"dojrzałość" - kuroken

580 15 30
                                    

-Możemy jechać - Kenma zajrzał do salonu. Miałem go odwieźć do szkoły, bo wziąłem wolne. Chciałem trochę popracować z domu. Zilustrowałem osiemnastolatka wzrokiem, odrywając wzrok od papierów.

-Nie wyjdziesz tak z domu - skomentowałem - idź się przebrać.

-Jest ponad trzydzieści stopni. Co w tym złego?

Ubrał dzisiaj krótką spódniczkę i biały top, pod którym w dodatku nic nie miał. Przez wzgląd na jego transpłciowość, było na czym zawiesić wzrok.

-Kenma, proszę. Jest za krótka.

Coś tylko mruknął pod nosem i się wrócił do garderoby. Nie do końca pasował mi skąpy ubiór blondyna. W domu owszem, ale nie puszczę go tak do szkoły. Miał ledwie osiemnaście lat i nie miał pojęcia o tym, jakimi potworami potrafią być inni mężczyźni. Robiłem to dla jego bezpieczeństwa. Mieszkał ze mną dopiero od kilku miesięcy. Wyprowadził się od rodziców gdy tylko miał taką możliwość, bo traktowali go okropnie. Ze mną uśmiechał się dużo częściej. Nie przeszkadzała nam nawet drobna różnica wieku, ja niedługo miałem skończyć trzydzieści pięć lat.

Gdy wrócił, ponownie obrzuciłem wzrokiem jego ubiór. Zakrywała go delikatna sukienka w stokrotki, a w włosy miał wpietą spinkę. Poklepałem kolano, bo widocznie jeszcze raz musiałem mu coś wytłumaczyć. Usiadł, obejmując mój kark.

-Kochanie. Naprawdę nie chcę cię ograniczać, ale musisz zrozumieć że robię to dla twojego bezpieczeństwa. Nie chcę żeby ktoś zrobił ci krzywdę.

-Rozumiem - muskał palcami skórę na moim karku - tak mogę jechać?

-Tak. Chodźmy już, bo się spóźnisz.

***

Kenma wrócił przemoknięty. Nie mogłem go odebrać z względu na kupę roboty, więc wrócił na piechotę. Nienawidził deszczu jak mało kto, więc nie miał zbyt dobrego humoru.

-Co ci się stało? - zwróciłem uwagę na jego nadgarstek, który był posiniaczony. Blondyn zawsze był delikatny i czasami się bałem, że zbyt mocne złapanie jego drobnej ręki, może go skrzywdzić.

-Nic - zakrył go. Dalej wycierałem ręcznikiem jego włosy i rozplątywałem szczotką.

-Kenma - westchnąłem - jeżeli ktoś cię-

-On nie chciał - powiedział cicho - Hinata stanął w mojej obronie. Nie chciał mnie odciągnąć tak mocno. Nic mi nie jest.

-W porządku, niech będzie - pocałowałem go w czubek głowy - masz mi mówić, jeżeli będziesz miał problemy w szkole. Wszystko załatwię.

Później poszedł się przebrać w coś cieplejszego, a ja przygotowałem mu herbatę. Obiecałem mu, że spędzimy razem czas, ale musiałem jeszcze skończyć kilka rzeczy w związku z pracą.

-Jeszcze chwila, księżniczko - poprosiłem. Przysiadł mi na kolanie, przypatrując się mojej pracy. Miał bluzę, która była troszkę za duża oraz krótkie spodenki. Mogłem go głaskać po nagich udach. Wymienił z kimś kilka wiadomości, delikatnie się przy tym uśmiechając - i mam do ciebie jeszcze jedną sprawę.

-Jaką? - dopytał odkładając telefon.

-Mój przyjaciel chciałby cię poznać. Wpadniemy do niego w sobotę, hm?

-Bokuto? - mniej więcej kojarzył moich znajomych, ale osobiście z żadnym jeszcze nie rozmawiał.

-Tak. Jest trochę nadpobudliwy, ale go polubisz. W każdym razie skończyłem, mamy teraz czas dla siebie.

Trącił mój nos swoim, uśmiechając się przy tym lekko. Zimne łapki spoczywały na moim karku, lekko go muskając.

-Zagramy w coś? - zapytał z nadzieją. Pasjonował się grami, a ja mogłem sobie pozwolić na kupienie mu każdej o której zamarzy. Mieliśmy też w domu konsolę, którą bardzo chciał.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz