"wieczór" - kenhina

400 12 20
                                    

Jedyne na co miałem w tym momencie ochotę, to skorzystanie z łóżka. Nienawidziłem spotkań firmowych najbardziej na świecie, a nigdy nie mogłem się z nich wyrwać. Zachciało mi się cholera, zakładania firmy.

Po wejściu do domu dotarł do mnie zapach kolacji. Hinata musiał wrócić wcześniej do domu. Od razu zapragnąłem znaleźć się w jego ramionach. Przykleiłem się do jego pleców, kładąc brodę na barku mężczyzny. Moje trochę przydługawe i luźne kosmyki włosów, dotknęły jego policzka, a ja mogłem dostrzec delikatny uśmiech.

-Jesteś wcześniej - spostrzegłem, korzystając z ciepła jego ciała. Wsunąłem zimne ręce pod bluzę rudowłosego, ogrzewając dłonie. To go zawsze przekonywało do oddania mi ciepłego ubrania.

-Wiedziałem, że będziesz miał ciężki dzień w pracy - odwrócił się przodem, biorąc mnie w ramiona - i mam sprawę - złożył kilka pocałunków na mojej szyi - puścisz mnie do Brazylii na jakiś czas?

-Mhm... Lecisz do Oikawy? - domyśliłem się. Odkąd zawodowo grali w siatkówkę, złapali lepszy kontakt.

-Mają z Iwą mały kryzys. Poprosił mnie o to - spokojnie przeczesywał moje włosy.

-Oni nie są przypadkiem dwa tygodnie przed ślubem?

-Są. A Tooru nie wie czy tego chce. Więc lecę mu trochę poprzestawiać w głowie, bo się stresuje i tyle.

-W porządku - dostrzegłem na stole bilet lotniczy - wylatujesz już w nocy? - przeczytałem datę.

-Dlatego dzisiaj jestem wcześniej. Zostanę w Brazylii prawdopodobnie do wesela, o ile do niego dojdzie. Chciałem poświęcić ci dzisiaj wieczór, żebyś dobrze mnie zapamiętał.

Trącił mój nos swoim, po czym dostał się do ust. Przez te kilka lat był już prawie że mojego wzrostu. Sięgnął do gumki, w ktorą część włosów była zapleciona i je rozpuścił. Lubił się nimi bawić, więc teraz oplótł włosy wokół swojej dłoni i szarpnął, odsłaniając moją szyję. Zostawił tam malinki i ugryzienia, przyprawiając mnie o dreszcz. Zapowiedział mi tym, że nie będzie dzisiaj delikatnie.

Podnosząc mnie za uda, skierował kroki do sypialni. Miałem chwilę czasu na pozostawienie wyrazistej malinki na jego szyi. W końcu jutro czekało nas małe rozstanie na pewien czas, a ja byłem zazdrosny. Musiałem dobrze zaznaczyć, że Hinata jest zajęty. 

-Mam nadzieję, że Kuroo dobrze zobaczy do kogo należysz - położył mnie na łóżku i ugryzł w szyję. Zostawił mi tam malinkę, wręcz siną - jak położy na tobie łapy, to wrócę do Japonii w ciągu godziny.

-Nie położy - skłamałem, bo nie miałem zamiaru zrywać z Kuroo kontaktu przez zazdrość Shoyo. Rudowłosy może i był zazdrosny, ale mi ufał. Wiedział, że go nie zdradzę. Nie ufał za to ludziom, których dopuszczałem blisko siebie. Szczególnie, że Tetsuro był moim byłym, z którym utrzymywałem przyjacielski kontakt.

Nadal miałem na sobie satynową koszulę, w kolorze ciemnej czerwieni przez oficjalność spotkania jakie dzisiaj odbyłem. Zamiast powoli odpiąć każdy guzik, jednym ruchem ją rozerwał, na co zmarszczyłem brwi. Znowu niszczył mi ubrania, by dostać się do ciała. Całkowicie odsłonił mój tors, odrzucając ubranie na ziemię. Jak ładnie poproszę, kupi mi nowe.

Udobruchał mnie ciepłymi wargami, którymi otulił sutki. Tam też użył zębów, doprowadzając do moich cichych westchnięć. Spojrzał na mnie lekko zamglonym wzrokiem, gdy tylko wplątałem dłoń w jego włosy.

-Oh kotku - zaśmiał się cicho, łaskocząc wargami płatek mojego ucha - myślałeś, że pozwolę ci przejąć chociaż garstkę kontroli?

Nie czekając na moją odpowiedź, wyjął pasek z swoich spodni i skrępował nim moje nadgarstki. Przycisnął je nad moją głową, co było sygnałem bym ich z tamtąd nie ruszał. Potrafił być wyjątkowo brutalny, gdy nie słuchałem jego poleceń.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz