Gdy tylko się obudziłem, czułem wokół ciała przyjemne ciepło. Bokuto jeszcze spał, ciasno mnie do siebie przytulając. Zawsze budziłem się wcześniej od niego i byłem zmuszony później wytargać go z łóżka, by w ogóle wstał. Ostrożnie wyszedłem z jego ramion i nakryłem bardziej kołdrą, by nie świecił nagim tyłkiem. Praktycznie zawsze spał nago, gdy ja preferowałem raczej się ubrać.
Dostał też buziaka w czoło, a ja wyszedłem z sypialni by ogarnąć się do szkoły. Miałem w jego pokoju kilka swoich ubrań, więc nie musiałem za każdym razem brać czystych. Jedna z półek w jego szafie była przeznaczona na moje rzeczy. Nie zapowiadało się na dobrą pogodę, więc postanowiłem na sweter i czarne jeansy z przetarciami. Dostrzegłem też nowe opakowanie taśm, których zwykle używałem, by możliwie jak najbardziej spłaszczyć klatkę. Z małym uśmiechem cisnącym się na twarz zerknąłem na Bokuto. Był najbardziej wspierającym chłopakiem na świecie.
Nauczyłem się ignorować w szkole wszelkie zaczepki dotyczące mojej transpłciowości, ale on i tak za każdym razem stawał w mojej obronie. Pokochał mnie, takiego jakim byłem. Na początku nie do końca rozumiał z czym to się je, ale po paru rozmowach wiedział już chyba wszystko. Prosił mnie o wytłumaczenie różnych kwestii, by móc jak najlepiej zrozumieć co czuję. W końcu jego przyjaciółka była chłopakiem. Po paru miesiącach jego chłopakiem.
Zacząłem naklejać taśmy tak jak zawsze, ale dzisiaj wyjątkowo mi to nie wychodziło. Robiłem to miliony razy, ale i tak coś szło nie po mojej myśli. Co chwilę się odklejało, było krzywo, czy nie tak jak powinno. Z całej frustracji miałem ochotę się popłakać.
-Pomóc ci? - usłyszałem z boku. Spojrzałem na białowłosego z szklanymi oczami i pokiwałem głową. Zdjął pozostałości tego, co próbowałem zrobić i ze spokojem nakleił taśmy. Nie krępowało mnie stanie przed nim półnago. No, może odrobinę.
-Dziękuję - powiedziałem cicho, gdy skończył. Nałożyłem na siebie sweter, a on roztrzepał mi włosy. Byłem pod wrażeniem że wstał sam z siebie.
-Kuroo dzwonił. Pytał czy urywany się z nimi z lekcji - objął mnie od tyłu. Patrzyłem na nas w lustrze, gdy opierał brodę o moje ramię.
-Cóż... Możemy. Tylko że mam psychiatrę o trzynastej.
-Podwiozę cię - pocałował mnie w policzek - i tym razem się uda, zobaczysz.
Wspierał mnie w uzyskaniu odpowiedniej opinii od lekarza, do zmiany płci w dokumentach. Nie miałem pojęcia który to już z kolei psychiatra, ale Bokuto zawsze podnosił mnie na duchu po nieudanych próbach.
***
-Nie płacz skarbie, jestem tu - słyszałem ciągły szept Bokuto, który mnie przytulał. Kołysał nami, dając mi poczucie wsparcia.
Kolejna nieudana wizyta i masa przykrych słów ciągle siedziała mi w głowie. Zanim wyszedłem, usłyszałem tylko: "to tylko taka moda, młodzież próbuje zwrócić na siebie uwagę", oraz że zmądrzeje z czasem. Bokuto czekał na mnie przed gabinetem, a dopiero w jego ramionach pękłem. Zabrał mnie do siebie, a teraz trzymał w swoich ramionach. Ogrzewał mnie miękki koc, którym mnie otulił.
Usłyszałem pociągnie nosem, więc spojrzałem w górę. Bokuto też płakał, ale szybko otarł oczy.
-Dlaczego płaczesz? - zapytałem, przecierając mokre policzki chusteczką.
-Bo ty płaczesz i robi mi się smutno, gdy nie wiem jak ci pomóc - dostałem pocałunek w czoło. Mało kto o tym wiedział, ale białowłosy był naprawdę wrażliwy. Rozczulał mnie tym.
Skradłem mu z mokrego policzka pocałunek i wtuliłem nos w jego szyję. Pogłaskał mnie po plecach i oboje staraliśmy się uspokoić.
-Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie i nie mogę znieść tego jak płaczesz - powiedział cicho - obiecuję że znajdę ci najlepszego psychiatrę jakiego zdołam. Nie możemy się poddawać.