63.

2.8K 161 4
                                    

Nadal nie umiałam sobie tego wytłumaczyć. Dlaczego on mi zrobił takie świństwo? Przecież fakt, że był pijany nie usprawiedliwia go, w końcu ślepy nie jest i widział, że to nie ja. Te jego obiecywanie to pic na wodę, zrobiłam błąd ufając mu, ale największym błędem było przywiązanie się do niego. Moja podświadomość jednak się nie myliła. Logan to dupek, nieważne ile pięknych słówek mi mówił, słowa jego mamy też w tej chwili nic nie znaczą. Już wszystko nic nie znaczy, jak Theo wytrzeźwieje wrócę do domu i będę ciągła swoje mimowolne życie, bez kogoś bliższego niż dobra koleżanka. 

- Becky.. - Dziewczyny złapała mnie za ramię. - Czemu płaczesz? - Dotknęłam swojego policzka, który był mokry, westchnęłam i otworzyłam butelkę wódki. 

Powiedziałam jej o tym co zobaczyłam, ale mimo łez mówiłam to obojętnie, jakby to mało mnie obchodziło. Prawda była jednak taka, że serce bolało bardziej niż kiedykolwiek, nigdy nie czułam takiego bólu. Chciałam ponownie zatopić swoje smutki w alkoholu, aby ten ból był mniejszy, niestety o całkowitym zniknięciu nawet nie mogę pomyśleć. Nawet gdyby zniknął, to kiedy wytrzeźwieje wróci z podwójną siłą i nadal będzie mnie wyniszczał. 

- Zabije skurwysyna i tą zdzirę. - Przytuliła mnie. - Chodź, jesteśmy już niedaleko. 

******

Rano jak się obudziłam to nie widziałam zbyt wiele. Musiałam się bardzo wysilić aby zobaczyć gdzie jest moja przyjaciółka i zlokalizować drzwi wyjściowe. Kiedy udało mi się to, to po cichu podążałam w tamtą stronę. Na korytarzu natknęłam się na jakiegoś chłopaka, który patrzył na mnie przerażony. 

- Em, gdzie jest łazienka? - Zapytałam zachrypniętym głosem. 

- Chodź, zaprowadzę Cię. - Powiedział. - Pewnie mało co widzisz co? - Kiwnęłam głową. - To tutaj. - Otworzył drzwi. - Nie przestrasz się swojego odbicia. - Bez słowa weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi zamykając je na klucz. Podeszłam do zlewu i popatrzyłam w lustro, złapałam się za głowę widząc swoje odbicie. Moje oczy były mocno spuchnięte, włosy odstawały mi w każdą możliwą stronę, a usta były suche i wyglądały jakby schodziła z nich skóra. Przemyłam twarz kilka razy, opróżniłam zbiornik i ponownie omyłam twarz. Po kilkunastu razach w minimalnym stopniu to coś znów przypominało moją twarz. 

Kiedy wyszłam z pomieszczenia chłopaka nie było, wróciłam na górę do pokoju dziewczyny, której nie było. Na jej łóżku były ubrania i jakaś karteczka, na której pisało, że mam je ubrać. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jak byłam ubrana dotychczas. Byłam w samej bieliźnie, uderzyłam się w czoło, czego swoją drogą szybko pożałowałam. Ból głowy dał o sobie znać, a w pokoju nie było żadnych tabletek. Ubrałam na siebie ubrania Darcy i znów wyszłam z pokoju kierując się na dół. Dziewczynę znalazłam dopiero w kuchni, gdzie z tym chłopakiem prowadziła żywą rozmowę. 

- O mój boże. - Powiedziała dziewczyna. - Widziałaś siebie w lustrze? - Kiwnęłam głową. 

- Masz tabletkę. - Podziękowałam i szybko połknęłam białą kapsułkę. - Za dwie godziny możemy jechać? 

- Myślę, że tak. Pierw muszę przywrócić jej twarz do porządku. - Chłopak wyszedł z pomieszczenia, a ja usiadłam na jego miejscu.- To mój brat. Przyjechał w odwiedziny. 

- Nic nie wspominałaś. 

- Nie pytałaś. - Westchnęłam. - Dobra chodź, zrobimy coś z twoją twarzą. 

Po upływie dwóch godzin przyszedł brat dziewczyny, oparł się o ścianę i nam się przyglądał. W dalszym ciągu nie lubiłam jak ktoś mi się przygląda, więc trochę się spięłam. Na szczęście Darcy szybko się uwinęła i mogli mnie odwieźć do domu. Ponoć Theo dzwonił do mnie z pięćdziesiąt razy, a potem tyle samo do Darcy. 

- Jak tam samopoczucie? - Wzruszyłam ramionami. Nie miałam ochoty na pogawędki z nikim, chciałam wrócić do domu, ale do swojego. 

Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem Theo. Podziękowałam rodzeństwu i poszłam w stronę drzwi. Theo od razu z nich wypadł i mnie przytulił, weszliśmy do środka, w salonie siedział Logan. 

__________

DOBRA UDAŁO MI SIĘ. KOLEJNY W ŚRODĘ!

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz