Wszedłem na trening z Hinatą, który był trzymany za rękę przez swojego chłopaka. Tobio wpadł na jakiś czas, a ja miałem wrażenie że jest o mnie zazdrosny. W końcu to teraz ja wystawiałem rudowłosemu.
W wejściu do szatni, na kogoś wpadłem. Serce zaczęło bić mi mocniej, gdy dostrzegłem oczy, w które mógłbym patrzeć godzinami. Sakusa miał teraz na sobie komplet stroju MSBY. Wyglądał absolutnie gorąco i wychodziło na to, że mamy nowego atakującego.
Minął mnie bez słowa, na co ścisnęło mnie w żołądku. Nie powiedział nic. Udawał, że się nie znamy.
Nasza przyjaźń po tamtej osiemnastkowej nocy, tak jakby się zawaliła. Osamu z nim zerwał, co wpłynęło też na nas. Przestał do nas przychodzić i rozmawiać także ze mną. W szkole nie mogłem go zaczepić, bo chodziliśmy do różnych. Czasami tylko spotykałem go w metrze, ale zupełnie nie rozmawialiśmy. W końcu skończyliśmy liceum i już w ogóle się nie widywaliśmy. Do teraz.
-Znasz go? - zapytał Hinata, oglądając się za czarnowłosym.
-Tak jakby - powiedziałem cicho i wszedłem się przebrać. Mój cały entuzjazm na trening odszedł w zapomnienie. Z jednej strony dobrze było ponownie zobaczyć mężczyznę, ale z drugiej strasznie mnie bolała jego reakcja. Dorósł, tak samo jak ja. Nie był już dzieciakiem z liceum, tylko dorosłym, przystojnym mężczyzną.
Wyszedłem na halę i odszukałem wzrokiem Bokuto. Chciałem z nim potrenować, bo miał dobre ataki. Wymieniał pocałunki z swoim partnerem. Pobrali się od razu, jak Keiji skończył szkołę. Białowłosy miał na serdecznym palcu wytatuowane jego imię w kanji, bo nie mógł na meczach nosić obrączki. Chciałem takiej relacji, jaką oni mieli.
-Miya - usłyszałem obok siebie - pogadamy?
-O tym jak zerwałeś kontakt, bo rozstałeś się z Osamu? - spojrzałem mu z bólem w oczy.
-Tak, właśnie o tym, więc nie zachowuj się jak dziecko. Chodź.
Wyszliśmy na zewnątrz. Przysiadłem na schodach, tak samo jak on. Obejmował ramionami kolana, a ja czekałem aż coś powie.
-Przepraszam - wypalił po dłuższej chwili ciszy - zachowałem się jak dupek, ale cała sytuacja była pojebana. Nie wiedziałem co robić.
-To, że zerwałeś z moim bratem nie znaczyło że nie możemy nadal się przyjaźnić. Tęskniłem za tobą, a to jak mnie potraktowałeś, bolało. Nadal boli.
-Nie potrafiłem się przyznać, że też coś wtedy poczułem - wsparł głowę na moim ramieniu - nie chciałem ranić Osamu. Gdy on zerwał... Przez chwilę pomyślałem że moglibyśmy spróbować.
-Więc dlaczego się odciąłeś? - wplątałem dłoń w jego włosy.
-Tak było prościej. Powiedziałem, że to nie wyjdzie. Nie chciałem mieszać ci w głowie, więc się wycofałem. Ale to od początku miałeś być ty. Nie Osamu.
Dopiero gdy na mnie spojrzał, odważyłem się zbliżyć. Musnąłem jego usta, co raczej było wystarczającą odpowiedzią.
-Miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś odzyskamy kontakt i być może nam wyjdzie - powiedziałem cicho, zgodnie z prawdą.
-Przepraszam, że kazałem ci na mnie czekać tak długo - zainicjował kolejny pocałunek - będziemy pieprzyć się z randkami czy od razu pokażesz mi gdzie zaparkowałeś?
-Chodź - złapałem go za rękę - nic się nie stanie, jak na nas poczekają. A randką nie pogardzę, ale to później.
Upewniłem się że nikt nas nie widzi i zaciągnąłem Sakusę na parking. Zbyt długo go pragnąłem. Przez te ostatnie lata, ciągle o nim myślałem. Teraz, gdy przypierał mnie do samochodu i całował, poczułem spokój. Bo już go miałem i nie miałem zamiaru pozwolić mu odejść.