O godzinie siedemnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Założyłam Rex'owi kaganiec i zamknęłam w łazience, aby nie skoczył na dzieciaki. Jakoś nigdy nie przepadał za dziećmi poniżej metra pięćdziesiąt. Nie myśląc już o tym pognałam do drzwi, kiedy je otworzyłam Tina od razu przywitała mnie swoim piskliwym głosikiem.
- Cześć!
- Hejka. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Dopilnuj, żeby Joe odrobił lekcje, proszę.
- Nie ma sprawy. - Powiedziałam
- Dziękuje jeszcze raz. - Pożegnała się z wnukami i poszła w swoją stronę.
- Co chcesz robić Tina? - Zapytałam dziewczynki, która od razu powiedziała, że chce oglądać bajki. Włączyłam jej kanał, na którym bez przerwy jakieś bajki leciały, a w tym czasie, kiedy nie musiałam za nią latać usiadłam do stołu z Joe i pomagałam w zadaniach domowych.
- Masz jutro kartkówkę lub sprawdzian? -Zapytałam.
- Z matematyki i niemieckiego.
- Rozumiesz to? - Zaprzeczył, więc wzięłam jego książkę, od niemieckiego i zeszyt, i zaczęłam mu tłumaczyć, jak odmienia się czasowniki być oraz mieć. Po piętnastu minutach w końcu załapał i pisał to bez żadnych podpowiedzi. Kazałam mu napisać jeszcze to samo z dziesięć razy i powtórzyć sobie w domu tyle samo. Z matmą było mi nieco gorzej, bo od zawsze nie lubiłam ułamków i jakoś nie umiałam ich wyliczyć. Oczywiście w końcu się nauczyłam, przez co na spokojnie mogłam wytłumaczyć mu, jak to się robi. Z tym był nieco większy problem, dlatego co chwila zadawałam mu jakieś zadania, aby się nauczył.
Równo dwie godziny później przyszła babcia dzieciaków. Cieszyłam się, że w końcu będę mogła posiedzieć sama w domu i pomyśleć, napić się, zapalić. I co najważniejsze wypłakać się. Minęło pięć długich lat, a ja nadal nie umiałam sobie wytłumaczyć zachowania ojca, dlaczego tak postąpił, dlaczego miał mnie od zawsze w duszy, dlaczego już jako niemowlaka nie zostawił mnie w domu dziecka? W mojej głowie, co chwila rodziły się nowe pytania i wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to jeszcze nic nie rozumiałam i cały czas myślałam, że jestem niedobrą córką i denerwuje swojego kochanego tatusia. W oczach pojawiły mi się łzy, które próbowałam wysuszyć dymem z papierosa i zapić alkoholem. Co prawda nie jestem nałogowym palaczem i nie rozpijam się jak trzynastolatki, żeby zdobyć fejm na dzielni, ale tylko to pomagało mi się rozluźnić, i spokojnie wypłakać. Miałam jeszcze jedną przyjaciółkę, która zawsze dawała mi to samo. Żyletka, co jakiś czas na mojej skórze znajdowała się nowa malutka kreska, która tylko uświadamiała mi jaka jestem słaba i jak bardzo nie umiem sobie poradzić z własnym życiem.
Około godziny dziesiątej wieczorem, poszłam pod gorący prysznic, który zajął mi godzinę. Po wyjściu spod kabiny wytarłam swoje ciało, ubrałam się w piżamę, umyłam zęby i położyłam się przeglądając social media. Przez kolejną godzinę i kilkanaście minut pisałam z Jess i jakimiś typami z neta, którzy krótko mówiąc byli nie wyżyci. Kiedy w końcu znudziło mi się to, wylogowałam się z portalu i pogrążyłam się we śnie.
Punkt szósta wstałam na równe nogi. Byłam wyspana, choć praktycznie spałam tylko około pięciu godzin. Standardowo z szafy wyciągnęłam ubrania, tym razem trafiło na czarne leginsy i szarą bluzę z liczbą trzynaście. To od dawna był mój szczęśliwy numer, który za każdym razem się sprawdzał, takim dziwnym trafem miałam mieć sprawdzian z niemieckiego. Zjadłam szybkie śniadanie, obejrzałam jakąś bajkę, która jako jedyna przykuła moją uwagę. Tak, jak zawsze równo o siódmej wyszłam z domu, poprzednio wyganiając psa na dwór.
*****
- Co ty teraz do mnie mówisz?! - Wrzasnęłam.
- To co słyszysz! - Powiedziała szczęśliwa Jess. - Do końca tygodnia nie będzie angielskiego!- Jak debilka zaczęłam tańczyć na korytarzu wywołując śmiech chłopaków, którzy cieszyli się tak samo, jak ja. Nikt od nas z klasy nie lubił tego przedmiotu, nauczyciel zadawał nam zadania na cały tydzień, które musieliśmy mieć zrobione na kolejny dzień, a przypominam! Był ostatni tydzień szkoły!
Lekcje minęły mi bardzo szybko. Zwłaszcza, że nie miałam dwóch ostatnich lekcji i wróciłam wcześniejszym autobusem do domu, tylko tym razem nie sama. Jess pojechała do mnie, bo jak to powiedziała.. " Nie chcę mi się wracać do domu". Kupiłyśmy po drodze jeszcze lasagne.
- Jezu! Becky zabierz tego psa! - Powiedziała.
- No już, już
Przez te kilka godzin co brązowowłosa u mnie była oglądałyśmy jakieś filmy. Kiedy pojechała wypuściłam psa i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam paczkę papierosów, która powoli się już kończyła. Zapaliłam jednego kładąc się na łóżku.
- Na szczęście za trzy dni wakacje. - Mruknęłam.
_____________
Miłego dnia 😘🤗
CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...