O siedemnastej siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film, a raczej oni oglądali. Ja byłam zaopatrzona w telefon i jakoś mało mnie obchodził świat wokół mnie. Mojego kuzyna to chyba irytowało dlatego zabrał mi urządzenie, a kiedy chciałam coś powiedzieć Logan zasłonił mi twarz ręką. Popatrzyłam na niego z pod byka.
- Ałłł! KURWA! Gryzoniu cholerny.
- Oddaj mi ten telefon. - Wyciągnęłam rękę po przedmiot.
- Jesteś uzależniona!
- Powiedz mi coś czego nie wiem. - Parsknęłam śmiechem.
- Powinnaś spędzać czas z nami, a nie w telefonie. - Powiedział Logan.
- Mam nudne towarzystwo, więc stukam w telefon. - Przyznam, chciałam im trochę na złość zrobić.
- My nudni?! - Wszyscy się oburzyli.
- To właśnie powiedziałam, a teraz proszę o telefon. - Theo odblokowal mój telefon i zaczął czytać wiadomości, a potem zaczął się śmiać.
- Pocisnęłaś mu. - Uniosłam brew.
- Z kim czytasz? - Popatrzył na mnie roześmianym wzrokiem.
- Z Jess. - Też się cicho zaśmiałam.
- No taka kurła prawda! - Znów się zaśmiał.
- To teraz z Dylankiem se poczytam, a potem Ci oddam. - Oburzyłam się i wzięłam szklankę pełnej wody. - Skarbie jeżeli to na mnie wylejesz lub na cokolwiek mojego nie dostaniesz tego telefonu. - Chciał sobie wrzucić do spodni.
- Kutas..
- Nie zgadzam się.
- Z tym, że nie masz kutasa? - Darcy zaczęła się śmiać - A tobie ktoś pozwolił czytać moje wiadomości?
- Ja. - Powiedziała mój kuzyn. - Nie pójdziesz z nim nigdzie.
- Pójdę.
- Założysz się?
- Okej.
- No i dobra.
*****
Logan razem z moim kuzynem postanowili mnie pilnować praktycznie bez przerwy. W sumie cieszyłam się, że nie chodzili za mną do toalety, bo to by była gruba przesada. A to, że oni ciągle sądzą, że mi przeszkodzą w spotkaniu się z Dylanem to są w naprawdę grubym błędzie. Kiedy jeden z nich udał się oddać mocz, wykorzystałam sytuację i wyskoczyłam przez okno lądując za bramą. Zaśmiałam się pod nosem i niemal biegiem ruszyłam w stronę miasta. Pięć minut później rozbrzmiał mój telefon, pokazując na wyświetlaczu "Dylan"Dylan: No młoda gdzie ty jesteś?
Becky: Przepraszam, ale musiałam uciec z własnego domu.
Dylan: Jak to uciec?
Becky: Opowiem Ci jak będę w miasteczku.
Dylan: I tak już idę w twoją stronę, to się spotkamy w połowie drogi.
Rozłączyłam się.
Kilkanaście minut później zauważyłam niedaleko znajomą sylwetkę. Przyspieszyłam kroku i chwilę później stałam twarzą w twarz z Dylanem.
- Hejka - Powiedział.
- Cześć - Przytulił mnie. - Pójdziemy tędy?
- Czemu tędy? - Zapytał.
- Obawiam się, że mój kuzyn może zechcieć mnie szukać.
- Dlaczego?
- Chodź - Pociagnęłam go za rękę. Kiedy byliśmy już na takim odcinku drogi, że nie było widać asfaltu zaczęłam mówić. - Theo zabrał mi telefon i zaczął czytać nasze wiadomości, no i ubzdurał sobie, że nie pozwoli, żebym się z Tobą spotkała.
- Niby czemu? Po pierwsze nie znamy się, a po drugie nie ma ma prawa Tobie cokolwiek zakazywać.
- Nigdy nie zrozumiem jego logiki. - Mruknęłam. - Ale wracając, od siedemnastej pilnowali mnie jak oczka w głowie, a jak zamknęłam się w pokoju to nie odchodzili od drzwi. - Chłopak zaczął się śmiać.
- Do łazienki też za Tobą chodzili? - Zaprzeczyłam.- Chociaż tyle. - Przyznałam mu rację. - To gdzie idziemy?
- Chodź na stawy.
_________________
Krótszy, chyba.
Z dedykacją dla Dark-Horse22

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...