74.

2.8K 133 2
                                    

Moja matka patrzyła to na mnie, to na mojego ojca. Ja przytuliłam się do ramienia Theo i patrzyłam na nią obojętnie. Ona dla mnie nic nie znaczyła, minęło około 10 lat od kiedy ona od nas uciekła. Nienawidzę jej bardziej niż ojca, bo w porównaniu do niej on raz na rok był w domu, dzwonił czy w inny sposób się ze mną kontaktował. A ona ani razu nie zadzwoniła czy napisała listu, dała mi jasno do zrozumienia, że dla niej nic nie znaczne i, że nie mam matki, tylko ojca, który miał mnie gdzieś.

- Na co się Pani gapi. - Zapytałam wrednie, a ona popatrzyła na mnie wielkimi oczami. - Chce mnie Pani wkurwić? - Ojciec pokiwał głową.

- Rebecca? - Nie odpowiedziałam, patrzyłam w jej oczy starając się dać do zrozumienia, że jest dla mnie nikim i ma się odpierdolić. Nie dość, że końcówka tych wakacji jest tragedią, to jeszcze los dojebał mi spotkanie z mamusią.

- Becky, jedziemy do domu. - Powiedział Stan.

- W końcu. - Powiedziałam kierując się na górę, gdzie zostawiłam swoją torbę. Kiedy wróciłam każdy toczyła się żywa rozmowa na temat mnie, mojego ojca i tej kobiety. - Jedziemy? - Zapytałam odwracając uwagę niemal wszystkich.

- Mieliście zostać na noc. - Powiedziała matka Julii.

- Ale nie zostajemy. - Powiedzieliśmy równocześnie z ojcem.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi nie licząc kobiety, która mnie urodziła i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ojciec jak najszybciej odjechał.

- Wiedziałeś o tym? - Zapytałam, ale brak jego odpowiedzi mówił sam za siebie. - Czemu mi nie powiedziałeś?

- To nie tak..- Westchnął. - To nie było pewne, że ona przyjedzie, tak naprawdę nikt w to nie wierzył, po tylu latach prędzej spodziewałbym się gadającej żaby.

- Po co ona tu przyjechała? - Wzruszył ramionami.

- Ponoć chce wszystko naprawić. - Sarkastycznie się zaśmiałam.

- Prędzej świnie zaczną latać niż ona to naprawi. - Mruknęłam. - Ty masz do tego o wiele, wiele bliżej. - Popatrzył na mnie, ale nic nie powiedział.

Pov. Logan

Byłem na wakacjach z rodzicami. O dziwo ojciec znalazł wolny czas dla mnie i dla mamy. W ciągu trzech dni odebrał tylko raz telefon mówiąc, że do końca września nie pracuje, moja mama wyczuwała podstęp w tym wszystkim. W końcu jego praca zawsze była najważniejsza, ale mimo to żadne z nas nie psuło tych jakże miłych rodzinnych chwil. Starałem się też nie myśleć o tych wynikach i o Becky, ale to było mocniejsze ode mnie.

- To trwa za długo. - Powiedziała mama wchodząc do pokoju, w którym spałem.

- Ale co? - Zapytałem.

- Wakacje twojego ojca. - Usiadła koło mnie. - Za dwanaście minut idziemy na obiad, tam trzeba z nim porozmawiać.

- W końcu jest tak jak zawsze chciałaś. - Powiedziałem. - Nie boisz się, że możesz to zepsuć?

- Chce wiedzieć na czym stoję. - Wyszła z pomieszczenia.

Równo dwanaście minut później szliśmy na obiad. Moja mama cały czas ukrywała to, że martwi ją ta cała zmiana ojca. Moim zdaniem to zrozumiał jak nas zaniedbał dzięki Stanowi. Kiedy byliśmy u Becky oni rozmawiali też o rodzinie i jak ona jest ważna, Jerry pewnie to przemyślał.

Moja matka nie owijała w bawełnę, zapytała od razu kiedy zamówiliśmy jedzenie. Ojciec westchnął i powiedział to o czym myślałem wcześniej. Dotarło do niego to, że nas zaniedbał i chciał to naprawić.

- Ale jest też inna sprawa. - Powiedział. - Z racji tego, że naprawdę chcę wszystko naprawić i chcę być jak najczęściej w domu to musimy się wyprowadzić.

- Gdzie? - Zapytałem.

- Do stolicy. - Powiedział.

- Ja na to nie idę. - Odparłem.

- Spokojnie, jesteś pełnoletni, możesz zostać w naszym domu albo kupić swój gdziekolwiek chcesz.

_______________

Bay..

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz