Po kilkunastu minutach byliśmy na stawach, na szczęście nie spotkałam jeszcze Theo i Logana. Wiem, że Darcy, o ile będzie im pomagać w szukaniu mnie to i tak mnie nie wyda, faceci mają tą swoją męską solidarność, my mamy też swoją.
Na pomoście siedziało kilka osób, z którymi przyjaźnił się blondyn. Ja osobiście za nimi nie przepadałam, ale zazwyczaj próbowałam być miła. Bo po co mam mieć więcej problemów?
- Poczekasz? Pójdę się tylko przywitać i wracam.
- Jasne. - Powiedziałam siadając na wielkich murowanych schodach. Chłopak szybko znalazł się obok swoich przyjaciół, kilka dziewczyn uwiesiło mu się na szyje, a z chłopakami zbił piątkę. Nie minęły nawet dwie minuty, a chłopak był już z powrotem. Usiadł obok mnie i splunął. - Okej?
- Sorry, musiałem. - Powiedział, a ja uniosłam brew. - Jude włożyła mi język do mordy. - Skrzywiłam się. - Ciekawe co wcześniej miała w mordzie.
- No nie powiedziałabym, że to ciekawe. - Zaczął się śmiać. - No i czego ryjesz ośle?
- Ośle? - Zapytał.
- Tak powiedziałam. - Zaczął się do mnie zbliżać.
- A jakbym Cię teraz wrzucił do wody? - Zapytał z cwanym uśmieszkiem.
- To bym się utopiła. - Uniósł brew. - Nie umiem pływać.
- To Cię nauczę.
- Na pewno nie tu. Jeszcze jakaś cholera czy inne gówno mnie tu złapie.
- No, takie brązowe. - Uderzyłam się otwartą ręką w czoło.
******
Po dwóch godzinach nieopodal zobaczyłam znajomą sylwetkę. Nie chcąc czekać aż ta osoba się odwróci usiadłam na murku za krzakami, aby uniknąć publicznego upokorzenia ze strony Theo lub Logana. - Ta, byłam pewna, że Theo zobowiązał go do tego.
- Młoda.. - Zaczął Dylan.
- Ten koleś co był z Tobą na zakupach tu idzie. - Powiedział. - Masz przejebane?
- Yhy. - Mruknęłam. - Ja już będę spadać. - Powiedziałam. - Jak coś mnie tu nie było. - Upewniłam się, że Logan mnie nie zobaczy poszłam w stronę pobliskiego lasu, który prowadził na drugi koniec stawów, stamtąd już na luzie mogłam dostać się do domu.
Po upływie kolejnych dwudziestu minut byłam na początku swojej wioski i jak dotąd nie natknęłam się ani na Theo, ani Logana, ani Darcy co bardzo mi odpowiadało. Tak na prawdę ciekawiło mnie dlaczego Theo nie chciał, żebym się spotkała z Dylanem. W końcu go nie zna, a wątpię w to, że wie jaki on jest. Bo prawdą jest, że lubi się bawić dziewczynami, tylko jedyny problem jest w tym, że ja z nim nie chce być. Traktuje go jako dobrego kolegę, z którym pije alkohol i tym podobne.
- Oho.. -Mruknęłam słysząc klakson.
- Wsiadaj. - Popatrzyłam z cwanym uśmieszkiem na Logana, ale zgodnie z jego "prośbą" wsiadłam do jego auta.
- Jak tam? - Zapytałam jak gdyby nic.
- Sprytna jesteś. - Powiedział. - Nie tak jak ten blondas.
- To znaczy? - On się tylko cwaniacko uśmiechnął i całą swoją uwagę skupił na drodze.
W domu Theo zrobił mi wielką awanturę, że się martwił i te inne bzdety. Kurde, nie po to mieszkałam przez te kilka lat sama, żeby teraz on miał mi robić wyrzuty o głupie spotkania! Nie jest do cholery moim ojcem!
- Wszystko? - Zapytałam. - To się cieszę, pa. - Przerwałam mu i poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju, który potem zamknęłam na klucz.
_________________________
Krótki, ale dałam radę napisać!
Miłej środy, czwartku i piątki mordeczki <3
CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...