*11*

973 44 1
                                    

Byłam sama w domu, ojca nie było, bo pojechał na dwa tygodnie w delegację. W końcu mogłam odsapnąć, zwłaszcza że przez jakiś czas uczelnia miała być zamknięta. Przyczyna? Jednego studenta fantazja poniosła i wysadził laboratorium bombą własnej roboty, która dodatkowo rozpowszechniła trujący gaz. Powiedzenie, że głupi ma zawsze szczęście, w tamtej chwili było adekwatne. Właśnie pięć minut przed wybuchem, wraz z Samuelem i Pam, opuściliśmy kampus. Niestety, wiele osób nie miało tego "szczęścia".  Trzy osoby zmarły na skutek zatrucia, a około dwudziestu było w szpitalach. 

― Mała! ― krzyknęła Pam. ― Czemu nie mówiłaś, że Jeff mieszka w tym budynku? ― zapytała wkurzona. 

― Kto? ― zapytałam.

― No on! ― wskazała na chłopaka. Machnęłam na to ręką i bardziej wtuliłam się w poduszkę. Chciałam odpocząć, miałam dość oglądania Logana. Ta dwójka zrobiła sobie samowolkę, przychodzili sobie kiedy chcieli i robili też to, co chcieli. Chciałam mieć jeden, spokojny dzień. ― Wyłaś z wyra i chodź na miasto! Szkoda dnia. ― nie wiedziałam, czym ona się tak podnieca. Była ulewa. 

― Nigdzie nie idę. ― mruknęłam. ― Chcę mieć dzisiaj święty spokój i nie chce, żeby ktokolwiek, bez mojej zgody łaził mi po domu!  ― popatrzyłam z wyrzutem na chłopaka. ― A jak chcecie uprawiać miłość, to spadajcie tym bardziej. ― mina Pam wyrażała jedno, była wściekła, lecz  na tamtą chwilę nie obchodziło mnie to. 

Położyłam się na plecach i patrzyłam w sufit. Po dłuższym zastanowieniu, nie chciałam być sama. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Samuela, proponując wspólne obijanie się przed telewizorem i jedzeniu pizzy. Zgodził się. 

― A ty co tutaj robisz? ― zapytałam niemiło. ― Gołąbeczki nie powiedzieli Ci, że nie chce, aby ktokolwiek był tu bez mojej zgody? ― oparłam się o ścianę. 

― Wybacz. ― podrapał się w kark. ― Nie mam twojego numeru, a zabrakło mi mleka. ― westchnęłam i z lodówki wyciągnęłam pełny karton. 

― Nie przynoś już go, mam jeszcze trzy takie kartony. ― cały czas przy Loganie czułam się źle. Jego obecność i fakt, że nie mogłam się do niego przytulić, dobijał mnie. Marzyłam tylko o jednym, aby on i jego irytujący koleżka wrócili do Portugalii. 

― Jetem kochanie! ― krzyknął wesoły Sammy. ― O proszę. ― mruknął, widząc Logana. ― Mam przyjść później? ― poruszał zabawnie brwiami. 

― Nie, przyszedłem tylko po mleko. Dzięki Becky. ― kiwnęłam głową i poszłam do salonu i usiadłam na sofie. Zielonowłosy od razu podążył za mną. 

― Co on tu robił? ― zapytał siadając obok mnie. Ja nic nie mówiąc, wtuliłam się w chłopaka. Miałam dość. 

― Przyszedł po mleko. ― powiedziałam cicho. ― Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. On i ten cały Jeff. ― przewróciłam oczami. ― Robią sobie samowolkę. Ojciec powiedział im, że mogą wpadać kiedy chcą, ale to przesada. 

― Jim wraca dopiero w przyszłym semestrze. Może pomieszkaj ze mną, dopóki oni nie wrócą do siebie. 

― Gdyby Ciebie nie było, już dawno zaczęłabym się ciąć. ― przyznałam. ― Wszystko się zjebało. Mój kontakt z ojcem pogorszył się, nie rozmawiamy. Ally czuję się niezręcznie, jak jesteśmy oboje w domu...

― Jeśli chcesz, możesz się spakować i pojedziemy do mnie. Pozwoliłem sobie wjechać do Waszego garażu. ― uśmiechnął się. ― Chodź, pomogę Ci. ― poszliśmy do mojego pokoju. Wyciągnęłam  większą torbę sportową, schowałam bieliznę i skarpetki, dwie pary spodni dresowych, jedną bluzę zapinaną, kilka koszulek i jedną parę spodenek. Przy nim nie musiałam chować swoich blizn. Z łazienki, zabrałam tylko szczotkę do włosów, maseczki, krem do twarzy oraz pastę do zębów i szczoteczkę. ― Wszystko? 

― Tak, tylko jeszcze wezmę laptopa, ładowarkę  do niego i telefonu, no i słuchawki. ― kiedy miałam wszystko spakowane, zawołałam Rex'a. Nie chciałam go zostawiać samego, ale mój przyjaciel zgodził się go zabrać. Zadzwoniłam jeszcze do Ally i powiedziałam, że nie musi przychodzić, bo mnie ani Rex'a nie będzie przez jakiś czas. 

― Masz jakieś zdjęcia? ― zapytał. ― Z tamtego okresu. ― zawahałam się. Nie wiedziałam, czy chce mu je pokazać. To była moja prywatna rzecz, coś w stylu pamiętnika lub rozliczenia z przeszłością. ― Kochanie, jeśli nie chcesz, to nie musisz mi ich pokazywać. Wiem, że to dla trudne. ― cmoknął mnie w skroń. 

####

KOLEJNY KRÓCIUTKI 

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz