51.

3.4K 168 10
                                    

Zdecydowaliśmy, że pójdziemy do nich. Ja musiałam jeszcze raz psa wyprowadzić na dwór, bo nasz domek byłby olany i osrany. Logan chciał iść ze mną, ale zaczęłam marudzić, że umiem sobie poradzić i nie musi cały czas mieć mnie na oku. Nie mam w końcu pięciu lat, prawda?
Kiedy byłam na miejscu szybko wyprowadziłam psa, który zaczął skomleć, chciałam go wziąć ze sobą, ale powiedzieli, że tam zwierząt nie wpuszczają. Kiedy dałam mu jedzenie i nalałam wody, poszłam się przebrać. Coś czułam, że dość długo tam będziemy, a w jeansach mi nie będzie wygodnie. Ubrałam się tak samo jak poprzedniego dnia wieczorem, z wyjątkiem butów. Tym razem ubrałam czarne forsy.

- Bądź grzeczny piesku. - Pocałowałam go w łebi wyszłam z domku biorąc  torebkę ze stołu.

- Cześć. - Odwróciłam się. Przede mną stał ten chłopak, który się do mnie uśmiechał poprzedniego dnia. Z bliska wyglądał na dwadzieścia parę lat, a czuć było od niego tanie perfumy. Takie ze zwykłego supermarketu. Nie mówię, że są nie ładne, bo niektóre są w porządku, ale czuć je od razu.

-  Dobry. - Mruknęłam.

- Może masz ochotę na piwo lub drinka?

- Nie dzięki. - Mruknęłam, po czym chciałam go wyminąć.

- To może spacer?

- Nie, dzięki. Przepraszam, ale muszę już iść. - Udało mi się go wyminąć, ale i tak nie zaszłam za daleko. Złapał mnie za rękę. - O co chodzi? - Zapytałam starając się być miła.

- Nie daj się prosić. Jedno piwo i spacer Ci nie zaszkodzą. - Chciałam znów powiedzieć, że nie, ale zaczął mnie ciągnąć do swojego domku.

- Zostaw mnie. - Próbowałam się wyrwać, ale na marne. - No kurwa!

- Taka ładna buźka i takie słownictwo? Nie ładnie. - Dostałam w twarz. Złapałam się za piekący policzek i z jeszcze obojętnością patrzyłam na mężczyznę. - Przeproś!

- Spierdalaj! - Znów próbował mnie uderzyć, ale ktoś go powstrzymał. Był to jakiś facet, którego jeszcze tu nie widziałam. Wykręcił tamtemu rękę.

- Policja już jedzie. - Powiedział i jak na zawołanie przyjechał radiowóz.

- Dobry wieczór. Sierżant Gustav Anders i starszy posterunkowy Gomez. Co tu się dzieje?- Popatrzył na dwóch mężczyzn. - Ale proszę go zostawić. Co to ma być?

- Ten człowiek jest nienormalny! Proszę go zamknąć! - Koleś, który mnie uderzył zaczął się drzeć.

-  To ja was wzywałem. Ten mężczyzna uderzył tą dziewczynę, a chwilę wcześniej próbował zrobić to ponownie. - Policjanci popatrzyli na mnie.

- To prawda? - Kiwnęłam głową. - Co tu się wydarzyło.

- Jak wychodziłam z domku ten koleś - wskazałam na tego co mnie uderzył. - - Zaczął mnie zapraszać na piwo, a jak  odmówiłam zaczął być nachalny. Kiedy próbowałam odejść złapał mnie za rękę i ciągnął do jednego z domków. Powiedziałam " no kurwa" i mnie uderzył.

- Jesteś pełnoletnia? - Zaprzeczyłam. - Gdzie twoi rodzice?

- Jestem tu z chłopakiem. - Powiedziałam. - A z moimi rodzicami nie ma na razie kontaktu.

- Jak to nie ma kontaktu. - Powiedziałam mu, że matki nie mam, a ojciec jest całe życie w pracy. Nie chciałam mieć problemów i jeździć po komisariatach, dlatego wszystko mu wyjaśniła. - To w takim razie kogo możemy poinformować o zaistniałej sytuacji?

- Proszę. - Podałam mu numer. - To numer do sierżanta Jorga Hansa. Kazali mi podawać jego numer w razie gdybym miała styczności z policją. - Mężczyzna kiwnął głową.

- Jorge Hans?.. Z tej stronu sierżant Gustav Anders... Tak.. Nie spokojnie... Dobrze.. Do zobaczenia. - Mężczyzna oddał mi telefon. - Możesz już iść do swojego chłopaka, sierżant Hans odezwie się do nas jutro.

Podziękowałam policjantom jak i temu mężczyźnie i poszłam w swoją stronę. Policzek mnie piekł niemiłosiernie, dlatego zaszłam do sklepu i kupiłam puszkę pepsi z lodówki, aby sobie przyłożyć do policzka. W hotelu, w którym przebywała reszta byłam po nie całych piętnastu minutach.

- O w końcu.. Co Ci się stało? - Zapytał Flinn, który otworzył mi drzwi.

- Wpuścisz mnie?

-Ahh tak, przepraszam. - Weszłam do środka. - Logan już kurwicy dostawał.

- Miałam kilka problemów po drodze. - Powiedziałam.

- Nie da się ukryć. - Powiedział. - Zguba się znalazła! - Krzyknął.

- Boże co Ci się stało?

- Mocno czerwone? - Zapytałam.

-Becky! Co się stało?

- Ten koleś co się do mnie szczerzył chciał mnie zaciągnąć mnie do domku, a jak zaczęłam przeklinać dostałam po ryju. Później kazała mu spierdalać, to znowu chciał mnie uderzyć, ale jakiś facet go powstrzymał i policja przyjechała. - Powiedziałam na jednym wydechu.

- I co dalej?

- Musiałam im wyjaśnić co się dzieje i podać numery do rodziców, ale podałam do Jorga. I ponoć on ma się tym zająć jutro.

- Będzie miał przejebane?

- I to jak. - Westchnęłam.

- Pokaż to. - Westchnęłam.

-Złotko, to tylko siniak. Nie musisz nade mną. Nie pierwszy nie ostatni raz dostałam w ryj. - Reszta chłopaków patrzyła na mnie ze zdziwieniem. - No co?

-  Dostałaś w twarz i się tym nie przejmujesz? - Kiwnęłam głową. - Poleciały ci łzy? - Zaprzeczyłam. - Polać jej! - Zaczęłam się śmiać.

*****

Po dwóch godzinach wróciły dziewczyny. Na szczęście ja z Loganem staliśmy na balkonie i gadaliśmy o różnych sprawach. Większość z tych rzeczy nie miała sensu i była komiczna.

- Dobra, jesteś aż nad to pijany. - Powiedziałam.

-Nie jestem pijany. - Zaśmiał się. - Wstawiony. - Uśmiechnął się i lekko mnie pocałował.

- Nie sądzisz, że za często się całujemy?

- Za rzadko. - Uniosłam brew. - Zostaniesz moją dziewczyną, tak na prawdę?

- Przemawia przez Ciebie wódka.

- Mówię poważnie. - Patrzył mi w oczy. - Spróbujmy. - Znów mnie pocałował.

- No dobrze. Zgadzam się. - Chłopak podniósł mnie i mocniej się wpił w moje usta.

_________
PATKA!!
OSTATNI PÓKI JEST NOC!

BUŹKA MISIE! 😍😋

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz