaka. Chętnie rozchyliłem przed nim nogi, co wykorzystał. Nachylił się nade mną i skradł jeszcze jeden pocałunek. Nigdy nie było mi mało jego ust.
Pocałunek został przerwany przez mój odrobinę za głośny jęk, bo nie ostrzegł mnie zanim wszedł. Musieliśmy być cicho, bo nie byliśmy sami w domu.
-Ćśś... Poszalejemy, gdy zostaniemy sami - całował bok mojej szyi, poruszając jednocześnie biodrami. Musiałem zagryźć policzek, by być cicho. Nie wahał się przed zostawieniem malinek. Zawsze gdy przyjeżdżał, bądź ja odwiedzałem jego, dość dosadnie zaznaczał, że jestem zajęty. Podobało mi się to. Poza malinkami lubiłem też gdy z wyższością mnie obejmował, czy chciał bym trzymał go za ramię. Na każdym kroku pokazywał, że robi mi za obstawę.
-Kocham cię, Shoyo. Bardzo cię kocham - wymruczał, ujmując dłońmi moje biodra. Ledwie odpowiedziałem, że ja jego też. Rozkosz była zbyt ogromna i nie mogłem już hamować dźwięków. To też to nakręcało, więc dyszałem mu nad uchem. Nie miał nic przeciwko. Doszedł nawet dzięki temu jako pierwszy. Mi jeszcze trochę brakowało, więc wyszedł ze mnie i zniżył się głowa do krocza.
Pewnie wziął mojego członka w usta, czym naprawdę mnie zaskoczył. Rzadko kiedy to robił, bo zazwyczaj to ja mu obciągałem. Było to jednak dosyć przyjemne. Na tyle, bym mógł dojść w jego usta. Pozwolił na to. Ponownie podciągnął się do mnie, czule całując. Czułem słony smak nasienia, ale w sumie to byłem do niego przyzwyczajony. Jeszcze dłuższą chwilę się całowaliśmy, uspokajając po stosunku.
-Musimy iść się umyć - poklepał moje udo. Nie było potrzeby byśmy przechodzili przez salon, bo łazienkę miałem swoją. Każdy z nas miał. Jedynie Sakusa i Atsumu mieli wspólną, do której było przejście przez ich sypialnię. Żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Było im to nawet na rękę.
Pod prysznicem czułem jak jestem z zaskoczenia przypierany do zimnych kafelek. Tobio stał za mną, łapiac mnie za biodra. Rozchylił dłońmi moje pośladki i zagłębił się znowu twardą erekcją. Jęknąłem zaskoczony, ale było dobrze. Byłem już rozciągnięty, więc w sumie nie miałem nic przeciwko by jeszcze raz mnie przeleciał.
-Obiecałem w końcu, że nie dam ci dzisiaj spać - szepnął, przygryzając płatek mojego ucha.
Podobała mi się ta obietnica.