"warszawa" - ushiten

394 19 22
                                    

Po kilku godzinach lotu, mogliśmy nareszcie wysiąść z samolotu. Pogoda była średnia, dlatego praktycznie od razu narzuciłem na siebie bluzę. W porównaniu z Francją, z której wylatywaliśmy, mogłem powiedzieć w sumie, że pogoda była do dupy.

Dzisiaj mieliśmy w planach zobaczyć Pałac Kultury, a także poszukać dobrej restauracji by coś zjeść. Większość naszej krótkiej wycieczki mieliśmy zaplanowaną, jednak jutro się rozdzielaliśmy. Mały zapał do siatkówki we mnie został i chciałem iść zobaczyć mecz Orła Warszawy. Bilety załatwiłem sobie dużo wcześniej. Jechałem sam, bo znajomi z branży nie bardzo interesowali się siatkówką. Byłem tym meczem tak strasznie podekscytowany, że w nocy prawie nie spałem. Pojechałem na miejsce dużo wcześniej, by zająć jak najlepsze miejsca.

Budynek w którym odbywał się mecz, powoli się zapełniał. Przyszło mnóstwo ludzi, a ja cieszyłem się, że będę mógł oglądać to z bliska. Gdy obie drużyny weszły na boisko, mój wzrok spoczął tylko na jednym zawodniku.

Nie mogłem oderwać oczu od atakującego. Dzięki mojemu miejscu, mogłem dokładnie patrzeć na każdą akcję. Po dwóch setach zaczęła się dłuższa przerwa, a my złapaliśmy nawet kontakt wzrokowy. Nerwowo odwróciłem wzrok, ale nie umknął mi jego mały uśmieszek na twarzy.

Przypatrzyłem się przez chwilę przeciwnej drużynie, którą była reprezentacja Argentyny. Miałem wrażenie, że ich rozgrywający wręcz zabija Ushijimę wzrokiem. Gdyby nie jego trener, trzymający go za rękę, wcale bym się nie zdziwił gdyby doszło do rękoczynów. Na koszulce miał nazwisko "Iwaizumi" tak samo jak na bluzie trenera. Być może byli razem.

Wróciłem myślami do Ushijimy, gdy wznowili grę. Ostatni set ciągnął się do prawie czterdziestu punktów i miał decydować o dzisiejszej wygranej. Byłem niesamowicie podekscytowany meczem.

Uśmiechnąłem się szeroko, gdy rozgrywka zakończyła się wygraną Orła Warszawy. Miałem zamiar podejść do numeru jedenaście, by trochę pogadać. Był przystojny, a ja nie chciałem przepuszczać okazji.

Mogłem przysiąc że rozgrywający Argentyny przeciera oczy, gdy młody trener wziął go w ramiona. Skupiłem się jednak na mężczyźnie którego wypatrzyłem. Cieżko było się do niego dostać, ale w końcu mi się udało.

-Cześć. Tendou - podałem mu rękę. Przypatrzył się mi z delikatnym uśmiechem. Przyjął dłoń. Rozmowa chwilę się ciągnęła, a gdy miałem zamiar poprosić o numer, sam wyszedł z ciekawą propozycją.

-Miałbyś ochotę do mnie wpaść? Nie mieszkam daleko, a fajnie by było bliżej się poznać.

-Jasne - zgodziłem się natychmiast. Nie mogłem przepuścić takiej okazji.

-Świetnie. Poczekaj na mnie na parkingu. Podjedziemy moim samochodem.

Trochę musiałem poczekać, bo rozmawiał z kibicami. Nie przeszkadzało mi to jednak jakoś szczególnie.

Gdy przyszedł, już przebrany w normalne ubrania i prawdopodobnie po prysznicu, zdziwił mnie fakt że dostałem buziaka w policzek. Zaprowadził mnie do samochodu i otworzył drzwi. Nie mam pojęcia co to był za samochód, ale wyglądał ładnie. W dodatku był czysty i zadbany w środku.

-Jesteś z okolicy? - zapytał, zerkając na chwilę na mnie podczas jazdy.

-Nie, przyjechałem tylko na tydzień. Na co dzień pracuję w Francji, w restauracji.

-To będziesz mógł ocenić moją kuchnię - zaśmiał się cicho - chociaż nie jest zbyt wybitna.

Jego mieszkanie prezentowało się dobrze, a w dodatku było piętrowe. Szklane schody najpewniej prowadziły do sypialni. Wcześniej wjechaliśmy windą na ostatnie piętro, więc widok stąd musiał być niesamowity.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz