*BONUS_2*

811 37 0
                                    

BECKY

Niedługo miał być ten wyczekiwany przez nas dzień. Mieliśmy jeszcze dużo do zrobienia, ale nie przejmowałam się tym, że nie zdążymy. Najlepsze w tym wszystkim było to, że postanowiliśmy zrobić wspólny ślub z Theo i Darcy. Stwierdziliśmy, że to najlepsze rozwiązanie, bo zaprosilibyśmy praktycznie tych samych ludzi. Tego dnia miałam z Darcy pojechać, kupić suknie, a potem kiecki na przebranie. Każda z nas miała inną wizję. Moja przyjaciółka nie chciała mieć ramiączek, a ja tak. Ona wolała mieć bardziej gładką, a mi bardziej podobały się z koronkową górą. Jedyna rzecz, w jakiej byłyśmy zgodne, to to, że miały być dopasowane, a nie w stylu księżniczek. Chłopaki mieli też jechać i kupić sobie smokingi. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała Loganowi, aby kupił czarny i aby kupił muchę, bo krawat mi się nie podobał. Jeśli chodzi o kiecki, to całkowicie nie mieliśmy na nie pomysłu. Prawdę mówiąc, wolałabym ubrać dresy. Kiedy powiedziałam o tym Loganowi, to o mały włos mnie zabił swoim spojrzeniem. On lubił, gdy ubierałam na siebie sukienki, spódnice i takie typu rzeczy, ja już nieco mniej.

― Pięknie w tym wyglądasz. ― powiedziała moja przyjaciółka, kiedy miałam na sobie już ósmą z kolei suknie. ― Musisz ją wziąć, jest bajeczna! I idealnie podkreśla Twoje kształty.

― Skoro tak mówisz. ― przejrzałam się w lustrze. ― Tobie najbardziej pasowała ta druga, z tym wycięciem na bokach. ― moje słowa potwierdziła kobieta, która nam pomagała.

W kwestii welonu to obie nie chciałyśmy mieć długiego. Tak naprawdę, to mogłabym w ogóle go nie mieć. O tym nikomu nie mówiłam, bo znowu byłoby wielkie oburzenie. Zapłaciłyśmy za wszystko i pojechałyśmy kupić kiecki na przebranie. Po długich godzinach w końcu wybrałyśmy sukienki. Różniły się one tylko kolorem, Darcy wybrała różową, a ja czerwoną.

― Jutro powinna przyjść ta bielizna. ― powiedziała w końcu. ― Myślisz, że spodoba się Theo?― ona strasznie się tym wszystkim przejmowała, w przeciwieństwie do mnie. Po tym, co przeszliśmy z Loganem, nic nie było w stanie nas rozdzielić.

― Na pewno. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. ― Poza tym, w tej bieliźnie długo nie zabawisz. ― zaczęła się śmiać.

LOGAN

Dzień ślubu zbliżał się wielkimi krokami. W końcu mieliśmy się połączyć na zawsze, oboje na to czekaliśmy. Po tym, nasze życie już całkiem się zmieni. Mieliśmy stać się rodziną, prawdziwą. Chciałem namówić Becky na kolejne dziecko, chciałem mieć córkę i bylem gotów narobić tyle dzieci, ile by trzeba było. Oczywiście byłem pewny, że na trzecie, czwarte i tak dalej Becky by się nie zgodziła. A szkoda. 

Razem z Theo pojechaliśmy kupić smokingi, buty i tak dalej na ślub. Nie zajęło nam to jakoś dużo czasu, bo z natury byliśmy zdecydowani. Ja wziąłem czarny smoking, białą koszulę i czarną muchę. Mój przyjaciel za to, granatowy z białą koszulą i muchą o tym samym kolorze co marynarka.  Kiedy wróciłem do domu, mojej przyszłej żony jeszcze nie było. Za to był Stanley i Ally, którzy zajmowali się naszym dzieckiem. Oboje dobrze sprawowali się w roli dziadków. Cieszyłem się, że wszystko szło po naszej myśli. W końcu!

― Becky coś mówiła o swojej matce? ― zapytał mnie, kiedy przeszliśmy do kuchni. Ona nie chciała nawet o niej słyszeć. ― Wiem, że ona nie chcę jej znać, ale chciałbym, aby chociaż zadzwoniła do niej i poinformowała o tym, że jest matką i będzie brać ślub. Nie musicie jej zapraszać, wysyłać zdjęć ani nawet mówić, gdzie teraz mieszkacie. 

― Porozmawiam z nią, jak wróci. Nie chciałbym jej wkurzyć, w końcu wszystko zaczęło nam się układać. ― pokiwał głową ze zrozumieniem. 

Minęły trzy godziny, a czarnowłosa wróciła do domu. Oczywiście nie zobaczyłem sukni, bo ponoć to przynosi pecha. Praktycznie nic nie widziałem, bo Ally zabrała wszystko do nich. Kiedy Lucas już spał, poszedłem do naszej sypialni. Becky siedziała na łóżku i coś przeglądała w telefonie. 

― Kochanie? ― podniosła wzrok. Usiadłam obok niej i położyłem rękę na jej nagim udzie. ― Musimy porozmawiać. ― w jej oczach pojawił się strach. ― Tylko się nie denerwuj, dobrze? ― pokiwała powoli głową. ― Rozmawiałem z Twoim ojcem, pytał, czy informowałaś swoją matkę o ślubie i o Lucasie.

― Nie ma nawet takiej opcji. Ona dla mnie jest martwa. Rozumiesz? ― zacisnęła pięści. Zacząłem jej tłumaczyć, że pomimo tego wszystkiego, co zrobiła jej ta kobieta, to powinna wiedzieć, że miała wnuka. ― Nie mam zamiaru do niej dzwonić, jeśli Ty tak bardzo tego chcesz, to sam zadzwoń. 

― Żebyś wiedziała, że zadzwonię. ― powiedziałem z niewinnym uśmiechem. ― Kocham Cię, nikt już nas nie rozdzieli. ― wpiłem się w jej usta. 

########

Kolejny o 15!

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz