-Nie uważasz, że to dziwne? - zagadał mnie Hinata, gdy siedzieliśmy u niego. Zbliżał się egzamin semestralny i poprosił mnie o pomoc. Od paru minut rozmawialiśmy, zamiast się uczyć.
-Co masz na myśli? - podniosłem na niego wzrok z nad książki.
-To, że... Chodzi mi o chłopaków. Najpierw byli tylko w trójkę, prawda? Nie czujesz się, nie wiem, odtrącany?
-Nie, myślę że nie... Kochają mnie - powiedziałem ciszej. Sam nie byłem tego pewien. Może faktycznie spędzali coraz więcej czasu beze mnie - chociaż, może czasami...
-Płaczesz? - zwrócił uwagę na moje szklane oczy - Kenma, hej...
-Nie płaczę - przetarłem oczy - po prostu coraz częściej o tym myślę. Uważasz, że są ze mną z przymusu?
-Chodź do mnie - powiedział cicho, rozchylając ramię - porozmawiajcie. To najlepsze co możesz zrobić. Poproś, by odpowiedzieli ci szczerze.
-Tak zrobię... - skuliłem się między nogami przyjaciela. Siedzieliśmy na dywanie.
Dłuższą chwilę jeszcze spędziliśmy w tej pozycji. Zaplatał mi na przydługawych włosach warkoczyk. Uwielbiał się nimi bawić, a ja mu na to pozwalałem. Potrzebowałem teraz chwili.
-Zawsze możesz do mnie przyjść, okej? - powiedział cicho - pamiętaj o tym.
-Dobrze - otworzyłem przymknięte oczy - będę się zbierał. Miałem być o osiemnastej.
-Odprowadzę cię - zadeklarował, biorąc bluzę z krzesła. Podał mi ją, bo na dworze było chłodno.
Podczas spaceru nasze dłonie kilkakrotnie się o siebie otarły. Czasami miałem wrażenie że Shoyo mnie lubi, ale nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Jeżeli będzie chciał mi powiedzieć, to powie.
Kuroo się do mnie przyczepił, zaraz gdy wszedłem do domu.
-Co tak długo? - zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie - I czyja to jest bluza? Bo raczej nie twoja.
-Przecież mówiłem że będę u Hinaty. Uczyliśmy się, a bluza jest jego - objąłem się ramionami.
-Okej, nieważne. Chodź - złapał mnie za dłoń - nie noś więcej bluz od kogoś innego niż my.
Kiwnąłem głową, nie kłócąc się. Zaprowadził mnie na górę, pozwalając mi się domyślić do czego to zmierza. Akaashi i Bokuto już na nas czekali.
Białowłosy przykleił się do mojego ciała, a Akaashim zajął się Kuroo. Pocałunki rozgrzewały moje zziębnięte ciało, ale tylko chwilowo. Znowu zrobiło mi się zimno, gdy pozbył się bluzy od Hinaty. A tak ładnie pachniała.
Jego dłonie oplatały prawie całą moją talię, a ja wiązałem nadzieję z tym że nie będą się zbytnio spieszyć. Koutaro cofnął się do łóżka, biorąc mnie na kolana. Jego dłoń spoczywała na moim udzie, zakradając się między nogi.
Gwałtownie przewrócił mnie pod siebie, dociskając nadgarstki do łóżka. Cicho sapnąłem z bólu, jaki mi przypadkowo zadał. Nie lubiłem brutalności i każdy z nich o tym wiedział. Mimo to dalej namawiali mnie na wiązanie czy uderzenia pasem.
Poczułem motylki w żołądku, gdy przeszedł ustami na moje podbrzusze. Wplątałem dłoń w jego włosy, a między nogami mnie zamrowiło. Szybko byli w stanie mnie podniecić. Wystarczyło kilka pocałunków i niepozornych dotyków.
Podczas gdy Bokuto rozpinał moje spodnie, zerknąłem w stronę Akaashiego i Kuroo. Byli zajęci sobą, Keiji właśnie obciągał starszemu. Ten widok jeszcze bardziej mnie nakręcił, a w bokserkach zaczynało brakować mi miejsca.