Chciałem do nich podejść, jemu wyjebać na ryj, a ją zamknąć w mocnym uścisku i błagać o wybaczenie. A teraz? Teraz to ja mogę modlić się o cud, że te badania coś dadzą. Nie mogę jej stracić, pierwszy raz poznałem kogoś z kim na serio się dogaduje i mi zależy. Wcześniej tylko na jednej kobiecie mi zależało, na mojej mamie. Inne kobiety były dla mnie kurwami, a ona? Ona Ci wpierdoli za niestosowne gesty.
- Gdzie ty łazisz? - Zapytał ojciec, a ja nie komentując tego wsiadłem do samochodu. - Mówię Coś do Ciebie.
- Daruj sobie, po prostu wsiada i jedź.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod pojazdem do donuBecky. Mój ojciec nie dowierzał, że "taki biznesmen" mieszka na takim zadupiu. No cóż, nie każdy lubi tłok i hałas panujący w miastach. Po za tym po co będzie płacił za jakiś dom czy apartament w mieście skoro i tak w nim nie siedzi, a Becky lubi mieszkać na wsi.
- Rex! - Zawolalem psa, który leżał koło przystanku autobusowego. - Chodź piesku. - Pies niepewnie do mnie podszedł, kiedy go pogłaskałem zaczął myrdać ogonem i się przymilać.
- Twojej dziewczyny? - Kiwnąłem głową. - Co on tu robi? Nie powinien być w domu? Jak ona się zwierzętami zajmuje.
- To nie jej wina. On się boi jej ojca. - Wypaliłem. - Chodź do domu Rex, on Ci nic nie zrobi. - Położył się i zasłonił łapami pyszczek. - Chodź.
Ojciec podjechał do bramy, a ja w towarzystwie psa mojej dziewczyny, znaczy już nie mojej, poszedłem w tamtą stronę. Jej ojciec stał na podwórku, pies schował się za mną. Facet był takiego wzrostu co ja, umięsniony z lekkim zarostem. Z twarzy wyglądał tak jak mówiła Beck, jak zapatrzony w siebie chuj.
- Witaj Stan. - Powiedział mój ojciec.
- Witaj Jerry. - Odpowiedział.
-To mój syn, Logan. - Przedstawił mnie.
-Dzień dobry. - Mruknąłem.
- Widzę, że pies mojej córki się do Ciebie doczepił, przepraszam za to. Powiem jej, żeby zamykała tą bestie w kojcu.
- Spokojnie, nie jest groźny. - Pogłaskałem psa. - Idź poszukaj wiewiórek. - Pies pobiegł w głąb podwórka omijając jak największym łukiem ojca Becky.
- Wejdźmy do domu. - Powiedział i pokierował nas w stronę drzwi. Nie chciałem pokazywać tego, że wiem co, jak, gdzie jest w tym domu. Spędziłem tu prawie cały miesiąc.
- Coś do picia? - Zapytał.
- Kawy. - Powiedział mężczyzna, który stał obok mnie.
- Wody. - Kilka chwil później oboje mieliśmy swoje napoje i przeszliśmy do biura, które już nie było aż tak rozwalone.
-Przepraszam za bałagan, ale moja córka chciała odświeżyć tu i tak pozostało. - Westchnął. - Mówiąc szczerze zdziwił mnie twój telefon. Nie byłem przygotowany na pracę.
- Zrobiłeś sobie wolne? - Kiwnął głową. - To nie w twoim stylu.
- Tak, ale zdałem sobie sprawę, że za mało czasu poświęciłem swojej córce.- Ledwo się powstrzymałem od skomentowania tego.
___________
Papapa
![](https://img.wattpad.com/cover/130906764-288-k247796.jpg)
CZYTASZ
I'M FINE
Novela JuvenilBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...