10.

5.8K 237 18
                                    

Wyszłam z wody razem z tymi bałwanami. Rozglądałam się wokół szukając wzrokiem Darcy. Chłopaki od razu powiedzieli, że poszła z jakimś chłopakiem. Ja zaczęłam się śmiać, że Logan już nie jest jej najsłodszym ciasteczkiem, a potem tłumaczyłam mu to o co mnie prosił na imprezie. W sumie nie dziwię się, że nic nie pamięta. Już wtedy był schlany w trzy dupy, a pewnie po wyjściu z mojego pokoju jeszcze coś pił.

-Jedziemy do domu.- Powiedział mój kuzyn. - Zaraz zacznie lać.

-Może jedźmy na jakieś żarcie. - Zasugerował Logan.

-Pizza? - Kiwnęłam głową.

Po dziesięciu minutach byliśmy w pizzerii, usiadłam przy samej ścianie naprzeciwko chłopaków. Obczaiłam menu i w końcu zdecydowałam się na pizze na grubym cieście z podwójnym serem, salami, pieczarkami i kukurydzą. Mój kuzyn wybrał z frytkami i kebabem, a Logan to co ja. Zdecydowaliśmy, że weźmiemy jedną czterdziestkę i trzydziestkę. Kiedy złożyliśmy zamówienie zadzwonił mój telefon:

Becky: Co?

Jess: Jak tam?

Becky: Nooo spoko, a tam?

Jess: Nudzę się, wracaj do domu!

Becky: Żeby to było takie proste. - Westchnęłam.

Jess: Ty! Za dwa dni są dożynki.

Becky: Tracę możliwość nawalenia się z Tobą?

Jess: A no, z tego co wiem będzie jeszcze Recce z Agnes, Boby z tą swoją i połowa naszej klasy.

Becky: Eric będzie?

Jess: Ty się jeszcze pytasz? On zawsze jest, w końcu zawsze nam coś kupuje.

Becky: No tak, ale ostatnio jak do niego dzwoniłam to mówił, że jest w robocie gdzieś w innym stanie.

Jess: No i kto mi teraz alko kupi?

Becky: Zapytaj się absolwentów. Oni tez na pewno będą.

Jess: Dobra, ale jak coś to ty z nimi gadasz.

Becky: No już to widzę jak do mnie dzwonią. - Mój kuzyn chrząknął. - Poczekaj chwilę.

-Co? - Zapytałam.

-Z kim gadasz?

-A co?

-Jeny Beck pytam się tylko.

-Z Jess. - Odpowiedziałam mu na pytanie.

Jess: Siedzisz z kuzynem?

Becky: Ta i z jego kolegą.

Jess: Przystojni?

Becky: Błagam Cię, mój pies jest przystojniejszy! -Zaczęła się śmiać, a katem oka widziałam jak mordują mnie wzrokiem. - Dobra ja spadam, pa. -Rozłączyłam się.

-Będziecie mieli koszmary jak będziecie się tak na mnie patrzeć.

-Już mam. - Powiedział mój kuzyn,

-Świetnie, to możesz mnie odwieść do domu.

-Rozmawialiśmy na ten temat już. - Powiedział poważnie. - Nawalić się? - Uniosłam brew. - No coś mówiłaś.

-Dożynki są w tym miasteczku co chodzę do szkoły, zawsze na takie typu "imprezy" - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu" - Idę się nawalić i wracam do domu.

-Ty masz cztery kilometry do domu stamtąd. -Kiwnęłam głową.

-Zawsze przez las wracam.

-Jesteś niepoważna. .

-Coś jeszcze? Jakieś kazanie? - Popatrzyłam na niego, znowu był wkurzony. Ups..

Kolejne kilka minut żadne z nas się nie odzywało. Widziałam po minie Logana, że jest zmieszany tą całą sytuacją, ale co ja kurde poradzę, że taki jest mój styl życia, który mi odpowiada, Theo ze mną nie mieszka, na szczęście, więc niech nie mówi jaka jestem, nie wie co robię na co dzień jak się zachowuje, czy chodzę do szkoły i tak dalej, nic nie wie. Ale on woli oceniać tylko z pozorów.. W końcu to rodzinne..

******

Jak wróciliśmy do domu Theo oznajmił, że się chce napić, Logan jako dobry kolega postanowił mu potowarzyszyć, ja poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Wyciągnęłam paczkę fajek, którą miałam na wszelki. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie zapalając jednego. Patrzyłam na ulicę, po której co kilka minut przejeżdżały samochody czy jakieś jednoślady. W końcu jacyś dwaj przechodzili obok domu Theo i popatrzyli na mnie. Uniosłam brew i zaciągnęłam się.

-Siema! - Krzyknął jeden z nich. - Masz jeszcze fajki? - Wyrzuciłam im opakowanie z dwoma fajkami. - Dzięki! - Krzyknął i poszli.

__________________

Wytrwałości do weekendu 😂

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz