Minęło kilka dni, na szczęście nigdzie nie widziałam Logana. Codziennie po wykładach przyjeżdżałam do domu, nie chciałam nigdzie wychodzić w obawie, że jednak gdzieś go zobaczę. Obiecałam Samuelowi, że w bliskim czasie powiem o wszystkim Pam. Obawiałam się, że jeśli powiem jej, że go wciąż kocham, ona zrobiłaby wszystko, abyśmy byli razem. Taka przyjaciółka to skarb, mam rację? No pewnie, tylko problem w tym wszystkim był taki, że nie mogłam z nim być.
― Idziesz z nami na kawę? ― zapytała Pam, kiedy skończyliśmy ostatni wykład przed "przerwą obiadową".
― Nie, ojciec po mnie przyjeżdża. Muszę jechać z Rex'em do weterynarza. ― kiwnęła głową i poszła szukać zielonowłosego. ― Na reszcie wykładów też mnie nie będzie. ― wyszłam z uczelni, nie patrząc na nic ruszyłam w stronę wyjścia. Sama nie wiedziałam czemu, ale prawie biegłam, przez co, w pewnej chwili, odbiłam się od czyjejś klatki piersiowej. ― Sorki, nie zauważyłam Cię. ― mruknęłam i chciałam tę osobę wyminąć, ale mi to nie umożliwiła. Popatrzyłam na twarz i mentalnie przybiłam sobie piątkę z czołem.
― Śpieszysz się gdzieś? ― zapytał uśmiechnięty, a niecałe pięć sekund później, podszedł jego kumpel
― Tak, przepuść mnie. ― zaśmiał się. ― Czego chcesz. ― zapytałam zirytowana.
― Umów się w końcu ze mną. ― tym razem ja zaczęłam się śmiać. ― Co Cię tak śmieszy?
― Derek, zrozum w końcu, że nie chce się z Tobą umawiać, nie jesteś w moim typie. ― ten chłopak działał mi na nerwy od razu, kiedy zaczął się semestr. Był pierwszą osobą, z którą zamieniłam kilka słów, ale od razu go nie polubiłam. Mimo że był przystojny i wiele dziewczyn się za nim uganiało, to mnie jego "urok" nie ruszał. To był typ człowieka, który lubił się zabawiać z różnymi panienkami, a poligamia nie była mu obca. Wkurzało mnie to, że tak cały czas mnie "nęka". ― Jest tyle ładnych dziewczyn, które z pewnością pójdą z Tobą na randkę.
― Masz coś w sobie Rebi. ― przewróciłam oczami. ― Nie jesteś taka sama, jak one. ― spojrzał na kilka dziewczyn, które koło nas przechodziły. ― Chce wypić z Tobą kawę i pogadać, to tak wiele?
― Naprawdę muszę iść. ― mruknęłam, kiedy zauważyłam samochód ojca.
― Zastanów się, proszę. ―złapał mnie za rękę. ― Nie chcę iść z Tobą od razu do łóżka.
― Dobra, przemyśle to. Tylko mnie puść.
LOGAN
Od poniedziałku mieliśmy chodzić na wykłady. Miałem nadzieję, że wykładowcy nie okażą się chujami, a ludzie nie będę gadać za plecami. Mam marzenia, co nie? Od razu kiedy się zjawiliśmy, niemal oczy każdej osoby były skierowane w naszą stronę. Mimo że przyzwyczaiłem się do pewnych zachowań dziewczyn, to tam mnie wszystko szokowało. Raz, laski się na mnie rzucają, potem się mnie boją i uciekają jak poparzone, a potem dostaje karteczki z numerami. Czy w tym mieście jest ktoś normalny? Na samych wykładach nie było źle, było nieco podobnie, jak w Portugalii. Przynajmniej, tak samo przynudzali.
Po skończonych wykładach miałem zamiar iść coś zjeść, sam, bo Jeff stał się pieprzonym Alvaro i bajerował każdą napotkaną laskę, która rozmiar miseczki przewyższał ''B75''. Kiedy wyszedłem z budynku, zauważyłem "moją znajomą" z klubu. Prawie biegiem kierowała się w stronę wyjścia z kampusu. Miałem nadzieję, że zdołam z nią pogadać, ale powstrzymał ją jakiś typ, na którego wpadła. Na szczęście stałem niedaleko i słyszałem ich rozmowę. Była zirytowana, domyśliłem się, że nie lubi gościa. Z tego co mówił, wywnioskowałem, że nie lubił być z jedną kobietą.
― Dobra, przemyśle to. Tylko mnie puść. ― powiedziała od niechcenia i pobiegła w stronę samochodu. Zdziwiłem się, widząc Stana.
Więc to musiała być jego córka.
######
ten krótki

CZYTASZ
I'M FINE
Ficção AdolescenteBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...