19.

4.2K 189 2
                                    

O siedemnastej siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film, a raczej oni oglądali. Ja byłam zaopatrzona w telefon i jakoś mało mnie obchodził świat wokół mnie. Mojego kuzyna to chyba irytowało dlatego zabrał mi urządzenie, a kiedy chciałam coś powiedzieć Logan zasłonił mi twarz ręką. Popatrzyłam na niego z pod byka.

- Ałłł! KURWA! Gryzoniu cholerny. 

- Oddaj mi ten telefon. - Wyciągnęłam rękę po przedmiot. 

- Jesteś uzależniona! 

- Powiedz mi coś czego nie wiem. - Parsknęłam śmiechem. 

- Powinnaś spędzać czas z nami, a nie w telefonie. - Powiedział Logan. 

- Mam nudne towarzystwo, więc  stukam w telefon. - Przyznam, chciałam im trochę na złość zrobić. 

- My nudni?! - Wszyscy się oburzyli. 

- To właśnie powiedziałam, a teraz proszę o telefon. - Theo odblokowal mój telefon i zaczął czytać wiadomości, a potem zaczął się śmiać. 

- Pocisnęłaś mu. - Uniosłam brew.

- Z kim czytasz? - Popatrzył na mnie roześmianym wzrokiem. 

- Z Jess. - Też się cicho zaśmiałam. 

- No taka kurła prawda! - Znów się zaśmiał. 

- To teraz z Dylankiem se poczytam, a potem Ci oddam. - Oburzyłam się i wzięłam szklankę pełnej wody. - Skarbie jeżeli to na mnie wylejesz lub na cokolwiek mojego nie dostaniesz tego telefonu. - Chciał sobie wrzucić do spodni. 

- Kutas..

- Nie zgadzam się.

- Z tym, że nie masz kutasa? - Darcy zaczęła się śmiać - A tobie ktoś pozwolił czytać moje wiadomości?

- Ja. - Powiedziała mój kuzyn. - Nie pójdziesz z nim nigdzie.

- Pójdę.

- Założysz się?

- Okej.

- No i dobra.

*****
Logan razem z moim kuzynem postanowili mnie pilnować praktycznie bez przerwy. W sumie cieszyłam się, że nie chodzili za mną do toalety, bo to by była gruba przesada. A to, że oni ciągle sądzą, że mi przeszkodzą w spotkaniu się z Dylanem to są w naprawdę grubym błędzie. Kiedy jeden z nich udał się oddać mocz, wykorzystałam sytuację i wyskoczyłam przez okno lądując za bramą. Zaśmiałam się pod nosem i niemal biegiem ruszyłam w stronę miasta. Pięć minut później rozbrzmiał mój telefon, pokazując na wyświetlaczu "Dylan"

Dylan: No młoda gdzie ty jesteś?

Becky: Przepraszam, ale musiałam uciec z własnego domu.

Dylan: Jak to uciec?

Becky: Opowiem Ci jak będę w miasteczku.

Dylan: I tak już idę w twoją stronę, to się spotkamy w połowie drogi. 

Rozłączyłam się. 

Kilkanaście minut później zauważyłam niedaleko znajomą sylwetkę. Przyspieszyłam kroku i chwilę później stałam twarzą w twarz z Dylanem.

- Hejka - Powiedział.

- Cześć - Przytulił mnie. - Pójdziemy tędy?

- Czemu tędy? - Zapytał.

- Obawiam się, że mój kuzyn może zechcieć mnie szukać.

- Dlaczego?

- Chodź - Pociagnęłam go za rękę. Kiedy byliśmy już na takim odcinku drogi, że nie było widać asfaltu zaczęłam mówić. - Theo zabrał mi telefon i zaczął czytać nasze wiadomości, no i ubzdurał sobie, że nie pozwoli, żebym się z Tobą spotkała.

- Niby czemu? Po pierwsze nie znamy się, a po drugie nie ma ma prawa Tobie cokolwiek zakazywać. 

-  Nigdy nie zrozumiem jego logiki. - Mruknęłam. - Ale wracając, od siedemnastej pilnowali mnie jak oczka w głowie, a jak zamknęłam się w pokoju to nie odchodzili od drzwi. - Chłopak zaczął się śmiać.

- Do łazienki też za Tobą chodzili? - Zaprzeczyłam.- Chociaż tyle. - Przyznałam mu rację. - To gdzie idziemy? 

- Chodź na stawy.

_________________
Krótszy, chyba. 
Z dedykacją dla Dark-Horse22

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz