Ciągnąłem za sobą walizkę, licząc na to że dobrze jeszcze pamiętałem adres. Minęło tyle lat, że wcale bym się nie zdziwił gdyby Atsumu już dawno tu nie mieszkał. Oboje przed moim wyjazdem zmieniliśmy numery, bo tak miało być lepiej. Nie mieliśmy się z sobą kontaktować, ale ja się złamałem. Rzuciłem wszystko, by tylko przylecieć do Japonii. Do niego.
Gdy zaryzykowałem naciśnięciem dzwonka, nie musiałem czekać długo. Otworzył mi, a ja poczułem że głos utykał mi w gardle. Nie wiedziałem co powiedzieć, ale nie musiałem się silić. On też nie wiedział.
Atsumu zamknął za sobą drzwi i momentalnie zniknął w moich ramionach. Wypuścił drżący oddech w moje ramię. Nie chciałem go teraz puszczać. Słyszałem jak pociąga nosem.
-Jesteś - wyszeptał, wtulajac nos w moją szyję. Spojrzał na mnie, a ja ponownie zakochałem się w lśniących oczach. Chciałem go pocałować, ale odwrócił głowę.
Dłońmi zjechałem niżej, ujmując te jego. Pogłaskałem, pytając go wzrokiem o co chodzi. To dla jego ust wróciłem do Japonii.
-Obiecaliśmy sobie coś - oparł czoło o te moje. Ścisnął lekko dłonie.
-Wiem - odszepnąłem. Mieliśmy ułożyć sobie życie na nowo. Oboje, ale osobno - tylko raz, proszę. Nie mogłem przestać o tobie myśleć.
Wiedziałem że ma kompletnie odmienne życie. Potajemnie śledziłem jego Instagrama, skąd można się było wiele dowiedzieć. Zawodowo grał w siatkówkę, miał żonę, która do złudzenia była moją żeńską wersją i dwójkę dzieci. Tak miało wyglądać nasze życie. To my marzyliśmy o czymś takim. Ja miałem być na jej miejscu.
-Proszę - powtórzyłem. Byłem zbyt zdesperowany by odpuścić. Zastanawiał się przez moment, po czym pozwolił mi wejść do mieszkania. Wyjątkowo był sam, ale na ścianach wisiały zdjęcia jego rodziny. Wpatrywałem się w nie chwilę, widząc że jest szczęśliwy z tego co ma. Ja nie miałem nic.
-Ostatni raz - potwierdził, układając dłonie na moim torsie. Przełknąłem nerwowo ślinę, bo od piętnastu lat tego z nikim nie robiłem. Miya był moim pierwszym i jedynym.
Smak i tekstura jego ust była zupełnie taka jak dawniej. Gdy raz je złączyliśmy, nie mogliśmy się oderwać. Dłońmi wodził pod moją bluzą, a ja badałem wciąż miękkie pośladki. Lekko popchnąłem Atsumu na łóżko i uklęknąłem między jego udami. Nasze ciała były rozpalone, a ja czułem ciepło bijące od niego. Szyja nadal była jego słabym punktem, bo gdy tylko przeniosłem tam usta, obdarował mnie cichym jękiem. Nie miałem zamiaru niszczyć mu życia, więc oszczędziłem robienie malinek. Ostatni raz i zniknę.
-Nie powstrzymuj się - szepnął, ciągnąc mnie za włosy. Czując jak delikatne pocałunki składał, domyślił się że nie zostawiam po sobie śladów - zrób tyle, ile zapragniesz.
Nie musiał mi dwa razy powtarzać, bo zaraz powstały sine ślady na jego szyi. Mruczał podemną, niecierpliwie poruszając biodrami. Same pocałunki doprowadziły go do namiotu w spodniach. Uśmiechnąłem się pod nosem i pozbyłem się jego górnej części ubrania. Odsłoniłem tym klatkę i dotknąłem nabrzmiałych sutków. Ciężko oddychał. Przesunąłem dłońmi po jego udach, by wyczuć jak drży. Do cichych jęków doprowadziły go pocałunki, składane na podbrzuszu. Pozostawiłem po sobie kilka malinek i liźnięć na skórze. Wplątał dłoń w moje włosy, by z niecierpliwością mnie do siebie przyciągnąć. Stęsknił się za moimi ustami na tyle, że nie mógł się od nich oderwać. Wtargnąłem językiem pomiędzy jego wargi, pokazując gdzie jego miejsce. Chciałem go dzisiaj całego dla siebie.
Zaczął domagać się tego bym sam się rozebrał, więc mu z tym pomogłem. Ciekawskie dłonie wędrowały po moich zarysach mięśni, w niektórych miejscach się zatrzymując. Wbijał zaborczo palce w moje boki, zębami przygryzając szyję. Pozwoliłem mu na zostawienie śladów.