Pov. Logan
Położyłem dziewczynę na łóżku i przykryłem kołdrą. Rex położył się obok niej, a ja poszedłem do pokoju, w którym aktualnie spałem. Wziąłem czyste rzeczy i poszedłem pod prysznic, a po równej godzinie także układałem się w łóżku w akompaniamencie jakiś murzyńskich rapsów.
Pov. Becky
Obudziłam się w swoim łóżku, obok mnie był Rex, który jak mnie zobaczył zaczął się do mnie przymilać. Pogłaskałam go po łbie, po czym wstałam z łóżka. Wzięłam z komody czystą bieliznę i poszłam do łazienki, na szczęście nie natknęłam się na Logana, Darcy, a tym bardziej na Theo. Nie wiem jak teraz będą wyglądały nasze relacje, o ile jakieś będą. Zastanawiałam się kto mnie przyniósł do domu, Darcy odpada od razu, Logan? Wątpię, chociaż teraz to jest bardziej możliwe, niż żeby to miałby być Theo. Po godzinie w samej bieliźnie przeniknęłam do swojego pokoju, ubrałam się w czarne szorty i top do pępka. Było mi nadzwyczaj gorąco, a pogoda na dworze wskazywała całkowicie coś innego. Była ulewa, a jak otworzyłam okno to czuć było powiew chłodnego wiatru. Zeszłam na dół i ku mojemu zdziwieniu w kuchni był tylko Logan, a po Darcy i moim kuzynie nie było ani śladu. Co jest do diabła?
- Hej. - Powiedział.
- Hej? - Usiadłam na krześle. - Gdzie reszta?
- Głodna?
- Nie, powiesz mi? - Chłopak popatrzył na mnie i z nerwowo się uśmiechnął. - Bez owijania w bawełnę. - Usiadł na przeciw mnie i westchnął. - Logan..
- Co?
- Powiedz mi.
- Może zrobię tak jak ty wczoraj? Nic nie będę mówił, będziesz się wkurwiać, a ja nie będę miał żadnych wyrzutów? Pasuje?
- O czym ty gadasz?
- Słonko, przez waszą wczorajszą rozmowę, Theo i Darcy wrócili do domu i nie mają zamiaru wracać.
- A ty?
- A ja zostałem, żeby uprzykrzać Ci życie. - Westchnęłam.
- Po co? Stało się to co mówiłeś i tyle. Wyjedź też, szkoda wakacji.
- Uwierz, wkurwianie krasnali to jedno z moich hobby, więc no.
- Rób sobie co chcesz, ale jak zobaczę jakąś babę u mnie w domu, wylecisz stąd od razu.
- Tak? A niby jak mnie zmusisz?
- Jeden telefon do Jorga i wracasz do domku skarbie. - Cmoknęłam w jego stronę, po czym wstałam i już nie mogąc wytrzymać zaczęłam się śmiać. - Dobra, nie mogę z tego. - Uniósł brew. - Dobrze wiem, że Theo Ci o wszystkim powiedział, a ty zostałaś tu dlatego, żebym prędzej czy później powiedziała Ci dlaczego. - Pomarzyć zawsze możesz. - Ale nie uda Ci się to.
- Jesteś pewna, że nie? - Kiwnęłam głową. - No to zobaczymy. - Uśmiechnął się zbliżając do mnie.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale twój urok, o ile jakiś masz, na mnie nie działa, no sorki. - Ze śmiechem poszłam do salonu. - Jak chcesz się na coś przydać, to zrób mi śniadanie!
- Masz rączki, to sobie zrób!
- Naleśniki poproszę! Trzy!
*********
- Obyś się otruła. - Powiedział.
- Oke. - Mruknęłam.
- Co dzisiaj robimy?
- My? - Zapytałam prawie się dławiąc. - Bajki Ci się pomyliły?
- Nie. - Powiedział poważnie. - Będę teraz jak ten wrzut na dupie, nie odczepię się. - Westchnęłam.
________________
5/10
525 słówek.
16:30 - kolejny!

CZYTASZ
I'M FINE
Roman pour AdolescentsBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...