20.

4.1K 185 3
                                    

Po kilkunastu minutach byliśmy na stawach, na szczęście nie spotkałam jeszcze Theo i Logana. Wiem, że Darcy, o ile będzie im pomagać w szukaniu mnie to i tak mnie nie wyda, faceci mają tą swoją męską solidarność, my mamy też swoją.

Na pomoście siedziało kilka osób, z którymi przyjaźnił się blondyn. Ja osobiście za nimi nie przepadałam, ale zazwyczaj próbowałam być miła. Bo po co mam mieć więcej problemów?

- Poczekasz? Pójdę się tylko przywitać i wracam. 

- Jasne. - Powiedziałam siadając na wielkich murowanych schodach. Chłopak szybko znalazł się obok swoich przyjaciół, kilka dziewczyn uwiesiło mu się na szyje, a z chłopakami zbił piątkę. Nie minęły nawet dwie minuty, a chłopak był już z powrotem. Usiadł obok mnie i splunął. - Okej? 

- Sorry, musiałem. - Powiedział, a ja uniosłam brew. - Jude włożyła mi język do mordy. - Skrzywiłam się. - Ciekawe co wcześniej miała w mordzie. 

- No nie powiedziałabym, że to ciekawe. - Zaczął się śmiać. - No i czego ryjesz ośle? 

- Ośle? - Zapytał. 

- Tak powiedziałam. - Zaczął się do mnie zbliżać. 

- A jakbym Cię teraz wrzucił do wody? - Zapytał z cwanym uśmieszkiem. 

- To bym się utopiła. - Uniósł brew. - Nie umiem pływać. 

- To Cię nauczę. 

- Na pewno nie tu. Jeszcze jakaś cholera czy inne gówno mnie tu złapie. 

- No, takie brązowe. - Uderzyłam się otwartą ręką w czoło. 

******

Po dwóch godzinach nieopodal zobaczyłam znajomą sylwetkę. Nie chcąc czekać aż ta osoba się odwróci usiadłam na murku za krzakami, aby uniknąć publicznego upokorzenia ze strony Theo lub Logana. - Ta, byłam pewna, że Theo zobowiązał go do tego. 

- Młoda.. - Zaczął Dylan. 

- Ten koleś co był z Tobą na zakupach tu idzie. - Powiedział. - Masz przejebane? 

- Yhy. - Mruknęłam. - Ja już będę spadać. - Powiedziałam. - Jak coś mnie tu nie było. - Upewniłam się, że Logan mnie nie zobaczy poszłam w stronę pobliskiego lasu, który prowadził na drugi koniec stawów, stamtąd już na luzie mogłam dostać się do domu. 

Po upływie kolejnych dwudziestu minut byłam na początku swojej wioski i jak dotąd nie natknęłam się ani na Theo, ani Logana, ani Darcy co bardzo mi odpowiadało. Tak na prawdę ciekawiło mnie dlaczego Theo nie chciał, żebym się spotkała z Dylanem. W końcu go nie zna, a wątpię w to, że wie jaki on jest. Bo prawdą jest, że lubi się bawić dziewczynami, tylko jedyny problem jest w tym, że ja z nim nie chce być. Traktuje go jako dobrego kolegę, z którym pije alkohol i tym podobne. 

- Oho.. -Mruknęłam słysząc klakson. 

- Wsiadaj. - Popatrzyłam z cwanym uśmieszkiem na Logana, ale zgodnie z jego "prośbą" wsiadłam do jego auta. 

- Jak tam? - Zapytałam jak gdyby nic. 

- Sprytna jesteś. - Powiedział. - Nie tak jak ten blondas. 

- To znaczy? - On się tylko cwaniacko  uśmiechnął i całą swoją uwagę skupił na drodze. 

W domu Theo zrobił mi wielką awanturę, że się martwił i te inne bzdety. Kurde, nie po to mieszkałam przez te kilka lat sama, żeby teraz on miał mi robić wyrzuty o głupie spotkania! Nie jest do cholery moim ojcem! 

- Wszystko? - Zapytałam. - To się cieszę, pa. - Przerwałam mu i poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju, który potem zamknęłam na klucz. 

_________________________

Krótki, ale dałam radę napisać! 

Miłej środy, czwartku i piątki mordeczki <3 


I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz