Byłam już prawie pod adresem, który podał mi Logan. Wystarczyło tylko przejść przez ulicę. Wzięłam jeden głęboki wdech i szybko przebiegłam. Sama nie wiem czym się tak stresowałam, miałam tylko poznać matkę swojego chłopaka, norma co nie? No może dla innych dziewczyn w moim wieku, tak. Jednak nie dla mnie, pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i nie chciałabym wyjść na jakiegoś dziwaka, którym nawiasem mówiąc jestem, albo na jakąś aspołeczną. Ubrałam też długie spodnie, aby nie było widać śladów po żyletce.
Stanęłam przed drzwiami i nie pewnie zapukałam. Odczekałam chwilę, a kiedy nikt nie otwierał postanowiłam zadzwonić dzwonkiem. Kilka chwil później otworzyła mi kobieta, która mogła mieć jakoś czterdzieści pięć lat. Uśmiechnęła się do mnie i wpuściła mnie do środka, tak bez żadnego przywitania.
- Dzień dobry. - Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Chodź do kuchni, zrobię kawę i pogadamy. - Poszłam za kobietą. - Jesteś Becky tak? - Kiwnęłam głową. - Siadaj i powiedz coś o sobie. - Zrobiłam to o co mnie poprosiła. - To ile masz lat?
- Siedemnaście.
- Młodziutka. - Powiedziała. - Mieszkasz gdzieś niedaleko? - Kobieta zaczęła mnie wypytywać o dosłownie wszystko. Zaczynając od tego skąd jestem, aż po moją rodzinę. Nie chcąc jej oszukiwać powiedziałam jej o matce i ojcu. Jakoś wiedziałam, że mogę jej zaufać, w końcu jej mąż był w pewnym stopniu podobny do mojego ojca. Dużo też mówiła o sobie i o Loganie. - Gdyby się ten mój synek nie wygadał to pewnie jeszcze długo bym nie wiedziała, że kogoś ma. - Zaśmiała się.
- Mieliśmy pogadać o tym jak wróci. - Powiedziałam.
- Wydajesz się inna niż te dziewczyny co przyprowadzał. - Wzięła łyk kawy. - Czy się mylę?
- Ale co ma pani na myśli? - Zapytałam.
- Nie wiem czy Ci opowiadał, ale każda jego dziewczyna leciała do jego kolegów i zdradzała go. W końcu przestał się spotykać z jedną i zaczął z kilkoma na raz. Wiesz o co chodzi?
- Raczej tak. - Mruknęłam.
- A ta Olivia, koszmarna dziewucha. Puszcza się na lewo i prawo, nie ma szacunku do nikogo i za wszelką cenę chce mieć mojego synka blisko siebie. - Westchnęła. - A ty ile miałaś chłopaków?
- Em. - Podrapałam się po karku. - Logan jest moim pierwszym.
- Doprawdy? Niemożliwe, bajki mi opowiadasz. - Pokręciła głową.
- Jak bym opowiadała bajki to bym mówiła o smokach. - Popatrzyła na mnie. - Przepraszam, ja.. po prostu nie lubię jak ktoś zarzuca mi, że kłamie.
- Spokojnie, rozumiem. - Uśmiechnęła się. - Co Ci się stało? - Uniosłam brew. - Policzek, czy to siniak?
- Ah tak, jeden koleś mnie uderzył jak byliśmy nad morzem. - Mruknęłam.
- Logan był wtedy z Tobą? - Zaprzeczyłam. - A gdzie był?
- Był z chłopakami, ja musiała iść wyprowadzić psa. - Powiedziałam.
- No to opowiadaj.
*******
Siedziałam u mamy Logana jeszcze jakieś dwie godziny. W tym czasie dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i nawet pokazała mi zdjęcia Logana jak był mały. Na większości z nich wybuchałam śmiechem, ale muszę przyznać, że był słodkim dzieciakiem. Teraz też jest, ale mniej.
- Odbierz. - Powiedziała kobieta. - Może to coś ważnego.
- To ojciec. - Mruknęłam. - Nie będę sobie psuła humoru. - Rozłączyłam się.
- Która to godzina? - Zapytała.
- Za dziesięć ósma. - Powiedziałam.
- Nie śpieszy Ci się?
- Nie, Theo i tak gdzieś pojechał. Chyba, że Pani ma jakieś plany.
- Jakie plany może mieć kura domowa? - Zapytała. - Fajna jesteś. - Powiedziała. - Jak chcesz możesz tu nocować. Będzie mi raźniej.
- Z miłą chęcią. - Powiedziałam z uśmiechem.
________________
Do środy!

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...