*38*

780 42 3
                                    

BECKY

Kiedy mój ojciec i Ally pojechali, my zaczęliśmy się szykować do imprezy. Mówiąc szczerze, nie chciało mi się tam jechać, ale widziałam, jak się cieszą z tego powodu. Samuel ubrał się tak samo, jak wtedy, gdy spotkałam Logana. Pamela ubrała za to czerwoną miniówkę, a ja siedziałam na łóżku i patrzyłam na szafę. Nie wiedziałam co ubrać. Miałam tak cholerny mętlik w głowie, że to szok. W końcu ta dwójka wpadła do mojego pokoju, po czym zmusili mnie do założenia sukienki. Miała czarną górę i odkryte plecy oraz cekinowy dół. Pamela dała mi również swoje czarne szpilki. Zrobiła mi loki i makijaż. Wyglądałam jak pinda! Dobrze, że miałam sylikonowy stanik, aby mi cycki nie wyszły na wierzch. 

― Pięknie wyglądasz. ― powiedzieli jednocześnie. ― Spróbuj kogoś wyrwać. ― Pamela się zaśmiała. ― Jak jedziemy? ― dopytywali.

― Moim samochodem. ― mruknęłam beznamiętnie. ― W pobliżu nie ma uberów ani nawet taksówek, aby ktoś po nas przyjechał. ― wzięłam swoje kluczyki. ― Jedziemy? ― oni spojrzeli na siebie wymownie. ― Co?

― Masz zamiar prowadzić? Nie będziesz mogła pić! ― potwierdziłam, miałam wrażenie, że im oczy wyskoczą. ― Za to Sammy będzie prowadził, jak będziemy wracać do miasta. ― kiwnął głową. ― Chodźcie już. ― zagarnęłam jeszcze torebkę i telefon, po czym poszłam w stronę wyjścia. Gdy miałam już wychodzić, Sammy złapał mnie za rękę. ― No co? ― zapytałam beznamiętnie.

― Jak nie chcesz, to nie musimy jechać. ― mruknął. ― Do szczęścia nie jest mi to potrzebne. ― westchnęłam. ― Możemy zostać w domu... ― zaprzeczyłam i powiedziałam, że mi się już nie będzie chciało przebierać, po czym wyszłam i kazałam im zamknąć dom. Prawdę mówiąc, to marzyłam o tym, aby ubrać dresy i sam sportowy stanik, po czym objadać się słodyczami i pić wino. Sammy i Pam mogli mi powtarzać milion razy, że oni nie muszą tam jechać, ale zdążyłam ich już dobrze poznać i widziałam co i jak. Jak wsiadłam do samochodu, mój telefon zaczął wydawać z siebie charakterystyczną melodyjkę, spojrzałam na wyświetlacz, po czym odebrałam.

B: Co jest?

― zapytałam oschle.

D: Wszystko w porządku Beck?

B: Tak, mów co chcesz.

D: Masz miejsce w samochodzie? Ci frajerzy mnie wystawili i nie mam transportu.

― westchnęłam ze zrezygnowaniem.

B: Za dwadzieścia minut bądź przed marketem.

Rozłączyłam się, Sammy, który usiadł obok mnie, patrzył na mnie tak, jakby chciał się przekonać, że wszystko gra. Wymusiłam się na uśmiech, po czym odpaliłam samochód i wyjechałam z posesji. Przed marketem byłam dziesięć minut później, zostawiając swoich przyjaciół, poszłam do sklepu. Kupiłam trzy piwa i papierosy. Nie paliłam od kilku lat, ale w tamtej chwili tylko one mogły mnie rozluźnić. Gdy wyszłam z marketu, Dylan już był i przywitał mnie, przytulając. Odwzajemniłam uścisk i wepchnęłam mu jedno piwo do ręki, po czym ruszyłam w stronę samochodu. Chłopak usiadł koło Pameli, której dałam również jedno piwo. 

― Po co Ci te fajki? ― zapytał Samuel. Powiedziałam mu, że są dla mnie, bo miałam ochotę zapalić. On tylko pokiwał głową, po czym zaczął coś burczeć pod nosem, ale kiedy cmoknęłam go w policzek i zapewniłam, że wszystko w porządku i nie musi się martwić, na jego twarzy pojawił się blady uśmiech. W lusterku wewnętrznym widziałam, że Dylan cały czas mi się przygląda. Przypomniało mi się, że gdy miałam jechać z Loganem nad morze, on chciał się ze mną umówić. Nie widziało mi się iść z nim na randkę, nawet po tylu latach, był dla mnie tylko jak dobry kolega, nic więcej.

Mijały godziny, Pamela, Samuel i Dylan bawili się w najlepsze, a ja jak zwykle siedziałam przy barze i co chwilę paliłam papierosa. Barman, cały czas mnie zagadywał, był miły i fajnie się z nim rozmawiało. Namawiał mnie na drinka, ale powtarzałam mu, że muszę wrócić do domu i pilnować przyjaciół, żeby niczego nie narobili. W pewnym momencie dosiadł się do mnie szatyn, który również proponował mi drinka, gdy odmówiłam, poczęstował mnie papierosem. Z uśmiechem na ustach, wyciągnęłam z jego paczki jedną fajkę. Chłopak również mnie zagadywał i pytał, dlaczego nie chce pić ani tańczyć. Odpowiedziałam mu to samo, co mówiłam barmanowi i dodałam, że nie lubię tańczyć, a jestem tam tylko ze względu na przyjaciół. On śmiał się, że chyba jestem typem samotnika, bo dwóch facetów, którzy siedzieli kilka krzesełek dalej, cały czas mi się przyglądali. Barman dodał, że większość z tych proponowanych drinków były od nich. 

― Nieźle. ― prychnęłam śmiechem. ― Nie jestem zainteresowana! ― krzyknęłam, patrząc na tamtych dwóch. Szatyn, który miał wielkie, niebieskie oczy, zaczął się śmiać i postawił mi cole. Podziękowałam mu, po czym odwróciłam się przodem do parkietu, aby sprawdzić, czy moich przyjaciół nie wywiało. 

― Może jednak ze mną zatańczysz? ― wyciągnął do mnie rękę. Z daleka widziałam, jak Pamela i Sammy kiwali głowami, abym się zgodziła. Przewróciłam oczami, ale zgodziłam się i chwilę później byliśmy w tłumie. 

######


I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz