"boss" - sakuatsu

795 29 6
                                    

-Wróciliśmy! - usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i głos trochę irytującego blondyna. Zaraz pojawił się w drzwiach mojego gabinetu i usiadł na biurku przy którym siedziałem.

-Raport, Miya - westchnąłem spychając go z mebla.

-Ale nie musisz być taki ostry - mruknął tym razem wchodząc na moje kolana. Usiadł na nich bokiem - odwaliłem kawał dobrej roboty, nie zasłużyłem na nagrodę?

-Widzę - przejechałem kciukiem po policzku gdzie była plama krwi - raport. Potem pomyślę - ułożyłem dłoń na jego udzie, sunąc nią do bioder.

-Ten szef nie żyje, jego kochanka się napatoczyła więc ją zdjęliśmy, dwóch asystentów też padło z naszej ręki. Ciałami zajął się Osamu. Oczywiście zatarliśmy ślady. Ah, no i jego żona. Musieliśmy się jej pozbyć.

-Dlaczego?

-Tak jakby... Przyszła w trochę nieodpowiednim momencie.

-Dobra robota - pochwaliłem go pisząc jednocześnie do naszego klienta. Zajmowaliśmy się morderstwami na zlecenie, często też był to handel bronią czy narkotykami. Atsumu był jednym z najlepszych w organizacji. W teorii byłem jego szefem, ale w praktyce byliśmy że sobą bliżej. Ufałem mu najbardziej z wszystkich

-To dostanę tą nagrodę? - zapytał zniecierpliwiony.

-Wieczorem. Najpierw masz się umyć bo śmierdzisz potem i krwią a ja w dodatku mam robotę.

-Okey - pocałował mnie mimo wszystko w policzek - ale obiecujesz?

-Obiecuję.

Zszedł ze mnie i wyszedł z pokoju. Szybko się jednak wrócił. Spojrzałem na niego pytająco bo stał w progu jak ostatni kretyn.

-Kocham cię - rzucił z delikatnym uśmiechem i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Nie czekał na jakąkolwiek odpowiedź.

Często to od niego słyszałem. Niby wiedział że też go kocham, ale jednak nigdy tego nie usłyszał ode mnie. Odpowiadałem mu zazwyczaj delikatnym uśmiechem bądź pocałunkiem w czoło. Nie mogłem się przełamać.

Nasza relacja była skomplikowana. Byliśmy trochę jak para, ale nie chodziliśmy ze sobą oficjalnie. Zależało mi na blondynie. Kochałem go.

Miałem tyle rzeczy do ogarnięcia i formalności związanych z zleceniami, że zeszło mi do dziewiątej wieczorem. Przetarłem bolące oczy i wziąłem naprawdę szybki prysznic. W samych spodenkach przeszedłem do sypialni. Atsumu zdążył się już rozwalić na moim łóżku.

-Nie masz swojego pokoju? - zapytałem kładąc się obok.

-Obiecałeś mi coś - mruknął opierając się na mojej klatce.

-Jestem cholernie zmęczony. Nie możemy odłożyć tego na jutro? - zapytałem z westchnięciem, głaszcząc go po włosach.

-Pod warunkiem że będę mógł z tobą spać. I mnie przytulisz.

-Dobrze, chodź - objąłem go ramieniem - serio przepraszam. Odwaliłeś świetną robotę - szepnąłem całując go w czoło - i chcę ci dać najlepszy seks pod słońcem, więc wolę być w pełni sił.

-Rozumiem to, Omi. Śpij dobrze.

***

Spodziewałem się że obudzi mnie pocałunkami w szyję. Był tak niecierpliwy, że jego dłoń zawędrowała pod moje spodenki.

-Miya, pięć minut. Chcę jeszcze pospać - poprosiłem go.

-A nie możesz jakoś czulej? - powiedział podburzony - co tak formalnie?

-Kochanie, daj mi pospać przez jeszcze pięć minut, błagam cię - westchnąłem nawet nie otwierając oczu - i nie rumień się tak.

Przytulił się do moich nagich pleców, ale długo nie wytrzymał w jednej pozycji. Poczułem pocałunki na karku i dłoń na podbrzuszu. Starałem się to jakoś ignorować.

Gdy usłyszałem dźwięk telefonu, musiałem odebrać. Przetarłem oczy i wstałem z łóżka. Atsumu leżał na brzuchu i mi się przyglądał. Zauważyłem że jest całkiem nagi. Jakby inaczej.

Chwilę rozmawiałem z naszym dostawcą. Blondyn do mnie podszedł i krótko musnął usta, po czym klęknął. Wiedziałem co ma zamiar zrobić.

Kontynuując rozmowę pogłaskałem go po głowie. Moje spodenki już były na podłodze, a Miya przymierzał się do wzięcia w usta. Zaczął od całowania podstawy, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Nie śpieszył się, chcąc mnie jak najbardziej nakręcić.

Niemo poprosiłem go o uchylenie ust i powoli wsunąłem się między ciepłe wargi. Pracował językiem tak dobrze, że musiałem skończyć rozmowę bo nie skupiałem się już na słowach, które do mnie wypowiadano, ale na pięknym blondynie klęczącym przede mną.

Czułem jak mój penis dotyka ścianki jego gardła. Mimo to się nie zadławił, zawsze byłem pod wrażeniem ile potrafił wziąć.

-Wystarczy już, wstań - powiedziałem, pomagając mu wstać z kolan.

-Możemy bez rozciągania? - zapytał zbliżając się do mnie. Objąłem go za biodra, podczas gdy on ułożył dłonie na moim torsie.

-Będzie cię bolało - ostrzegłem - jesteś pewien?

-Tak. Chcę spróbować.

-Jak będzie bardzo źle, to mi powiedz - cofnąłem się do łóżka - a teraz się połóż.

Miałem przed sobą idealne biodra chłopaka, pięknie wypięte w moją stronę. Nogi miał rozchylone, dzięki czemu dziurka była idealnie wyeksponowana. Czekał aż zacznę.

-Może być zimne - ostrzegłem, wylewając lubrykant na palce. Nawilżyłem jedynie z zewnątrz, nie wkładając palców. Zgodnie z jego prośbą.

Gdy zacząłem się w nim zagłębiać, widziałem jak aż wstrzymał oddech. Pogłaskałem go po plecach, zatrzymując się w połowie. Dałem mu chwilę na przyzwyczajenie się. Złożyłem kilka pocałunków na jego łopatkach.

-Możemy przerwać - powiadomiłem go. Nie chciałem skrzywdzić młodszego.

-Jest w porządku. Daj mi jeszcze minutę - poprosił. 

Po tym czasie zacząłem powoli się poruszać. Wchodziłem tylko do połowy, by nie odczuwał zbyt dużego bólu. Z czasem ruchy były głębsze i szybsze. Na początku nie mógł się rozluźnić i zaciskał się na moim przyrodzeniu, ale teraz było dużo lepiej.

Oboje preferowaliśmy delikatny stosunek. Raczej było to kochanie się, aniżeli zwykłe pieprzenie. Zawsze starałem się by bolało jak najmniej.

-Omi - sapnął, spoglądając na mnie - możesz robić to mocniej.

Zgodnie z jego prośbą, zmieniłem styl ruchów i wchodziłem już do końca. Przyzwyczaił się do grubości więc też łatwiej było mi się poruszać.

Chciałem być bliżej blondyna, więc przekręciłem go na plecy. Przytulił się, obejmując mnie za kark. Docierały do mnie ciche jęki i sapnięcia, które przyjemnie łaskotały uszy.

Gdy wbiłem się w jego ciało mocniej niż dotychczas, pobrudził brzuch wydzieliną i odchylił głowę do tyłu, jednocześnie wyginając ciało. Uwielbiałem widok jego twarzy podczas orgazmu. Wyszedłem z niego i dokończyłem dłonią, dochodząc na jego podbrzusze. Pochyliłem się nad chłopakiem i go czule pocałowałem. Wymieniliśmy uśmiechy.

-Prysznic razem? - dopytałem podnosząc się z materaca.

-Wanna. Nie ustoje - powiedział krzywiąc się gdy usiadł na łóżku. Musiał już odczuć skutki seksu bez przygotowania - zaniesiesz mnie, Omi? - wyciągnął ręce. Nie mogłem się oprzeć temu wzrokowi.

Już po chwili niosłem chłopaka na rękach do łazienki. Posadziłem go na chwilę na blacie, by móc włączyć wodę. Podczas gdy wanna się napełniała, podszedłem i oparłem dlonie po obu stronach jego bioder. Uśmiechnął się i musnął ustami mój nos.

-Kocham cię, 'Tsumu - wyszeptałem. W końcu to zrobiłem. Szeroki uśmiech na jego twarzy był tego wart.

-Też cię kocham, Omi.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz