"deszcz" - iwaoi

565 16 20
                                    

-Nie znoszę was. Nie wspominaliście o tym, że Oikawa też będzie - mruknąłem pod nosem, gdy już prawie byliśmy na miejscu.

-Nie musicie z sobą rozmawiać. Po prostu się ignorujcie - Mattsun przewrócił oczami. Zorganizowali małą imprezę nad jeziorem, bo robiło się coraz cieplej. Ciągnął mnie przez jakieś skróty na piechotę, bo motor musiałem zostawić na leśnym parkingu.

Wręcz gardziłem szatynem, odkąd tylko się poznaliśmy. Nie byliśmy do siebie dobrze nastawieni, odkąd zwyzywał mnie od pedałów, a ja jego od męskich dziwek.

Nie zdziwiło mnie to, że miejsce na jego kolanach zajmowała dziewczyna. Zaborczo trzymał ją w talii, a czasami całował. Ohyda.

Odłożyłem puszkę z piwem wciśnięta mi w dłoń, bo na ogół nie piłem. Zresztą, wszystko zwrócę im dłużej Tooru będzie się migdalił z dziewczyną.

Sprawnie go przez cały czas unikałem. Naprawdę nie miałem ochoty dzisiaj na dogryzanie sobie, bo całkiem spieprzy mi humor. Rzuciliśmy sobie tylko jedno, pełne nienawiści spojrzenie.

-Skoczysz po alkohol? - Mattsun się na mnie uwiesił. Był już po kilku kolejkach, a z tego co się dowiedziałem, trunek powoli się kończył.

-Jak wyłożysz kasę - przewróciłem oczami. Nie piłem i nie miałem zamiaru za to płacić.

-Masz - wcisnął mi kilka banknotów - Oikawa zabiera się z tobą.

-Co? Po cholerę mi on? - ciśnienie mi skoczyło, bo nie planowałem użerać się z szatynem. Miałem ochotę na chwilę się wyrwać i spędzić czas sam z sobą.

-Nie zabierzesz się z wszystkim sam, a on jest w miarę trzeźwy. Tylko się nie pozabijajcie.

Odliczyłem w duchu do trzech, wiedząc że będę musiał dac mu kask. Nie istotne z kim jeździłem na motorze, kask zawsze miał pasażer. Chociaż jego mógłbym zrzucić z pojazdu i to bez kasku.

Czekałem jeszcze wieczność, zanim pożegna się z dziewczyną. Jeszcze ją całował i coś mówił, czarując młodszą nastolatkę. Rozważałem rzucenie w jego kamieniem, by się pospieszył. 

Gdy w końcu podszedł, wcisnąłem mu do rąk kask. Nawet się nie odezwałem, tylko poszedłem w stronę pojazdu. Wsiadł, ale widząc jak się męczy z zapięciem kasku, wręczyłem go w tym.

-Niedorajda z ciebie - zmarszczyłem brwi, samemu wsiadając.

-Zamknij się już, pedale - odgryzł mi się, kopiąc mnie w kostkę. Cicho syknąłem, piorunując go wzrokiem.

-Trzymaj się - mruknąłem, odpalając motor. Prawdopodobnie zacisnął mocniej dłonie na drążku z tyłu, ale gdy tylko ruszyłem, poleciał na mnie. Przylgnął do mojego ciała. Bił od niego gorąc i być może nutka strachu. Jeździłem po swojemu, a to że się boi to już nie moja sprawa.

To miał być szybki wypad. Tam i z powrotem, nie muszę nawet z nim rozmawiać. Kurczowo trzymał się mojego ciała, a ja przyspieszyłem bardziej.

-Zwolnij - powiedział tak, bym to usłyszał - Hajime, proszę.

Nie spełniłem jego prośby. Im szybciej dojedziemy, tym mniej czasu z sobą spędzimy. Gdy pod sklepem zszedł z pojazdu, posłał mi zdenerwowane spojrzenie.

-Jesteś popierdolony - wytknął - musisz tak zapierdalać?!

-Bo księżniczka się boi? Nie przesadzaj - szturchnąłem go w ramię - możesz wracać na piechotę.

Nic już nie powiedział, tylko mnie zwyzywał pod nosem. W środku zgarnęliśmy do koszyka kilka butelek piwa, czegoś mocniejszego, a Oikawa także dorzucił prezerwatywy. Nie miałem ochoty rozmyślać o tym do czego ich użyje.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz