"dotyk" - tsukkiyama

449 17 23
                                    

-Znowu chcesz, by było po twojemu? - Terushima szarpnął mnie za nadgarstek - zostajesz.

-Wychodzę - postawiłem się, wyrywając rękę. Nawet nie drgnąłem, gdy uderzył mnie w policzek. Przyzwyczaiłem się.

Wyciągnąłem z kieszeni pierścionek zaręczynowy i zostawiłem go na szafce. Miałem w nim urządzenie namierzające, a jak zostawię to w domu, nie będzie wiedział gdzie jestem. Nie mogłem w spokoju nawet wyjść z przyjacielem, bo się mnie czepiał. Pewności nie miałem, co do tego czy to jedyna rzecz w której mi podłożył lokalizator.

Trzasnąłem drzwiami i miałem ochotę płakać. Powstrzymałem łzy, bo nie mogłem być teraz słaby. Nie mogłem pokazać, że tak łatwo można mnie złamać.

W połowie drogi otrzymałem wiadomość od Hinaty, że Tobio się pochorował i z nim siedzi. Wybaczyłem mu że nie uprzedził mnie wcześniej, ale nie miałem ochoty wracać do domu. Znalazłem w kontaktach Sugawarę i wysłałem mu pytanie, czy nie ma ochoty się spotkać. Musiałem się wygadać, a on był świetnym słuchaczem.

Widząc pozytywną odpowiedź, delikatnie się uśmiechnąłem. Byłem blisko jego mieszkania, więc podszedłem. Przytulił mnie, widząc że jestem zmarnowany.

Dobrą godzinę krążyliśmy po parku a ja mu opowiadałem o całej kłótni z narzeczonym. Znał Terushimę, bo zaczęliśmy chodzić jeszcze w liceum, podczas jednych z zawodów. Przeleciał mnie w łazience i tak jakoś wyszło. Wtedy też Suga mi doradzał, czy powinienem się z nim wiązać. 

-Musisz przestać o tym tyle myśleć. Nie płacz - przystanął i obtarł mi łzy - nie jest tego warty.

-Chcę odejść, ale spłacamy mieszkanie. Zostanę z niczym.

-Możesz zostać u mnie na jakiś czas. Będzie dobrze. Jak będziesz miał okazję, pakuj się i przyjeżdżaj.

-Dziękuję - objąłem go. Byłem zestresowany i zdenerwowany co musiał wyczuć. Dał mi chwilę, głaszcząc po plecach.

-Naprawdę potrzebujesz się jakoś odstresować - zmarszczył brwi, kładąc dłoń na mojej głowie. Coś planował, ale nie byłem jeszcze pewny co.

***

Ostatecznie zabrał mnie na zajęcia manualne z tworzenia różnych rzeczy przy użyciu gliny. Szybko się zorientowałem dlaczego akurat to. Był wpatrzony jak w obrazek w jednego z instruktorów. Usmiechnąłem się pod nosem i postanowiłem dla niego zostać. Może chociaż na chwilę przestanę myśleć o mojej beznadziejnej sytuacji.

Przy ciemnowłosym mężczyźnie, którego średnio słuchałem stał wyższy blondyn. Ilustrował wszystkich wzrokiem, ale nic nie mówił. Był młody, może młodszy ode mnie. Spostrzegłem że jest przystojny i w moim typie.

Za cholerę nic mi nie wychodziło. Pojawiła się frustracja i miałem dość dzisiejszego dnia. Najchętniej zniknąłbym pod kocem i więcej nie wychodził z łóżka.

Poczułem parę dłoni na swoich i ciepło bijące od mężczyzny za mną. Zerknąłem przez ramię, by upewnić się że to blondyn, w którego wcześniej się wgapiałem. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Dawno nie czułem takiej bliskości.

-Pomogę ci - zadeklarował, a ja odpłynąłem. Nie byłem w stanie racjonalnie myśleć, gdy był tak blisko. Oddech na skórze powodował dreszcze, a mój puls przyspieszył. Tylko tyle wystarczyło, by mnie pobudzić.

Do końca nie mogłem się skupić. Nawet po tym jak się odsunął. Potrzebowałem się ostudzić, a zimne powietrze z dworu mi w tym pomogło. Nie przerywałem Koshi'emu flirtowania, tylko sam wyszedłem się przewietrzyć.

Haikyuu lemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz