-No nareszcie - mruknąłem, gdy Lev wsiadł do samochodu. Miałem odebrać go z sesji, a pogoda była paskudna. Mój narzeczony pracował jako model.
-Ciebie też miło widzieć - nachylił się by musnąć moje usta. Odpaliłem samochód.
-Jesteś cały mokry - przeczesałem jego jasne włosy.
-Zaraz ty też możesz być - puścił mi oczko gdy ruszyłem. Zignorowałem to. Miałem ochotę znaleźć się już w ciepłym domu. Zamówiłem nam na obiad sushi i naprawdę miałem na nie ochotę.
-Hej, Yaku - zaczął, splatając nasze palce. Trzymałem je na drążku do zmieniania biegów - miałbyś coś przeciwko, gdybym przyjął ofertę sesji w Francji?
-Oczywiście, że nie. Cieszę się, że się rozwijasz. Na jaki czas?
-Dwa, może trzy... Miesiące - dodał ciszej - dlatego pytam. Bo to strasznie długo i będę tęsknił.
-Wiem, że to długo. Ale jeżeli jest to fajna oferta, to dlaczego nie? Przecież nie wyjeżdżasz na zawsze. To twoja praca
-Będziesz tęsknił?
-Mhm. Będę.
-To pojedź ze mną! Nie będę miał zdjęć codziennie, więc spędzimy trochę czasu razem, poza Japonią - spojrzał na mnie wyczekująco - zapłacę za bilet lotniczy, a apartament i tak dostanę na ten czas. Będziesz spał ze mną w łóżku.
Ostatecznie sie na to zgodziłem, bo błagał mnie przez następny tydzień. Załatwił mi bilet lotniczy w pierwszej klasie, bo on właśnie taki miał.
Samolot był podzielony na przedziały, a wejście można było dodatkowo zasłonić. Mieliśmy lecieć trzynaście godzin, na co nie byłem zbyt zadowolony, ale byleby bez przesiadek.
Rozkładany fotel był na tyle duży, że oboje się mieściliśmy na jednym. Przeszedłem do przedziału Lev'a, bo samemu mi się zbyt nudziło. Rozłożył fotel, byśmy mogli na wpół leżeć i znalazł film na dostępnym tu małym ekranie.
Nogę miałem zgiętą w kolanie i ułożoną na jego ciele. Głaskał mnie po udzie, kreśląc wzorki palcami. Dłoń czułem też na boku brzucha, bo zakradał się palcami pod ubranie.
-Co robisz? - spojrzeniem na niego.
-Nic przecież nie robię - wziął mnie na swoje kolana. Teraz moje pośladki były wciśnięte centralnie na jego krocze - wiesz, że mamy trzynaście godzin tylko dla siebie?
-Wiem i mam zamiar conajmniej połowę tego czasu przespać.
-Niekoniecznie - podniósł się i musnął moje usta - jesteśmy tu totalnie sami, nikt nie będzie zaglądał a ty chcesz spać? - jęknął - no weź, Yaku. Nie mów, że nie chcesz.
-Okej, dobra - odwróciłem wzrok. W rzeczywistości cholernie chciałem, ale mu się do tego nie przyznam.
Uśmiechnął się cwano i podwinął moją koszulkę. Na czas lotu ubrałem dresy, dla zwykłej wygody. Łatwo było je zsunąć z nóg, co wykorzystał. Sam dobrałem się do jego szyi, podczas gdy dotykał mnie po całym ciele. Pamiętałem by nie zostawiać malinek czy śladów, bo miał przecież sesje. On mógł dowolnie mnie zaznaczać.
Zawsze gdy mnie rozciągał, trochę bolało. W porównaniu do moich dłoni, jego były jakieś ogromne. W dodatku miałem dużo drobniejszą posturę, a on był w połowie Europejczykiem, co wpływało na rozmiar jego członka. Pieprzony wielkolud.
-Patrz co wziąłem - wyciągnął z podręcznego buteleczkę z lubrykantem. Taką mniejszą, by mógł ją przewieźć.
-Planowałeś to - fuknąłem, zakładając ręce na piersi.
-A wolałbyś bez?
-Dobra, cokolwiek. Dobrze, że wziąłeś - nachyliłem się by dać mu buziaka.
Nie pasował mi fakt, że nadal był ubrany, a ja całkiem nagi. Dotarłem dłońmi pod jego koszulkę by ją zdjąć. Pomógł mi z zdjęciem jego spodni, poprzez podniesienie bioder.
-Czekaj, co ty robisz? - zapytałem, widząc że nie nawilża palców, tylko członka.
-Wskakuj skarbie. Dzisiaj bez rozciągania.
-Ty chcesz żebym przez następny tydzień się nie podniósł? Chyba żartujesz. Spójrz na to, a na mnie. To nie jest dobry pomysł.
-Oj no weź, nie może być tak źle - przewrócił oczami.
-Dawaj to - mruknąłem biorąc mu nawilżenie - sam to zrobię.
Zeskanował mnie wzrokiem, czekając aż faktycznie sam zacznę się rozciągać. Miałem zamiar to zrobić, bo jeszcze mnie rozerwie czy coś. Z premedytacją patrzyłem mu w oczy, zagłębiając w sobie dwa palce. Odrzuciłem głowę do tyłu i prawie od razu zacząłem nimi poruszać. Było dobrze. Nie bolało aż tak, jak przy dłoni Lev'a.
-Świetnie ci idzie, skarbie - musnął ustami moją szyję, podczas gdy dalej zadowalałem się palcami - dołóż jeszcze jeden - zdzielił mój pośladek dłonią.
Spełniłem jego życzenie, rozciągając się trzema palcami. Nie wiedziałem czy tyle wystarczy, bo zawsze używał dwóch. Patrzył na mnie zaborczo, czekając na to co zrobię dalej.
-Muszę kiedyś popatrzeć jak sam się doprowadzasz do orgazmu - pogładził moje biodra - ale teraz już wskakuj.
Nakierowałem dziurkę na jego przyrodzenie i pozwoliłem grawitacji sobie pomóc. Moje palce były jednak niewystarczające, bo zagryzłem policzek od środka, czując dość ostry ból.
-Hej, ale nie płacz - pocałował mnie pod okiem - za chwilę będzie lepiej.
Ostrożnie poruszyłem biodrami, a on pozwalał mi tym kierować. Opierałem dłonie na jego ramionach, podczas gdy wyższy trzymał mnie za talię. Musiałem się jakoś przyzwyczaić do wielkości. Już zaczynało być trochę lepiej. Rozluźniłem się z każdym pchnięciem. Nadal jednak pozwalał bym to ja go ujeżdżał, zamiast mnie pieprzyć.
-Kurwa, Yaku - szepnął, całując mnie pod uchem - jesteś tak gorący, gdy jesteś na mnie. Uwielbiam cię.
Wzmocnił uścisk na moich bokach i nieznacznie przejmował kontrolę. Pozwoliłem mu na to, bo już zbytnio nie bolało. Było w porządku. Czując jak głęboko jest, mogłem przyznać że było mi całkiem przyjemnie. Celował w okolice prostaty, ale to jeszcze nie było to.
-Musisz być trochę ciszej - powiedział, uciszając mnie pocałunkiem. Jakbym o tym nie wiedział.
Nie dało się jednak powstrzymać gdy wchodził we mnie do końca. Zagryzłem się na dłoni by nie krzyknąć, gdy odnalazł prostatę. Zaśmiał się cicho na moją reakcję i pocałował mnie w policzek.
-Jeszcze trochę skarbie. Jesteś tak ciasny... Cholernie mnie to kręci - wymruczał, stymulujac dłonią moje przyrodzenie.
Nie mogłem się już powstrzymać i nie czekałem aż sam dojdzie, tylko spuściłem się w jego dłoń. Prowokująco ją oblizał, patrząc mi w oczy.
-Zejdź lepiej na kolana - podniósł moje biodra tak, że ze mnie wyszedł. Musiałem najpierw uspokoić oddech - będziemy mieli problem z wyczyszczeniem się, jeżeli dojdę w tobie.
Posłusznie klęknąłem między jego nogami i wziąłem przyrodzenie do buzi. Maksymalnie mogłem wziąć je do połowy, a na reszcie pomagałem sobie dłonią. Nie wyjąłem go z ust gdy poczułem smak spermy, tylko wszystko przełknąłem. Obtarłem usta kciukiem.
Pomógł mi się ubrać, bo strasznie drżały mi mięśnie i resztę lotu spędziliśmy w swoich ramionach. Sporo spałem, ale i tak czułem, że zaczyna mnie boleć dziurka. Zagroziłem mu, że będzie mnie niósł.
Przy wysiadaniu trzymał mnie za rękę, jednocześnie niosąc bagaże podręczne. Czekała nas jeszcze droga do apartamentu, który Lev dostał na najbliższe dwa miesiące. Musiał na lotnisku założyć okulary przeciwsłoneczne, bo był dość rozpoznawalny, nawet tutaj. Widziałem te spojrzenia w naszą stronę.
-Widzę jak sztywno chodzisz - zatrzymał się na chwilę - wskakuj, obiecałem że cię poniosę.
Wtuliłem nos w jego włosy, gdy mnie niósł i zaciągnąłem się przyjemnym zapachem. Uwielbiałem go.