-Jesteś już gotowy, myszko? - bez pukania wszedłem do sypialni. Kenma wybierał się ze mną na bankiet firmowy, jako mój partner. Miał na sobie czerwoną suknię do samej ziemi i z odkrytymi plecami. Wyglądał w niej bosko. W końcu to ja mu ją wybrałem.
-Tak. Jak wyglądam? - stanął przedemną.
-Pięknie maluchu - objąłem go. Ucałowałem jego usta - chodź, zbieramy się.
Miałem dopasowany krawat pod kolor jego sukienki. Prezentowaliśmy się razem elegancko. Patrzyłem jeszcze chwilę na nas w lustrze. Kenma zrobił nam zdjęcie, bo uwielbiał to robić. Obejmowałem go na nim za talię.
-Kochanie, jeżeli tylko poczujesz że tłum cię przerasta, powiedz mi o tym.
-Dobrze tatusiu. Wrócimy wtedy do domu? - zapytał z nadzieją. Bardzo nie lubił dużych grup ludzi, ale robił to dla mnie.
-Przykro mi, ale nie mogę wyjść od tak. Pójdziemy się przewietrzyć, trochę odpoczniesz i wrócimy. Zajmę się tobą i postaram się byś czuł się tam dobrze, słonko. Nie będą cię zaczepiać.
-Czy jak wrócimy do domu... Zajmiesz się mną w ten inny sposób?
-Oczywiście. Obiecuję, że zaspokoję mojego malucha. Wybacz, że wczoraj nie miałem na to czasu.
-Nic nie szkodzi - usmiechnął się czule.
Życia by mi nie wystarczyło by się nim w pełni nacieszyć. Kenma był uroczy, piękny, a w niektórych sytuacjach cholernie seksowny. Chciałem móc go rozpieszczać do końca życia.
Dojechaliśmy moim samochodem, a ja już dostrzegłem przerażenie w jego oczach. Dostrzegł ile ludzi się tu zebrało.
Puściłem jego dłoń i zamiast tego został objęty ramieniem. Mogłem poczuć jak bierze głęboki oddech.***
W trakcie rozmowy z jednym z managerów, zgubiłem gdzieś mojego blondyna. Dopiero za trzecim razem się do niego dodzwoniłem.
-Jestem w łazience. Zrobiło mi się trochę słabo - powiedział do telefonu. Poszedłem w stronę łazienek. Zmartwiłem się troszkę.
Tam też znalazłem Kenmę. Opierał się o umywalki i obejmował ramionami. Faktycznie wyglądał blado.
-Wiem że nie lubisz takich imprez - szepnąłem, gładząc go po plecach - przepraszam, że cię tu zaciągnąłem.
-Jest okej - oparł się o moje ramię - potrzebowałem chwili, zaraz wrócę na salę.
-Obiecałem że się tobą zajmę gdy będziesz miał dość - uniosłem jego brodę
Posadziłem go w końcu na blacie łazienkowym i powoli rozpiąłem zamek sukienki.
-Tatusiu? Tutaj?...
-A dlaczego nie? - musnąłem jego usta - spodoba ci się.
-Nie będziesz zazdrosny jeżeli ktoś wejdzie i zobaczy moje ciało?
-Byłem o ciebie zazdrosny nawet gdy na sali ktoś się obdarzył sekundowym spojrzeniem. To ciało, jest tylko moje. Tylko ja mogę go dotykać, patrzeć na nie i pieścić. Zrozumiano?
-Oczywiście, tatusiu.
-Świetnie. A drzwi są zamknięte - pomachałem kluczami.
Zdjąłem z niego sukienkę, w taki sposób by się nie pogniotła ani nie zniszczyła. Widziałem jak mu się podoba.
Odwróciłem go do siebie tyłem i naparłem biodrami na pośladki. Byłem całkiem ubrany, a on stał przede mną nago.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak ogromną ochotę mam cię teraz zerżnąć - zdzieliłem jego pośladek.
![](https://img.wattpad.com/cover/337057247-288-k963646.jpg)