-To do następnego - zbiłem z Nishinoyą piątkę i otworzyłem kluczami drzwi. Na pół dnia mnie wyciągnął w różne miejsca, ale w sumie nie było w tym nic dziwnego. Często gdzieś razem wychodziliśmy.
W domu światła były pogaszone, poza czymś tlącym się w jadalni. Delikatnie żółtawe światło wpadało do korytarza.
-Ennoshita? - zawołałem partnera, wchodząc dalej. W oczy rzuciła mi się przygotowana kolacja, a w kominku był rozpalony ogień. Poczułem oplatające mnie ramiona od tyłu.
-Hej - oparł brodę na moim ramieniu. Odwróciłem się i złożyłem pocałunek na wargach mężczyzny.
-Hej - odpowiedziałem - z jakiej to okazji? - kiwnąłem głową na kolację.
-Cóż... Urodziny masz dopiero w sobotę, ale pomyślałem, że skoro wychodzimy się spotkać w ten dzień z innymi, to kolację zjemy dzisiaj.
-Dziękuję - pogłaskałem go po policzku. Podobał mi się pomysł kolacji.
-No i... Mam dla ciebie nie tylko kolację - stanął przodem do mnie i ujął moje dłonie. Wsunął moje palce pod swoje dresy. Dopiero teraz dotarł do mnie ich sens. Ubrał je dla niepoznaki, a pod spodem miał coś innego. Wyczułem koronkowy materiał.
-Pieprzyć to jedzenie - mruknąłem, skladajac pocałunki na jego szyi - przejdźmy od razu do rzeczy.
-To po cholerę ja gotowałem - mruknął.
-Zjemy później, nie przejmuj się. Trzeba mnie było nie nakręcać - podniosłem go za uda i wszedłem schodami na górę. Oplatał nogami moje biodra. Na szyi składał pocałunki, podczas gdy kierowałem się do sypialni.
Nie bawiłem się w delikatność, bo nie było takiej potrzeby. Ciemnowłosy wylądował podemną na łóżku, a ja od razu zainicjowałem pocałunek. Czułem jak zahacza palcami o brzeg koszulki, niemo prosząc bym ją zdjął. Wędrował palcami po mięśniach, badając ich strukturę.
Nie mogłem się już powstrzymać i pozbyłem się z niego tych cholernych dresów. Pod nimi kryło się coś dużo lepszego. Nigdy nie eksperymentowaliśmy w ten sposób w łóżku, ale zaczynało mi się to podobać. Przedtem nie pomyślałbym nawet, że może mnie to kręcić. Kawałek materiału sprawiał, że robiłem się twardy.
Klęcząc między jego udami, rozpiąłem pasek jeansów, które podzieliły los koszulki. Mój twardy penis obijał się o udo chłopaka, ale żaden z nas szczególnie się tym nie przejął.
Złożyłem kilka pocałunków na wnętrzu ud i widziałem jak się pode mną wierci. Pokusiłem się nawet o delikatne przygryzienie w kilku miejscach.
-Jezu, przejdź już do rzeczy - zauważyłem jak zaciska dłonie na pościeli. Od zwykłych pocałunków i malinek tak się napalił.
-Równie dobrze mógłbym cię tu teraz zostawić - podciagnąłem się wyżej - z małym problemem. Napalonego i chętnego.
-Nie zrobisz tego. Nie wytrzymasz myśli, że tu jestem i potrzebuję kogoś kto się mną zajmie - ułożył dłonie dla moich ramionach. Miał rację.
-A chcesz się przekonać?
-Wrócisz w ciągu minuty - stwierdził, zadzierając głowę. Oparłem czoło o to jego.
-Za dobrze mnie znasz - złożyłem pocałunek na jego rozgrzanym czole i przeszedłem do rzeczy, tak jak sobie życzył - wyglądasz pięknie, ale tego nie będziemy już potrzebować - powoli pozbyłem się jego bielizny, zrzucając ją z łóżka. Żadnego z nas już nie osłaniały ubrania.
Do pocałunku włączyłem język, całkowicie go dominując. Nie było szans by nademną górował. Zawsze wolałem mieć tyle kontroli, ile tylko się dało.
Jednocześnie na oślep sięgnąłem po nawilżenie i próbowałem wybadać dłonią prezerwatywy. Musiałem na chwilę przerwać pocałunek, bo nie mogłem ich znaleźć.
-Chyba nie ma - podpowiedział, widząc stan szafki - nie kupiłeś?
-Nie. Myślałem że jeszcze są - mruknąłem - trudno. Zrobimy to bez. Nie ma szans, że teraz przerwę.
Chciałem go szybko przygotować palcami, by już moc wejść. Mój członek ociekał z podniecenia preejakulatem, a ja nie mogłem się powstrzymać przed stymulowaniem go. Na Ennoshicie używałem dwóch palców, które powinny wystarczyć. Zazwyczaj tyle było okej.
-Nie musisz tego robić. Po prostu już zacznij - oplótł ramiona wokół mojego karku, dzięki czemu naprawdę byliśmy blisko siebie. Uśmiechnąłem się cwano i spełniłem prośbę ciemnowłosego.
Nie zawahałem się ani na chwilę. Od razu przeszedłem do pewnych siebie ruchów, by też samemu sobie ulżyć. Zbyt długo się wstrzymywałem, bo przyrodzenie budziło się do pionu odkąd tylko go dzisiaj zobaczyłem.
Do moich uszu docierały dźwięki, które nakręcały mnie bardziej. Dzięki nim poruszałem biodrami szybciej i w ogóle nie oszczędzałem jego ciała. Będzie narzekał później. Sam zresztą tego chciał. Doskonale wie, że nie potrafię mu się oprzeć.
Paznokciami mnie zadrapał na plecach w kilku miejscach, ale raczej nie miałem nic przeciwko. Podniosłem się na chwilę, by móc zmienić kąt. Teraz było mi odrobinę wygodniej i mogłem celować w prostatę, która doprowadzała go do szału. Sam był już na skraju, bo przeniósł dłoń na swoje przyrodzenie i zaczął je stymulować ruchami w górę i w dół. Musiałem wyjąć, zanim sam osiągnąłem szczyt, by nie miał problemu z umyciem się. Duża część białej wydzieliny wylądowała na jego brzuchu, a trochę też na pościeli. Jednocześnie przeżył swój finał, będąc teraz ubrudzonym na brzuchu. Podałem mu chusteczki.
-Powtórka? - zagadałem, gładząc jego policzek.
-Innym razem - przymknął oczy, poddając się głaskaniu - jestem zmęczony.
-Okej, okej - ułożyłem się za nim. Dłonie przeniosłem na jego brzuch, delikatnie go głaszcząc - ale następnym razem, ci nie odpuszczę.