BECKY
Lekarze zatrzymali Darcy i dzieciaki na obserwacji na kilka dni. To był pomysł Theo, martwił się o swoją dziewczynę i o dzieci. Chciał mieć pewność, że wszystko było w porządku. Darcy nie była tym zadowolona. Twierdziła, że czuję się dobrze i nie widzi potrzeby, aby pozostać w szpitalu, ale Theo nie dał za wygraną. W międzyczasie zadzwonił do mnie Samuel, który był zaniepokojony moją, długą nieobecnością. Gdy mu powiedziałam, że zostałam ciocią, był taki szczęśliwy, że nie dał mi dojść do słowa, tylko mówiąc, że za chwilę będzie, rozłączył się. Theo nie chciał powiadamiać o tym swoich rodziców. Kiedy dowiedzieli się, że będzie miał nieślubne dziecko z Darcy, byli nie dość, że się wściekli, to jeszcze kazali im od razu wziąć ślub. Telefonicznie poprosił mojego ojca, żeby on też nic nikomu nie mówił.
― Będziesz dzwonił z dobrą nowiną do Logana? ― zagadałam.
― Tak, obiecałem mu to. Wściekłby się, gdybym tego nie zrobił. ― spojrzał na mojego przyjaciela, który do nas dołączył. ― My się chyba nie znamy. Jestem Theo, kuzyn Becky.
― wyciągnął do niego rękę.― Samuel. ― uścisnął jego dłoń. ― Miło poznać. Chciałbym powiedzieć, że dużo o Tobie słyszałem, ale Beck nie jest zbyt wylewna. ― Theo się roześmiał. ― Tak poza tym, to gratuluję. Już wiecie, jak nazwiecie dziecko?
― Mamy bliźniaki. ― powiedział z radością w głosie. ― Kilka miesięcy kłóciliśmy się, jakie imię dla chłopca wybierzemy. Ja chciałem Nate, a Darcy uparła się na Ethana. Teraz już nie mamy problemu.
― Czemu mi nie powiedziałaś, że to bliźniaki?! ― popatrzył groźnie na mnie.
― Może dlatego, że nie dałeś mi dojść do słowa?! ― oburzyłam się. ― Gdybyś wysłuchał mnie do końca, to byś wszystko wiedział. ― popatrzyłam mu w oczy.
― Jesteście parą? ― kiwnęłam głową.
― Tak, parą przyjaciół. ― mruknęłam ― To mój best friend forever. ― przytuliłam się do chłopaka.
― No proszę, proszę. Jestem z Ciebie dumny kuzynko. ― pogłaskał mnie po głowie. ― Zmieniłaś się nie do poznania.
Kiedy wróciliśmy do domu, mój ojciec jeszcze raz pogratulował Theo. Ten za to wyciągnął flaszkę i powiedział, że musi to opić i nie interesuje go to, że mój ojciec nie przepada za alkoholem. Cieszyłam się szczęściem mojego kuzyna i mojej przyjaciółki.
LOGAN
Trzy tygodnie wcześniej wróciłem do Portugalii. Od momentu, kiedy samolot wystartował, miałem przeczucie, że to zła decyzja. Cały lot myślałem o Becky i o tej naszej rozmowie. Widziałem w jej oczach ból i jednocześnie szczerość. Pod sam koniec tej rozmowy byłem pewny, że żałowała swojej decyzji. Jednak co ja miałem zrobić? Powiedzieć, że nic się nie stało? "Kochanie, to nic. Naprawimy to." ― chciałem to powiedzieć, naprawdę. Problem w tym wszystkim był taki, że czułem się przez nią zdradzony. Tyle razy jej powtarzałem, że nie chce jej stracić i nawet jeśli by trzeba było, to nawet bym z nią zamieszkał. Nawet poczekałbym na nią ze studiami. Jednak zrobiła to, co zrobiła. Ani ja, ani ona czasu cofać nie umiemy i nie naprawimy szybko naszych błędów.
Ale czy kiedykolwiek będę chciał do niej wrócić? Szczerze to nie podjąłem decyzji. Ona miała nowe życie, ja również. Jeśli los kiedyś chciałby nas złączyć ponownie, to bym się o tym przekonał, jeśli nie, to trudno. W końcu nie bez powodu mówi się, że tego kwiatu jest pół światu.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie wydźwięk telefonu. Odebrałem od razu:
L: Co tam?
― zapytałem, ziewając.
T: Mam dwóch synów! Kurwa! Rozumiesz?! Zrobiłem bliźniaki!
― na chwilę odebrało mi mowę.
L: Gratuluję stary, ale pewnie nie tego się spodziewałeś.
― zaśmiał się.
T: Kiedy lekarz mnie o tym uświadomił, to o mały włos nie zemdlałem. Darcy też jest przerażona.
― westchnął.
T: Chciałbym Cię od razu prosić, abyś został chrzestnym, jak będziesz chciał, to możesz nawet dwóch. Ty i Becky jesteście najlepszymi kandydatami. Rozumiesz?
― podrapałem się w kark. Dotarło do mnie, że nawet jakbym chciał odsunąć się od Becky, to Theo i Darcy, no i od tamtej chwili dzieciaki, łączyli nas.
L: Beck zgodziła się, aby być chrzestna dwóch?
T: Sama zaproponowała.
― po raz kolejny się zaśmiał.
L: Uzgodnimy wszystko, jak przylecę. Ty mi lepiej powiedz, jak Darcy się czuje.
T: Jest wściekła! Zmusiłem ją, żeby została na kilka dni w szpitalu razem z dzieciakami. Muszę mieć pewność, że wszystko z całą trójką jest w porządku.
― westchnął.
T: Dobra, zadzwonię w któryś dzień. Wuj czeka, aż poleje.
Rozłączył się.
― Kutas, beze mnie opija. ― mruknąłem.
#######
1/3
kolejny o 15:00
CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...