77.

3.4K 139 3
                                    

Logan był przez niecały miesiąc w szpitalu. Z racji tego, że jego rodzice się wyprowadzili dogadałam się z ojcem, że brunet będzie mieszkał u nas. Pod koniec września Stan znów wraca do pracy i znowu nie będzie go w domu, a tak to nie będę sama w domu, tylko z facetem, którego kocham. Tak, jestem już pewna w stu dwudziestu sześciu procentach, że go kocham i nie kryje się z tym. Po całej tej sytuacji jesteśmy jeszcze bardziej zżyci ze sobą i nie ukrywamy niczego. 

Nadszedł czas aby wrócić do szkoły, cholernie mi się nie chciało, bo wolałam przesiadywać w szpitalu i jakoś umilać czas Loganowi. A tak będę musiała siedzieć na nudnych lekcjach w nudnej szkole. 

Becky: Halo? 

Logan: Hej kochanie. 

Becky: Już nie śpisz?

Logan: Nie, ile można spać. 

Becky: Jest dwadzieścia po szóstej. 

Logan: No, zasnąłem po szóstej wieczorem. 

Becky: A, jak się czujesz?

Logan: Słońce, pytasz się mnie o to tysiąc razy dziennie.

Becky: Póki nie wyjdziesz będę się pytać. 

Logan: Dobrze żabko. 

Becky: Zadzwonię do Ciebie o dziesiątej. 

Logan: Pa kochanie. 

Ubrałam się w białą koszulę i leginsy, włosy zostawiłam jak zwykle rozpuszczone, a na twarzy nie miałam ani grama makijażu. Na stopy założyłam białe forsy i równo o siódmej chciałam wychodzić na autobus. 

- Jak chcesz to Cię zawiozę. - Powiedział. 

- Mogłeś mówić wczoraj, bym nie wstawała tak wcześnie. 

- Twoja matka chciała jeszcze przyjść i porozmawiać. Pewnie czeka na Ciebie na przystanku. 

- O której mnie zawieziesz? 

- A na którą masz?

- Na dziewiątą mam apel. 

- To ósma trzydzieści? - Kiwnęłam głową. 

*******

Byłam w szkole za dwadzieścia dwie dziewiąta. Na dziedzińcu było już sporo osób, z którymi jak zawsze się przywitałam. Moją klasę znalazłam w jednej z sal lekcyjnych, chłopcy jak zwykle byli zajęci graniem na telefonach, a dziewczyny  dyskutowały o jakiś pierdołach. Mruknęłam pod nosem"cześć wszystkim" i usiadłam koło chłopaków. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Logana, że matka zaczyna mnie nachodzić w domu i chyba przyszła pora coś z tym zrobić. Odpowiedzi nie otrzymałam, więc stwierdziłam, że być może jest na jakiś badaniach albo zasnął. 

- Wszyscy na apel!

Apel jak zwykle był bardzo pouczający i jakże motywujący do nauki. Zawsze ta sama formułka kilka nowości i takie tam bzdety. Chciałam żeby się to jak najszybciej skończyło, bo miałam zamiar złapać busa do miasta. 

- Proszę o rozejście się do klas! - Powiedziała przewodnicząca szkoły i jak na zawołanie wszyscy ruszyli do odpowiednich klas. 

Wychowawca rozdał nam plany lekcji i omówił kilka spraw, po czym pozwolił rozejść się do domów. Wyszłam przed wszystkimi, reszta mojej klasy szła ze mną i żywo ze sobą rozmawiała, ja za to śpieszyłam się na busa, w kogoś weszłam kiedy wychodziłam miałam wychodzić z terenu szkoły.

- A ty gdzie się tak śpieszysz? - Popatrzyłam na Logana, który miał banana na twarzy. 

- Co tu robisz? - Zapytałam dokładnie oglądając go od stóp do głów. 

- Powiedzieli, że mogę już wyjść, noga mi się już zrosła, ale mam mieć jeszcze rękę w gipsie przez dwa tygodnie. - Przytuliłam go.

- Ojciec po Ciebie pojechał? 

- Mhm. 

- Przebiegły skurczybyk. - Zaśmiał się. 

- Wracajmy do domu. - Powiedział. 

______________

To ostatni rozdział. 

Wiem, szału nie ma. 

Ale tak miało być od samego początku. 

Jeszcze został epilog. 

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz