39.

3.4K 169 9
                                    

- Wiesz co?- Zapytałam. - Dziwny jesteś. - Uniósł brew. - Bo praktycznie wszyscy teraz chodzą na imprezy, ogniska i te inne pierdoły, a ty siedzisz na jakimś zadupiu z kimś kogo wcale nie znasz.

- Trochę zdążyłem Cię poznać. - Powiedział. - I w sumie, to wolę siedzieć tu z Tobą, niż łazić na te zjebane imprezy.

- Wow, nigdy bym nie pomyślała, że ktoś taki jak ty powie takie słowa.

- Ktoś taki ja? To znaczy?

- No na pierwszy rzut oka wyglądasz jak typowy "zły chłopiec" - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - Więc pomyślałam, że..

- Źle pomyślałaś. - Przerwał mi. - Owszem lubię imprezy, chlanie, ruchanie i tak dalej, ale bez przesady. To, że bywam też na większości z nich to tylko po to, żeby nie siedzieć ze starymi.

- Czemu nie? - Zapytałam.

- Mój ojciec jest biznesmenem, nie wraca wieczorami do domu, a jak już jest to i tak siedzi przed biurkiem w stosie dokumentów, no i woła mnie, bo chcę abym to ja w przyszłości odziedziczył jego biznes. Moja mama w przeciwieństwie do niego jest cały czas w domu, zajmuje się wszystkim, wychowała mnie praktycznie sama, to jest o wiele więcej wysiłku i pracy niż ma ojciec, a mimo to i tak jej nie docenia. Cały czas traktuje ją jak smiecia, nie widzi tego, że to ona trzyma mnie w domu i dzięki niej nasza rodzina się jeszcze nie rozpadła. On nie jest niej warty, ja też nie. - Jego oczy się zaszkliły, nigdy nie widziałam aby którymkolwiek chłopak byłby tak blisko płaczu. Nawet Theo nigdy nie okazywał przed nikim słabości. A tu prawie dwumetrowy potężny prawie dziewiętnastolatek jest bardzo bliski rozpłakania się, wyglądał jak bezbronne dziecko, które nie wie gdzie jest jego rodzicielka, z którą poszedł na spacer, jakby go całkowicie opuściła. - Jesteś pierwszą osobą, która o tym wie. Nawet Theo o tym nie powiedziałem, chociaż jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. - Nie wiedząc co myśleć po prostu go przytuliłam, nie umiałam pocieszać ani tym bardziej radzić, byłam fatalnym mówcą, ale mimo to umiałam kogoś zrozumieć. - Dzięki młoda. - Objął mnie w tali i mocniej przybliżył mnie do swojego ciała.

W tamtej chwili już byłam pewna w stu czy nawet dwustu procentach, że on nie jest takim typem, który ma na wszystko i wszystkich wywalone. Jego ojca interesowała tylko praca, a najważniejszym celem było utrzymanie biznesu, donyslalam się, że on wcale nie chce być "rekinem biznesu", a być sobą. Rozwijać swoje pasje, próbować nowych rzeczy, a praca przy papierach przez całe dnie i noce, siedem dni w tygodniu i przez co najmniej trzysta pięćdziesiąt dni w roku to jak skazanie na dożywocie. Rozumiałam go w stu procentach.

- Daj sobie pomóc. - Szepnął mi do ucha. - Nie możesz tak żyć. - Zaczął głaskać mnie po plecach. - Zaufaj mi i swojemu kuzynowi. Wiesz, że nie chcemy dla Ciebie źle.

- Wiem, wiem.

______________
Powie mi ktoś czy ten rozdział ma jakiś skład i sens?

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz