58.

2.9K 142 2
                                    

Byłam już prawie pod adresem, który podał mi Logan. Wystarczyło tylko przejść przez ulicę. Wzięłam jeden głęboki wdech i szybko przebiegłam. Sama nie wiem czym się tak stresowałam, miałam tylko poznać matkę swojego chłopaka, norma co nie? No może dla innych dziewczyn w moim wieku, tak. Jednak nie dla mnie, pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i nie chciałabym wyjść na jakiegoś dziwaka, którym nawiasem mówiąc jestem, albo na jakąś aspołeczną. Ubrałam też długie spodnie, aby nie było widać śladów po żyletce. 

Stanęłam przed drzwiami i nie pewnie zapukałam. Odczekałam chwilę, a kiedy nikt nie otwierał postanowiłam zadzwonić dzwonkiem. Kilka chwil później otworzyła mi kobieta, która mogła mieć jakoś czterdzieści pięć lat. Uśmiechnęła się do mnie i wpuściła mnie do środka, tak bez żadnego przywitania. 

- Dzień dobry. - Powiedziałam lekko się uśmiechając. 

- Chodź do kuchni, zrobię kawę i pogadamy. - Poszłam za kobietą. - Jesteś Becky tak? - Kiwnęłam głową. - Siadaj i powiedz coś o sobie. - Zrobiłam to o co mnie poprosiła. - To ile masz lat? 

- Siedemnaście. 

- Młodziutka. - Powiedziała. - Mieszkasz gdzieś niedaleko? - Kobieta zaczęła mnie wypytywać o dosłownie wszystko. Zaczynając od tego skąd jestem, aż po moją rodzinę. Nie chcąc jej oszukiwać powiedziałam jej o matce i ojcu. Jakoś wiedziałam, że mogę jej zaufać, w końcu jej mąż był w pewnym stopniu podobny do mojego ojca. Dużo też mówiła o sobie i o Loganie. - Gdyby się ten mój synek nie wygadał to pewnie jeszcze długo bym nie wiedziała, że kogoś ma. - Zaśmiała się. 

- Mieliśmy pogadać o tym jak wróci. - Powiedziałam. 

- Wydajesz się inna niż te dziewczyny co przyprowadzał. - Wzięła łyk kawy. - Czy się mylę? 

- Ale co ma pani na myśli? - Zapytałam. 

- Nie wiem czy Ci opowiadał, ale każda jego dziewczyna leciała do jego kolegów i zdradzała go. W końcu przestał się spotykać z jedną i zaczął z kilkoma na raz. Wiesz o co chodzi? 

- Raczej tak. - Mruknęłam. 

- A ta Olivia, koszmarna dziewucha. Puszcza się na lewo i prawo, nie ma szacunku do nikogo i za wszelką cenę chce mieć mojego synka blisko siebie. - Westchnęła. - A ty ile miałaś chłopaków? 

- Em. - Podrapałam się po karku. - Logan jest moim pierwszym. 

- Doprawdy? Niemożliwe, bajki mi opowiadasz. - Pokręciła głową.

- Jak bym opowiadała bajki to bym mówiła o smokach. - Popatrzyła na mnie. - Przepraszam, ja.. po prostu nie lubię jak ktoś zarzuca mi, że kłamie. 

- Spokojnie, rozumiem. - Uśmiechnęła się. - Co Ci się stało? - Uniosłam brew. - Policzek, czy to siniak? 

- Ah tak, jeden koleś mnie uderzył jak byliśmy nad morzem. - Mruknęłam. 

- Logan był wtedy z Tobą? - Zaprzeczyłam. - A gdzie był? 

- Był z chłopakami, ja musiała iść wyprowadzić psa. - Powiedziałam. 

- No to opowiadaj. 

*******

Siedziałam u mamy Logana jeszcze jakieś dwie godziny. W tym czasie dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i nawet pokazała mi zdjęcia Logana jak był mały. Na większości z nich wybuchałam śmiechem, ale muszę przyznać, że był słodkim dzieciakiem. Teraz też jest, ale mniej. 

- Odbierz. - Powiedziała kobieta. - Może to coś ważnego. 

- To ojciec. - Mruknęłam. - Nie będę sobie psuła humoru. - Rozłączyłam się. 

- Która to godzina? - Zapytała. 

- Za dziesięć ósma. - Powiedziałam. 

- Nie śpieszy Ci się? 

- Nie, Theo i tak gdzieś pojechał. Chyba, że Pani ma jakieś plany. 

- Jakie plany może mieć kura domowa? - Zapytała. - Fajna jesteś. - Powiedziała. - Jak chcesz możesz tu nocować. Będzie mi raźniej. 

- Z miłą chęcią. - Powiedziałam z uśmiechem. 

________________

Do środy!

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz