BECKY
Do domu weszłam kilka minut po czwartej po południu. Derek napisał mi, że będzie po mnie o piątej. Na szczęście zdążyłam wszystko zrobić podczas tych "ferii" i mogłam spokojnie wypić kawę. Chyba jasne jest to, że zgodziłam się tylko dlatego, żeby Logan dał sobie spokój. Chociaż znając jego upór, to wszystko mogłoby się ciągnąć w nieskończoność. Odrzuciłam wszystkie myśli od siebie i weszłam pod prysznic. Wyszłam po kilkunastu minutach, ubrana tylko w bieliznę weszłam do pokoju.
To był mój kolejny błąd.
Na moim łóżku siedział Logan i tak samo jak Jeff patrzył na moje nogi z przerażeniem. Uderzyłam się mentalnie w czoło. Podeszłam do szafy i ubrałam czarne legginsy, a potem zwyczajną koszulkę. Chłopak cały czas mi się przyglądał, oparłam się o biurko i czekałam, aż coś powie, ale on podszedł do mnie i po raz drugi wpił się w moje usta. Jednak tym razem nie stałam jak słup soli ani nie oddałam pocałunku. Czułam, jak łzy cisnęły mi do oczu, ale nie miałam innego wyboru.
Musiałam dotrzymać tego, co powiedziałam w szpitalu kilka lat wcześniej.
― Wyjdź. ― powiedziałam w końcu. ― Zniknij z mojego życia. ― dodałam, on jeszcze intensywniej zaczął na mnie patrzeć. ― Jesteś głuchy czy głupi? Wynoś się z mojego pokoju i już nigdy się do mnie nie zbliżaj. Rozumiesz? ― mówiłam bardzo spokojnie, ale co jakiś czas łamał mi się głos. Miałam dość. ― W co ty grasz? ― uniósł brew.
― Ja? ― parsknął śmiechem. ― To ty cały czas mnie unikasz. Nie mówisz całej prawdy. ― wzięłam głęboki wdech. ― Powiedz mi w końcu prawdę, znaliśmy się wcześniej?
― A jeśli nie odpowiem to, co? ― roześmiałam się. ― Cieszę się, że już za miesiąc Cię tu nie będzie. ― wypaliłam.
― Doprawdy? ― uniósł brew. ― A gdybym przeniósł się tutaj? Myślisz, że twój ojciec nie pozwoliłby mi tu zostać?
― Będzie miał wybór albo córka, albo ty.
― Jesteś żmiją, wiesz o tym?
― Słyszałam gorsze określenia. ― nie chciałam dać się jeszcze bardziej sprowokować. ― Wyjdziesz stąd sam, czy ochroniarz ma Ci pomóc? ― popatrzył na mnie złowrogo, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. ― Potrzebuje przerwy. ― mruknęłam do siebie.
Popatrzyłam na zegarek. Ta bezsensowna rozmowa zajęła mi za dużo czasu. Nie zdążyłabym wyprowadzić psa i byłam zmuszona poprosić Samuela. Nie chciałam go brać ze sobą, bo Rex nie był zbyt przyjemny dla nowych osób w moim życiu.
Punkt piąta, dostałam wiadomość od blondyna, że czekał pod budynkiem. Wzięłam swój telefon i portfel, po czym wyszłam z mieszkania. Samuel życzył mi powodzenia i sam zaczął się zbierać do wyjścia z psem.
Gdy wyszłam, zastałam widok, który jeszcze bardziej mnie zdenerwował niż wcześniejsza rozmowa z Loganem. On trzymał Dereka za koszulkę i widocznie mu groził. Podeszłam do nich pewnym krokiem i popchnęłam swojego byłego chłopaka. Oboje popatrzyli na mnie zdziwieni.
― Zniknij mi z oczu. ― warknęłam. ― Mam Cię po uszy! ― uderzyłam go w klatkę piersiową. Zanim się pojawiłeś, wszystko było dobrze! ― nie czekałam na jego odpowiedź. Wzięłam za rękę blondyna i poszłam w kierunku parku. ― Co od Ciebie chciał? ― zapytałam po kilku minutach. ― Tylko powiedz prawdę. ― ostrzegłam.
― Kazał mi się od Ciebie odczepić. ― mruknął. ― Jest coś między Wami? ― zamknęłam oczy. ― Spokojnie, nie złość się już. ― przytulił mnie. Odwzajemniałam uścisk. Trwaliśmy tak kilka minut i musiałam przyznać, że pomogło mi to i w sporej części cała złość uleciała.
― Dzięki. ― odsunęłam się, a on cmoknął mnie w czoło. ― Idziemy na tę kawę? ― wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku pobliskiej kawiarni. ― Nie pozwalasz sobie za dużo? ― zaśmiałam się, patrząc na nasze splecione dłonie.
― Może trochę. ― uśmiechnął się. ― Ale widzę, że Ci to nie przeszkadza.
― Byle byś się nie przyzwyczaił. ― oboje się zaśmialiśmy.
LOGAN
Miałem dość tego, że mnie unika i w końcu poszedłem do jej pokoju. Nie zależało mi na tym, czy mnie wywali na zbity pysk, czy nie. Chciałem poznać prawdę. Kiedy wszedłem do jej pokoju, akurat brała prysznic. Usiadłem na jej łóżku i patrzyłem na drzwi od łazienki. Wyszła kilka minut później, miała na sobie tylko bieliznę. Dokładnie przyjrzałem się jej, ale mój wzrok zatrzymał się na jej udach. Liczne blizny dawały jasno do zrozumienia, że w przeszłości miała przygodę z żyletkami.
Ubrała się i oparła o biurko. Oczekiwała, czy coś powiem, jednak ja znów podszedłem do niej i pocałowałem ją. Chciałem poczuć smak jej ust, brakowało mi tego. Ona nie oddała pocałunku, ale odepchnęła mnie. Widziałem łzy w jej oczach, ponownie nie wiedziałem, co robiłem źle. Myślałem, że ostatnim razem podobało jej się to.
Nasza rozmowa nie przebiegła tak, jak chciałem. Wręcz odwrotnie, pogorszyła jeszcze sprawę. Tym razem Becky pokazała jasno, że nie chce mnie w swoim życiu. Domyśliłem się, że jednak cały czas miałem rację. Znaliśmy się i to bardzo dobrze. Zastanawiało mnie to, dlaczego nie chciała mi o niczym powiedzieć. Co się takiego wydarzyło?
Wyszedłem z budynku, aby zapalić papierosa. Przed wejściem zobaczyłem tego gogusia, który cały czas się do niej przystawiał. Podszedłem do niego.
― Czego tu szukasz? ― zapytałem spokojnie.
― Nie twój biznes. Spierdalaj. ― mruknął. Jego głos na tyle mnie irytował, że w końcu nie wytrzymałem i złapałam go za koszulkę. Zacząłem mi grozić, że jak zbliży się do Beck, to będzie miał przejebane.
Chwilę później ktoś mnie popchnął. To była Becky, popatrzyłem na nią zdziwiony. W tamtej chwili już nie kryła swoich uczuć i zaczęła krzyczeć. Miała mnie dość i nie chciała oglądać mojej twarzy. Uderzyła mnie w tors, cały czas patrzyłem na nią, ale nic sobie z tego nie robiłem. Mogła mówić mi milion razy, żebym dał jej spokój, ale nie chciałem odpuścić, przynajmniej do momentu, kiedy nie dowiem się całej prawdy.
######
Miłej soboty!

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...