-Wybacz, musiałem poczekać aż zaśnie - czarnowłosy pocałował mnie w usta, wchodząc do łóżka. Sakusa posłał mi ciepły uśmiech, dotykając policzka. Jego skóra na dłoniach była miękka i bez skazy. Uwielbiałem go całego. Wszystkie nasze tajne randki, spotkania czy nocowania u niego. Zawsze to ja wychodziłem do Sakusy, by Atsumu nic nie wiedział. Droga samochodem trwała godzinę w jedną stronę, więc musiałem dobrze to planować. Wyjątkowo zajrzał do mnie teraz. Ryzykowaliśmy, ale on był tego wart.
-Nie szkodzi - przeciągnąłem pocałunek, gładząc jego kark - ale chcę z tobą jeszcze chwilę poleżeć.
Pozbył się ubrań i wślizgnął pod kołdrę, obok mnie. Zdjął ze mnie bokserki, by oboje leżeliśmy nago. Nos trzymałem przy jego szyi, a na plecach czułem głaskanie. Czasami dotykał też pośladków, śmiejąc się przy tym cicho.
-Czasami mam wrażenie, że to co robimy nie jest okej. W stosunku do Atsumu - wędrowałem palcami po jego piersi. Faktycznie źle się czułem z tym, że robię to własnemu bratu. Najważniejszej osobie w moim życiu.
-Prędzej czy później będziemy musieli to skończyć - powiedział, wtulając nos w moje włosy - ja... Kocham Atsumu.
-Wiem o tym. Czasem ze sobą sypiamy, ale to nie znaczy że coś do siebie czujemy. Lubię cię, ale nie w ten sposób.
-To dobrze, że się rozumiemy w tej kwestii... Po prostu za jakiś czas zapomnimy. A on nie może się dowiedzieć.
-Dobrze. Ale teraz chyba jeszcze możemy, hm? - zagadałem, podnosząc wzrok - chcę być na górze - usiadłem na jego biodrach.
-Zapomnij - przewrócił mnie na plecy, dociskając za nadgarstki do materaca.
-I tak wiem że ci się podobało - puściłem mu oczko - słodko jęczysz.
-Cicho bądź - przewrócił oczami i mnie uciszył pocałunkiem. Kilka razy był na dole i nam obojgu się to podobało. Zdarzało nam się zmieniać.
Rozluźnił uścisk na moich nadgarstkach, przenosząc dłonie na biodra. Podniosłem się trochę by móc podeprzeć dłońmi o materac, a gorący pocałunek oddałem z pasją. Przygotowałem się na dzisiejszy wieczór, bo wiedziałem że Kiyoomi mnie nie weźmie bez gumki. Bądź ja jego, ale widocznie dzisiaj było mi pisane bycie na dole.
Uwielbiałem rosnące napięcie między nami, szczególnie że byliśmy teraz nago. Wzajemnie dotykaliśmy swoich ciał, co chwilę zmieniając pozycję. Na swoich biodrach dawał mi siedzieć tylko chwilę, po czym przewracał mnie na plecy.
-Hej, musimy być ciszej - zasłonił mi usta dłonią, gdy tylko wyrwał mi się głośniejszy jęk. Wszystko przez to jak dobrze zajmował się moimi sutkami. Delikatnie je podgryzał i ssał, jednocześnie też zaczepiając językiem. Dzięki niemu były zaczerwienione i twarde z podniecenia.
-Przy tobie się nie da - mruknąłem, wtapiając dłoń w jego loki. Ciągnięcie za nie było moim ulubionym zajęciem. Dalej zajmował się moim torsem, przygryzając skórę na brzuchu. Wędrował ustami coraz niżej, pozostawiając po sobie ślady ugryzień i malinek.
Mój penis już dawno stał, ale nie liczyłem na to że się nim zajmie. Rozumiałem jego fobię przed zarazkami i do niczego go nie zmuszałem. Ja lubiłem obciągać, więc chętnie brałem jego penisa w usta. Celowo się nawet ogoliłem, by nie miał problemu z dotknięciem mojego ciała. Poklepał mój pośladek i kazał się odwrócić na brzuch.
Biodra trzymałem w górze, a nogi były rozchylone. Początkowo tylko gładził oba pośladki i składał na nich pocałunki, by rozpalić mnie bardziej. Podałem mu prezerwatywy. Na palce też ich zazwyczaj używał. Nie miałem pojęcia jak było gdy robił to z Atsumu, ale przy mnie zawsze używał gumek.
Poczułem jeszcze kilka pocałunków na dole pleców i to jak powoli zagłębia we mnie palce. Odetchnąłem z ulgi, bo ruchy jego palców we mnie były naprawdę przyjemne. Głaskał mnie drugą dłonią po biodrze, coraz głębiej wkładając palce. Czasami zdzielił mój pośladek, pozostawiając na nim czerwony ślad.
Wiedział pod jakim kątem to robić, by dotknąć mojej prostaty. Od samego początku masował ten jeden punkt, a ja po dobrych paru minutach zorientowałem się do czego chce doprowadzić. Wtuliłem twarz w poduszkę i zacisnąłem dłonie na pościeli. Miałem wiekszą ochotę na jego penisa, ale to też było w porządku.
Z delikatnego rozciągania przerodziło się to w palcówkę, która miała na celu doprowadzić mnie do końca. Mój penis drgał, a ja czułem ciepło rozchodzące się w podbrzuszu. Nie miałem zamiaru się powstrzymywać, dopóki nie dotknął mojego penisa. Przytrzymał kciuk przy główce, napierając na nią.
-Dojdziesz, kiedy ci na to pozwolę - wyszeptał. Czasami mnie męczył, ale to było cudowne. Przedłużał wszystko, byśmy mogli dłużej cieszyć się swoimi ciałami.
Przerwał w najlepszym momencie, przewracając mnie na plecy. Przytrzymałem swoje nogi pod kolanami, ukazując mu wejście. Było tylko do jego dyspozycji. Idealnie się w nie wpasowywał kutasem, a ta pozycja była wręcz perfekcyjna do głębokiego pieprzenia. Łóżko często pod nami skrzypiało, ale to nigdy nie budziło mojego brata. Oboje znaliśmy jego twardy sen.
-Sakusa, proszę - sapnąłem gdy nadal się ze mną drażnił. Tylko napierał twardą erekcją, jeszcze jej nie wkładając.
-Tak go lubisz? - wyszeptał, tym razem się nie wahając. Jednym płynnym ruchem mnie wypełnił, co poskutkowało wbiciem paznokci w jego łopatki. Zatrzymał się tylko na chwilę, by zaraz potem wykonać mocniejszy ruch, wbijając się do końca. Zwolnił, ale pchnięcie były mocniejsze.
Odrobinę za głośnie sapanie opuszczało moje usta, na co mnie uciszał pocałunkami. Nie miałem nic przeciwko takiej formie. Szarpałem jego włosy, a pocałunek stawał się coraz bardziej chaotyczny. Nogi miałem oplecione już wokół jego bioder, by nasze ciała mogły być bliżej.
-Jesteś świetny - wymruczał, całując mnie w szyję. Odsunął się tylko na moment, bym mógł usiąść na jego biodrach. Ponownie wszedł, a ja przejąłem trochę kontroli.
-Lepszy niż Atsumu? - zapytałem, drapiąc jego plecy. Blondyn też zostawiał na jego plecach czerwone smugi, więc bez różnicy. Nawet nie zauważy.
-Lepszy niż ktokolwiek - dał mi już dzisiaj kolejnego klapsa, mocno przy sobie przytrzymując. Wymienialiśmy kolejne gorące pocałunki, oboje będąc blisko finału. Cieszyliśmy się jednak swoimi ciałami i żaden z nas nie śmiał przerywać. Chciałem go możliwie jak najdłużej, ale wiedziałem że w końcu będzie musiał wracać do łóżka Atsumu. Ta niecała godzina, jaką ze sobą spędziliśmy, musiała mi wystarczyć. Przytulał mnie do siebie, a jego dłonie badały dokładnie moje ciało. Penis za to dobrze mnie rozciągał, drażniąc najgłębsze miejsca. Był na tyle duży, że zawsze byłem dla niego ciasny.
Gdy spojrzał na chwilę za mnie i uchylił usta by coś powiedzieć, ja przerwałem stosunek, gwałtownie się odsuwając. Wyszeptał imię mojego brata. Trwało to tylko chwilę, bo blondyn rzucił, że nie mają o czym rozmawiać. Odłożył pierścionek zaręczynowy na szafkę i wyszedł. Oboje straciliśmy całą ochotę na seks. Sakusa się zerwał z łóżka i w pośpiechu naciągnął spodenki. Pobiegł za blondynem, a ja tylko przez chwilę wgapiałem się w drzwi. Potem poleciałem za nimi.
Już raz to przerabiałem. Widok zakrwawionych nadgarstków Atsumu i tego jak traci przytomność, nie był nowością. Był okres, w którym targał na swoje życie conajmniej raz w tygodniu. Wtedy od razu po lekcjach biegłem do domu, by móc go chronić. Nie zasłużył na to, miał tylko czternaście lat.
Tym razem to ja się do tego przyczyniłem. Czarnowłosy desperacko przyciskał ręcznik do nadgarstków Atsumu, a ja nie miałem pojęcia co robić. Jak w transie patrzyłem na to jak się wykrwawia. Sakusa coś mówił, a ja musiałem się ogarnąć, bo stracę brata.
-Wezwij pogotowie - przejąłem kontrolę nad ranami Atsumu, przyciskając do nich grubą gazę i bandaże uciskowe. Do dziś pamiętałem co robić. Apteczkę zawsze miałem w domu. Oparłem głowę blondyna o swoje ramię i pilnowałem by opatrunki nie przeciekły. Kurczowo go przy sobie trzymałem, obwiniając się o to wszystko. Dawno powinienem skończyć relacje z Sakusą. Usta trzymałem przy czubku jego głowy starając się samemu ogarnąć. Nie mogliśmy zrobić już nic więcej. Pozostało nam walczyć z czasem.
I liczyć na to, że go nie stracę.
