Logan był przez niecały miesiąc w szpitalu. Z racji tego, że jego rodzice się wyprowadzili dogadałam się z ojcem, że brunet będzie mieszkał u nas. Pod koniec września Stan znów wraca do pracy i znowu nie będzie go w domu, a tak to nie będę sama w domu, tylko z facetem, którego kocham. Tak, jestem już pewna w stu dwudziestu sześciu procentach, że go kocham i nie kryje się z tym. Po całej tej sytuacji jesteśmy jeszcze bardziej zżyci ze sobą i nie ukrywamy niczego.
Nadszedł czas aby wrócić do szkoły, cholernie mi się nie chciało, bo wolałam przesiadywać w szpitalu i jakoś umilać czas Loganowi. A tak będę musiała siedzieć na nudnych lekcjach w nudnej szkole.
Becky: Halo?
Logan: Hej kochanie.
Becky: Już nie śpisz?
Logan: Nie, ile można spać.
Becky: Jest dwadzieścia po szóstej.
Logan: No, zasnąłem po szóstej wieczorem.
Becky: A, jak się czujesz?
Logan: Słońce, pytasz się mnie o to tysiąc razy dziennie.
Becky: Póki nie wyjdziesz będę się pytać.
Logan: Dobrze żabko.
Becky: Zadzwonię do Ciebie o dziesiątej.
Logan: Pa kochanie.
Ubrałam się w białą koszulę i leginsy, włosy zostawiłam jak zwykle rozpuszczone, a na twarzy nie miałam ani grama makijażu. Na stopy założyłam białe forsy i równo o siódmej chciałam wychodzić na autobus.
- Jak chcesz to Cię zawiozę. - Powiedział.
- Mogłeś mówić wczoraj, bym nie wstawała tak wcześnie.
- Twoja matka chciała jeszcze przyjść i porozmawiać. Pewnie czeka na Ciebie na przystanku.
- O której mnie zawieziesz?
- A na którą masz?
- Na dziewiątą mam apel.
- To ósma trzydzieści? - Kiwnęłam głową.
*******
Byłam w szkole za dwadzieścia dwie dziewiąta. Na dziedzińcu było już sporo osób, z którymi jak zawsze się przywitałam. Moją klasę znalazłam w jednej z sal lekcyjnych, chłopcy jak zwykle byli zajęci graniem na telefonach, a dziewczyny dyskutowały o jakiś pierdołach. Mruknęłam pod nosem"cześć wszystkim" i usiadłam koło chłopaków. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Logana, że matka zaczyna mnie nachodzić w domu i chyba przyszła pora coś z tym zrobić. Odpowiedzi nie otrzymałam, więc stwierdziłam, że być może jest na jakiś badaniach albo zasnął.
- Wszyscy na apel!
Apel jak zwykle był bardzo pouczający i jakże motywujący do nauki. Zawsze ta sama formułka kilka nowości i takie tam bzdety. Chciałam żeby się to jak najszybciej skończyło, bo miałam zamiar złapać busa do miasta.
- Proszę o rozejście się do klas! - Powiedziała przewodnicząca szkoły i jak na zawołanie wszyscy ruszyli do odpowiednich klas.
Wychowawca rozdał nam plany lekcji i omówił kilka spraw, po czym pozwolił rozejść się do domów. Wyszłam przed wszystkimi, reszta mojej klasy szła ze mną i żywo ze sobą rozmawiała, ja za to śpieszyłam się na busa, w kogoś weszłam kiedy wychodziłam miałam wychodzić z terenu szkoły.
- A ty gdzie się tak śpieszysz? - Popatrzyłam na Logana, który miał banana na twarzy.
- Co tu robisz? - Zapytałam dokładnie oglądając go od stóp do głów.
- Powiedzieli, że mogę już wyjść, noga mi się już zrosła, ale mam mieć jeszcze rękę w gipsie przez dwa tygodnie. - Przytuliłam go.
- Ojciec po Ciebie pojechał?
- Mhm.
- Przebiegły skurczybyk. - Zaśmiał się.
- Wracajmy do domu. - Powiedział.
______________
To ostatni rozdział.
Wiem, szału nie ma.
Ale tak miało być od samego początku.
Jeszcze został epilog.
CZYTASZ
I'M FINE
Dla nastolatkówBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...