*15*

972 43 1
                                    

Byłam zadowolona z efektu zarówno na mojej głowie, jak i u Samuela. David skrócił mi włosy o kilka centymetrów, jednocześnie tłumacząc, czego nie powinnam używać. Sprzedał mi szampony, odżywki, olejki i inne pierdolety. Samuel też musiał stosować odpowiednie szampony, jak chciał na długo pozostawić kolor. W przeciwieństwie do mnie on był przyzwyczajony do długiego spędzania czasu nad włosami. Ja zazwyczaj tylko je umyłam i wysuszyłam. Nic nadzwyczajnego.

― A Pam gdzie wywiało? ― zapytał nagle. ― Nikt dzisiaj nie kwestionował mojej pracy. ― oburzył się, zawsze drażnili się ze sobą. ― Co z nią?

― Chyba się zakochała. ― mruknął Sammy, jednocześnie przewracając oczami. Oboje mieliśmy dość tego Jeffa.

― Ta, nie znam gorszego imbecyla od niego. ― przewróciłam oczami. ― Zawsze jak do niej dzwonimy, to mówi, że z nim jest i mają co robić. Nie będę się prosić o to, żeby przyjaciółka od siedmiu boleści spędziła ze mną czas. ― ci dwaj byli widocznie zdziwieni moimi słowami. ― No co? Skoro nie chce, to niech się nie odzywa, ale jak oni wyjadą, to niech do mnie nie przychodzi z płaczem. ― popatrzyłam na przyjaciela. ― A ty Sammy się tak nie patrz. Też jej dasz w końcu nauczkę. ― powiedziałam stanowczo.

― Kiedyś ktoś musiał Ci nieźle zajść za skórę. ― mrukną David, a ja kiwnęłam głową. Miał rację, ostatnią taką osobą była Olivia, która w dużym stopniu zniszczyła i zmieniła moje życie. 

LOGAN

Zadzwoniłem do Jeffa i powiedziałem, jaki jest plan na sobotę, zaskoczył mnie, bo powiedział, że przyjdzie z Pam i jeszcze napisze do kilku osób. Byłem przekonany, że nie będzie chciał, bo on i Pamela będą zbyt zajęci. Ciekawiło mnie, czy Becky i Samuel też się zjawią. Ona chyba nie przepadała za imprezami. Miałem nadzieję, że jednak przyjdzie, bo chciałem się do niej zbliżyć. No i sam fakt, że to nie była ani moja, ani Jeffa chata. Szkoda tylko, że nie mam jej numeru. 

―  Zaraz wrócę. ―  powiedziałem do chłopaków, a oni unieśli brwi, oczekując odpowiedzi.―  Pojadę na górę zobaczyć, czy Ally jest, to wezmę od niej numer do Becky. W końcu jak jej ojca nie ma, to ona rządzi. Na górze nie było Ally, sprawdziłem każdy pokój i jak mam być szczery, to miałem ochotę przeszukać pokój Becky z nadzieją, że znajdę coś, co świadczyłoby o tym, że się zlaliśmy. Kiedy miałem wychodzić, przyszła właścicielka wraz ze swoim przyjacielem i psem, który widząc mnie, od razu do mnie podbiegł i wskoczył na ramiona, po czym zaczął lizać po twarzy.

―  Zjedz go, będę miała spokój. ―  usłyszałem, chociaż mówiła cicho. ― Co tu robisz?  ― zapytała głośniej. ― Rex, do siebie! ― pies posłuchał jej polecenia. 

―  Myślałem, że Ally będzie. Wciąż nie mam twojego numeru, a chciałem się z Tobą skontaktować. 

―  Po co? ―  zapytała, opierając się o ścianę. ―  I tak ty i ten przygłup robicie sobie samowolkę, nie wciskaj mi kitu, że nagle chcesz o coś pytać. ―  podrapałem się w kark. Miała rację, od kiedy tu byliśmy, nie robiliśmy sobie nic z tego, że oni też mieszkają w tym budynku. 

―  Przepraszam za to. ―  mruknąłem. ―  I jeszcze za to, że wypiłem Ci wszystkie piwo. ―  w jej oczach widziałem złość, ale potem zaczęła się śmiać. ― Odkupię Ci te siuśki. ― cały czas się śmiała. 

―  Jak nie ruszyłeś wina, to nie będę się gniewać. ―  uśmiechnąłem się. ―  Co chciałeś? ― zapytała, ponownie przybierając obojętną minę. 

―  Możemy zrobić imprezę? Na dole. Nikt nie będzie wchodził na górę, zablokujemy windę. ― kiwnęła głową. ― Przyjdziecie? W końcu twojego taty ma nie być jeszcze przez miesiąc. Ty rządzisz. ― uniosła brew. ― A, i to też miałem Ci przekazać. ― zaśmiałem się nerwowo. Westchnęła i podeszła do lodówki. Miałem wrażenie, że bije się z własnymi myślami, jakby bała się, że ta decyzja, może zadecydować o czym, co może nie być zbyt dobre w skutkach. 

―  Wpadniemy. ―  powiedział  Samuel.

BECKY

Razem z Samuelem postanowiliśmy pomieszkać u mnie. Zastanawiałam się, jak sprawy mają się  w domu i czy ta dwójka go nie rozniosła. Do końca nie wiedziałam, czy mój ociec już wrócił, więc obowiązek zmusił mnie, abym tam pojechała. W mieszkaniu był Logan, mój pies bardzo go lubił, mimo że przed tym wypadkiem nie pałał do niego aż taką miłością. Zaczęłam się śmiać, kiedy powiedział, że wypił moje piwa, skoro to były dla niego "siuśki". Przypomniał mi się moment, kiedy jeździliśmy wszędzie, bo "on tych siuśków pić nie będzie." Właśnie wtedy Darcy powiedziała, że to zabawne, bo to wyglądało tak, jakbyśmy spotkali się w dwie pary. Ona z Theo, a ja z Loganem. Chciałabym przeżyć jeszcze kilka tych dni, kiedy dopiero się do siebie zbliżaliśmy, wciąż pamiętałam nasz pierwszy pocałunek. 

―  Wpadniemy. ―  powiedział mój przyjaciel. Popatrzyłam na nich niezrozumiałym wzrokiem, ale nie skomentowałam tego. ―  Ona nawet nie wie, o co zapytałeś. ―  powiedział ze śmiechem. ―  Wyłącza się na rzeczywistość. 

―  Byłam samotnikiem. ―  mruknęłam obojętnie. ―  Nie rozmawiałam z nikim, więc nie musiałam zwracać uwagi na rzeczywistość. ―  otworzyłam puszkę gazowanego napoju. ― Nie oczekujcie ode mnie za wiele, okej?

#######

Kolejny w sobotę ;p

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz