Kiedy dojechaliśmy do upragnionego celu szukaliśmy jakiegoś noclegu. Ja zdawałam się na Logana, bo to on był ten dorosły. Jeździliśmy w kółko, bo to mu się nie podobało, to tamto, sramto. Nie umiałam zdążyć za tym człowiekiem.
- Wolisz hotel czy domek?
- Zdaje się na Ciebie. - Powiedziałam.
- Dobra, to może zaparkujemy tam i pójdziemy czegoś poszukać tu i tu? - Zgodziłam się. - Jak nie znajdziemy czegoś będziemy spać w samochodzie.
- Masz na myśli ty z przodu, a ja z tyłu, bo jestem krótka?
- Nie, ty i ja z tyłu. - Poruszał śmiesznie brwiami, na co zaczęłam się śmiać.
- Chciałbyś złociutki. - Powiedziałam cmokając w jego stronę.
- Wolałbym żebyś cmoknęła mnie w usta, a nie w powietrze. - Od wróciłam głowę, bo na policzkach pojawiły się dwa wielkie rumieńce. - No, nie odwracaj się tylko daj. - Złapał mnie delikatnie za brodę i odwrócił w swoją stronę, po czym musnął moje wargi.
- Logan?! - Chłopak odsunął się ode mnie i popatrzył w stronę grupki, która stała po drugiej stronie drogi.
- E, no cześć. - Powiedział, a oni do nas podeszli.
- Przedstawisz nas swojej nowej dziewczynie? - Chciałam się odezwać i powiedzieć, że nie jesteśmy razem, ale chłopak nie dał dojść mi do słowa.
- To jest Leon, Mark, Flinn i Agnes i Ellie, a to jest Becky. - Powiedział.
- Miło Cię poznać. - Powiedzieli.
- Mi również. - Powiedziałam cicho, trochę czułam się niezręcznie, nie lubiłam przebywać w gronie osób, których absolutnie nie znałam. Logan ścisłął moją dłoń, po czym się odezwał.
- Zgadamy się później, musimy coś znaleźć. Dopiero przyjechaliśmy.
- Jasne, dozobaczenia. - Poszli w przeciwną stronę.
- Czemu wszyscy mają nas za parę? - Wypaliłam.
- Może dlatego, że dopiero co się całowaliśmy i cały czas trzymamy za ręce? - Westchnęłam. - Nie dramatyzuj, nie całuję chyba aż tak źle co? Czy z mordy mi capi? - Zaczęłam się śmiać i kiwnęłam głowa na "nie". - Uff to dobrze. - Też się roześmiał.
*****
Po ponad dwudziestu minutach szukania noclegu w końcu coś było. Znaczy, było pełno różnych miejsc, ale nic Loganowi nie pasowało. Bo to za obskurne, tu mu ludzie nie pasują, to za daleko do morza. Gorzej niż z babą, serio. Na szczęście nie całe sto metrów od morza były średniej wielkości domki. Zaszliśmy tam z zgubną nadzieją, że będzie coś wolnego, ale były jeszcze dwa wolne. Logan wybrał ten droższy, z widokiem na morze, z huśtawką i innymi duperelemi. Nie chciałam żeby on płacił, bo było drogo, dlatego poprosiłam go aby wrócił do samochodu i tu przyjechał, a ja tu poczekam.
- Można płacić kartą? - Zapytałam.
- Można. - Powiedziała kobieta .
- Mogłabym już zapłacić? - Zgodziła się, zaprowadził mnie do jednego z domków, w którym znajdowała się taka jakby kasa. Zapłaciłam całą sumę, po czym udałam się w stronę naszego domku.
-Cześć. - Podszedł do mnie jakiś chłopak. - Jestem Andy. - Wyciągnął do mnie rękę.
- Becky. - Uścisnęłam ją.
- Chyba masz domek niedaleko ode mnie. - Uśmiechnął się. - Mogę Cię odprowadzić. - Zgodziłam się. Wolnym krokiem szliśmy w stronę domku. - Więc, ile masz lat?
- Siedemnaście, a ty?
- Też. - Lekko się uśmiechnęłam, chciał coś powiedzieć, ale podjechał Logan. Zeszłam mu z drogi, a on podjechał pod domek. Wysiadł z auta i gniewnym wzrokiem popatrzył w moją stronę.
- Muszę już iść. - Powiedziałam
- Dobra, wyjdziesz gdzieś ze mną?
- Nie wiem, jak coś to się spotkamy. - Kiwnął głową, a ja nawet się nie żegnając podeszłam do Logana.
- Zostawiam Cię na chwilę, a tu już mnie zdradzasz? - Powiedział złym tonem, ale chwilę później się roześmiał. - Przyjechaliśmy razem to będziemy spędzać czas razem, a nie osobno lub jakimiś fagasami.
- Jakbyś mi nie powiedział, to bym nie skumała wiesz? - Zaczęłam się śmiać.- Nie chce nigdzie z nim wychodzić. Nie lubię poznawać nowych ludzi.
- No wiem. - Złapał mnie za rękę. - Ale moich znajomych będziesz musiała. - Westchnęłam. - Uwierz, że chętnie bym się z nimi nie spotykał, ale żyć mi na dadzą, zwłaszcza, że widzieli mnie z moją dziewczyną. - Zaczęłam się śmiać.
- Jak mus to mus.
_____________
Hejka sklejka!Nie sprawdzany!!

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...