48.

3.3K 154 5
                                    

Byliśmy na plaży, Becky usiadła na brzegu i patrzyła na wodę. Ściągnąłem koszulkę  i usiadłem koło niej jednocześnie ją obejmując. Dziewczyna uśmiechnęła się i z lekka się do mnie przysunęła. Uśmiechnąłem się pod nosem i cmoknąłem ją we włosy. Przytulanie jej, całowanie stało się moją codziennością i nie umiał bym teraz inaczej. Gdyby teraz coś się zepsuło źle bym się czuł. Przy niej czuje się inaczej, ona całościowo różni się od tych dziewczyn, które znam.Nie jest taką kurwą jak inne, szanuje się i to jest najważniejsze. A to, że nie umie sobie poradzić z czymś to już inna sprawa. 

- Chodź do wody. - Powiedziałem.

- Dobrze plywasz? - Zapytała. - W morzu, a nie w basenie?

- Jestem mistrzem!

- Wierzę, to idź zobacz dokąd mogę iść, żeby się nie utopić i żebym mogła szybko uciec jak mnie rekin będzie chciał pożreć. - Zacząłem się śmiać.

- Póki co, to ja Cie mogę zjeść. - Zacząłem warczeć i lekko ugryzłem ją w ucho. Za co dostałem z łokcia w bok. - To bolało.

- Cieszę się, a teraz płotko idź do wody.

- Pamiętaj, że śpimy razem.

- Nie razem, obok siebie na osobnych łóżkach.

- Ale jak się do mnie przytulasz w nocy to jest w porządku tak? - Kiwnęłam głową. -  To poczekaj tu.

Pov. Becky

Logan poszedł do wody, pierw zaczął się drzec, że zimna, a później mnie ochlapał. Wystawiam mu środkowy palec i rzuciłam w niego małym kamyczkiem. Doszedł na serio daleko, ale z jego wzrostem to się nie dziwię.

- Chodź mała. - Wziął mnie za rękę i oboje weszliśmy do wody.

- Boże, zimna. - Zaczęłam marudzić, a chłopak wziął mnie na ręce. - Ty cieplejszy nie jesteś. - Zaśmiałam się.

******

Po dwóch godzinach wróciliśmy do domku. Byłam mokra jak kura, bo Loganowi zachciało się mnie podtapiać i chlapać. Raz wyskoczyłam mu na plecy i oboje wlecieliśmy pod fale.

Jak weszliśmy do domku, Rex zaczął na nas skakać, i zaczął mnie ciągnąć na dwór. Wzięłam smycz i kaganiec i z nim wyszłam.

- Dzień dobry. - Powiedziałam do właścicielki.

- Dzień dobry, ładny pies. Widać, że zadbany. - Rex zaczął myrdać ogonem. - Gryzie?

- Nie, tylko straszy. - Kiwnęła głową.

- Tam za tym domkiem jest wybieg dla psów, mogą się tam załatwić, ale pamiętaj żeby posprzątać.

- Dobre, dziękuję. - Poszłam w tamtą stronę. - Dobrze piesku. - Wzięłam jego mordke w ręce. - Odepne Ci smycz i pójdziesz sobie pobiegać tak? Tylko grzecznie, niczego nie goń, bo już nigdzie nie wyjdziesz. - Zaskomlał.

- Cześć. - Podszedł do mnie Andy.

- Hej. - Powiedziałam.

- Fajnego masz psa. - Uśmiechnęłam się . - Masz dzisiaj czas.

- Logan mi nie pozwoli nigdzie iść, więc no.

- Rozumiem.

- A to jest twój...

- O tu jesteś skarbie. - O wilku mowa. Logan stanął nad nami. Nie miał koszulki, a jego włosy były oklapnięte, a z nich skapały kropelki wody. - Gdzie Rex? - Wziął mnie za rękę, usiadł na ławce i posadził mnie na swoich kolanach.

- Warczy na drzewo. Pewnie wiewiórke zobaczył. - Chłopak zaczął sie śmiać.

- To ja już może pójdę. - Powiedział Andy.

Chłopak poszedł, a Logan się cicho zaśmiał, ale nie powiedział nic na ten temat.

- Pójdę pod prysznic, pilnuj psa. - Kiwnął głową.

__________

A macie jeszcze jeden xd

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz