70.

2.9K 143 3
                                    

Chciałem do nich podejść, jemu wyjebać na ryj, a ją zamknąć w mocnym uścisku i błagać o wybaczenie. A teraz? Teraz to ja mogę modlić się o cud, że te badania coś dadzą. Nie mogę jej stracić, pierwszy raz poznałem kogoś z kim na serio się dogaduje i mi zależy. Wcześniej tylko na jednej kobiecie mi zależało, na mojej mamie. Inne kobiety były dla mnie kurwami, a ona? Ona Ci wpierdoli za niestosowne gesty.

- Gdzie ty łazisz? - Zapytał ojciec, a ja nie komentując tego wsiadłem do samochodu. - Mówię Coś do Ciebie.

- Daruj sobie, po prostu wsiada i jedź.

Po kilkunastu minutach byliśmy już pod pojazdem do donuBecky. Mój ojciec nie dowierzał, że "taki biznesmen" mieszka na takim zadupiu. No cóż, nie każdy lubi tłok i hałas panujący w miastach. Po za tym po co będzie płacił za jakiś dom czy apartament w mieście skoro i tak w nim nie siedzi, a Becky lubi mieszkać na wsi.

- Rex! - Zawolalem psa, który leżał koło przystanku autobusowego. - Chodź piesku. - Pies niepewnie do mnie podszedł, kiedy go pogłaskałem zaczął myrdać ogonem i się przymilać.

- Twojej dziewczyny? - Kiwnąłem głową. - Co on tu robi? Nie powinien być w domu? Jak ona się zwierzętami zajmuje.

- To nie jej wina. On się boi jej ojca. - Wypaliłem. - Chodź do domu Rex, on Ci nic nie zrobi. - Położył się i zasłonił łapami pyszczek. - Chodź.

Ojciec podjechał do bramy, a ja w towarzystwie psa mojej dziewczyny, znaczy już nie mojej, poszedłem w tamtą stronę. Jej ojciec stał na podwórku, pies schował się za mną. Facet był takiego wzrostu co ja, umięsniony z lekkim zarostem. Z twarzy wyglądał tak jak mówiła Beck, jak zapatrzony w siebie chuj.

- Witaj Stan. - Powiedział mój ojciec.

- Witaj Jerry. - Odpowiedział.

-To mój syn, Logan. - Przedstawił mnie.

-Dzień dobry. - Mruknąłem.

- Widzę, że pies mojej córki się do Ciebie doczepił, przepraszam za to. Powiem jej, żeby zamykała tą bestie w kojcu.

- Spokojnie, nie jest groźny. - Pogłaskałem psa. - Idź poszukaj wiewiórek. - Pies pobiegł w głąb podwórka omijając jak największym łukiem ojca Becky.

- Wejdźmy do domu. - Powiedział i pokierował nas w stronę drzwi. Nie chciałem pokazywać tego, że wiem co, jak, gdzie jest w tym domu. Spędziłem tu prawie cały miesiąc.

- Coś do picia? - Zapytał.

- Kawy. - Powiedział mężczyzna, który stał obok mnie.

- Wody. - Kilka chwil później oboje mieliśmy swoje napoje i przeszliśmy do biura, które już nie było aż tak rozwalone.

-Przepraszam za bałagan, ale moja córka chciała odświeżyć tu i tak pozostało. - Westchnął. - Mówiąc szczerze zdziwił mnie twój telefon. Nie byłem przygotowany na pracę.

- Zrobiłeś sobie wolne? - Kiwnął głową. - To nie w twoim stylu.

- Tak, ale zdałem sobie sprawę, że za mało czasu poświęciłem swojej córce.- Ledwo się powstrzymałem od skomentowania tego.

___________

Papapa

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz