"bankiet" - kuroken

533 17 25
                                    

-Jesteś już gotowy, myszko? - bez pukania wszedłem do sypialni. Kenma wybierał się ze mną na bankiet firmowy, jako mój partner. Miał na sobie czerwoną suknię do samej ziemi i z odkrytymi plecami. Wyglądał w niej bosko. W końcu to ja mu ją wybrałem.

-Tak. Jak wyglądam? - stanął przedemną.

-Pięknie maluchu - objąłem go. Ucałowałem jego usta - chodź, zbieramy się.

Miałem dopasowany krawat pod kolor jego sukienki. Prezentowaliśmy się razem elegancko. Patrzyłem jeszcze chwilę na nas w lustrze. Kenma zrobił nam zdjęcie, bo uwielbiał to robić. Obejmowałem go na nim za talię.

-Kochanie, jeżeli tylko poczujesz że tłum cię przerasta, powiedz mi o tym.

-Dobrze tatusiu. Wrócimy wtedy do domu? - zapytał z nadzieją. Bardzo nie lubił dużych grup ludzi, ale robił to dla mnie.

-Przykro mi, ale nie mogę wyjść od tak. Pójdziemy się przewietrzyć, trochę odpoczniesz i wrócimy. Zajmę się tobą i postaram się byś czuł się tam dobrze, słonko. Nie będą cię zaczepiać.

-Czy jak wrócimy do domu... Zajmiesz się mną w ten inny sposób?

-Oczywiście. Obiecuję, że zaspokoję mojego malucha. Wybacz, że wczoraj nie miałem na to czasu.

-Nic nie szkodzi - usmiechnął się czule.

Życia by mi nie wystarczyło by się nim w pełni nacieszyć. Kenma był uroczy, piękny, a w niektórych sytuacjach cholernie seksowny. Chciałem móc go rozpieszczać do końca życia.

Dojechaliśmy moim samochodem, a ja już dostrzegłem przerażenie w jego oczach. Dostrzegł ile ludzi się tu zebrało.
Puściłem jego dłoń i zamiast tego został objęty ramieniem. Mogłem poczuć jak bierze głęboki oddech.

***

W trakcie rozmowy z jednym z managerów, zgubiłem gdzieś mojego blondyna. Dopiero za trzecim razem się do niego dodzwoniłem.

-Jestem w łazience. Zrobiło mi się trochę słabo - powiedział do telefonu. Poszedłem w stronę łazienek. Zmartwiłem się troszkę.

Tam też znalazłem Kenmę. Opierał się o umywalki i obejmował ramionami. Faktycznie wyglądał blado.

-Wiem że nie lubisz takich imprez - szepnąłem, gładząc go po plecach - przepraszam, że cię tu zaciągnąłem.

-Jest okej - oparł się o moje ramię - potrzebowałem chwili, zaraz wrócę na salę.

-Obiecałem że się tobą zajmę gdy będziesz miał dość - uniosłem jego brodę

Posadziłem go w końcu na blacie łazienkowym i powoli rozpiąłem zamek sukienki.

-Tatusiu? Tutaj?...

-A dlaczego nie? - musnąłem jego usta - spodoba ci się.

-Nie będziesz zazdrosny jeżeli ktoś wejdzie i zobaczy moje ciało?

-Byłem o ciebie zazdrosny nawet gdy na sali ktoś się obdarzył sekundowym spojrzeniem. To ciało, jest tylko moje. Tylko ja mogę go dotykać, patrzeć na nie i pieścić. Zrozumiano?

-Oczywiście, tatusiu.

-Świetnie. A drzwi są zamknięte - pomachałem kluczami.

Zdjąłem z niego sukienkę, w taki sposób by się nie pogniotła ani nie zniszczyła. Widziałem jak mu się podoba.

Odwróciłem go do siebie tyłem i naparłem biodrami na pośladki. Byłem całkiem ubrany, a on stał przede mną nago.

-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak ogromną ochotę mam cię teraz zerżnąć - zdzieliłem jego pośladek.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz