Tooru: Dziękuję za kwiaty, są prześliczne<333
Hajime: Skąd pewność że ode mnie? ;)Tooru: Oczywiście że są od ciebie
Od kogo innego niby?Hajime: Mam nadzieję że tylko ode mnie dostajesz kwiaty
Tooru: Tak Haji, tylko od ciebie
Swoją drogą
Kiedy dasz radę przylecieć?
Tęsknię
I chciałem jakoś świętować te urodziny
Nie koniecznie musi być dzisiaj, ale byleby z tobąHajime: Nie wiem kochanie
Mam nawał roboty
Niedługo mistrzostwaTooru: Ty zawsze masz nawał roboty :(
Hajime: Przepraszam
Obiecuję że to nadrobimyTooru: Mówisz to za każdym razem
Nie widzieliśmy się od świąt w grudniu
A mamy lipiecHajime: Ja też za tobą tęsknię, ale zrozum że pracuję. Nie mogę tego rzucić
Tooru: Mhm
Na tym skończyła sie nasza rozmowa. Czekałem właśnie na odprawę. Chciałem zrobić Oikawie niespodziankę i przylecieć na kilka dni. W Argentynie była obecnie dziesiąta, więc ja powinienem być tam jakoś wieczorem. W żołądku poczułem uścisk, widząc że jest zawiedziony gdy mu napisałem, że nie przylecę. Nie chciałem psuć mu humoru, szczególnie w urodziny.
Lot minął mi dość męcząco, ale cieszyłem się na spotkanie z narzeczonym. Byliśmy razem od liceum. Znaliśmy się od zawsze. Nie było mowy, że nie przetrwamy związku na odległość. Ja byłem trenerem reprezentacji w Japonii, a on grał jako rozgrywający w Argentynie.
Załatwiłem jeszcze dla niego bukiet z wyłącznie czerwonymi różami. Mimo tego, że wysłałem mu już dzisiaj kwiaty. Zasługiwał na drugi bukiet.
Miałem klucze do jego mieszkania, więc nie miałem potrzeby nawet pukać. Wjechałem windą na dziewiąte piętro apartamentowca, ciągnąc za sobą walizkę. Odetchnąłem i przekręciłem klucz w drzwiach jego mieszkania.
Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi, usłyszałem kroki. Oikawa stanął jak w progu jak wryty. Patrzył na mnie z rozchylonymi ustami, a ja mogłem przysiąc że jego warga zadrżała. Rozpłakał się, wpadając w moje ramiona. Czule go przytuliłem i nami kołysałem.
-Dupek z ciebie - załkał - napisałeś że cię nie będzie.
-Bo to miała być niespodzianka. Wybacz, że sprawiłem ci przykrość - starłem łzę z pod jego oka.
-Ważne że tu jesteś - powiedział cicho - na ile zostajesz?
-Tydzień, lub dwa. Jak dobrze pójdzie to może nawet i trzy.