- Nudzę się. - Mruknęłam schodząc na dół. - I czuję się kupa i w ogóle zabij mnie. - Usiadłam przy stole w kuchni i przywaliłam głową o blat.
- Co Ci? - Zapytał, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Źle się czuję, okres mi się zbliża. - Kiwnął głową.
- Przeżyje ten twój okres? - Wzruszyłam ramionami. - To co chcesz robić?
- Zdaje się na Ciebie.
- Idziemy na spacer?
- Na kebsa?
- Myślałem, że nie lubisz.
- Bo nie lubię, ale mam ochotę, chodź. - Wzięłam go za koszulkę i poszłam w stronę drzwi, on zaczął się śmiać.
- Powiedziałbym coś, ale wole chyba nie ryzykować.
- Prawidłowo.
*********
- Tortille mi weź. - Usiadłam przy stoliku.
- Na wynos? - Zapytał.
- Tak, pójdziemy na stadion. - Kiwnął głową.
Do pomieszczenia weszła zgraja osób, które mnie szczególnie nie lubią. Były to dziewczyny rok starsze ode mnie, z którymi nawet w gimnazjum miałam spory. Zmierzyły mnie wzrokiem i coś zaczęły do siebie gadać, Logan popatrzył na moją minę i chyba się domyślił, że jest coś nie tak, bo zaczął robić głupie miny, co w sumie podziałało, bo się uśmiechnęłam.
- O Becky. - Powiedziała ze śmiechem Ana. - Dawno Cię nie widziałam. - Nie odpowiedziałam, tylko przewróciłam oczami i machnęłam ręką żeby sobie darowała. Serio nie miałam humoru na pogaduszki z kurwami.
- Ej, dziewczyny weźcie mi hot doga. - Do środka wszedł chłopak, którego ze szczególnością nie trawiłam. W pierwszej gimnazjum on i cała jego klasa uwzięli się na mnie przez co miałam nie jeden problem z nauczycielami jak i z zdrowiem psychicznym. W drugiej klasie zaczęłam się stawiać i najczęściej ignorować zaczepki, no i od tamtej pory zaczęłam gadać z Dylanem co prawie całkowicie ograniczyło ich "zabawę". - O, Becky. - Usiadł koło mnie. - Co tam? - Nie odezwałam się, popatrzyłam na Logana, który szedł w moją stronę.
- Idziemy? - Kiwnęłam głową, po czym razem opuściliśmy lokal. - Kto to? - Zapytał.
- Szkoda gadać. - Mruknęłam.
- Wiem, że może mi nie ufasz, lub nawet nie lubisz, ale zawsze Cię wysłucham i coś doradzę. - Uśmiechnęłam się.
- Lubie Cię, znaczy, już Cię lubię. - Zaśmiał się. - Ale nie bardzo chce o tym gadać, już wystarczająco zepsuli mi humor. - Kiwnął głową.
- Matka do mnie dzwoni. - Westchnął.
- Odbierz, nie krępuj się. - Kiwnął głową, po czym odebrał.
- Yhy cześć.... no nic... a co?.. jestem pełnoletni...kiedyś wrócę...no wiem...pa.
- Ciekawa rozmowa. - Mruknęłam.
- Ta, nie lubię z nią gadać. Jest tak trochę tępawa. W sensie wiesz, mało rozumie, jest stara.
- Okej, okej, nie tłumacz się. Winni się tłumaczą. - Popatrzyłam w stronę wyjścia ze stadionu. - Boże.. - Westchnęłam.
- Twoi "przyjaciele"? - Kiwnęłam głową. - Spoko, jak coś to sobie poradzimy. - Objął mnie jedną ręką, co wywołało mój lekki uśmiech.
Tamci usiedli niedaleko nas i nie raz było słuchać jakieś komentarze na mój temat. Jakoś mnie nic nie wzruszało, bo tyle razy słyszałam, że jestem brzydka, gruba, że się puszczam, staczam się. Różne rzeczy potrafili wymyślić, raz miałam aferę z wychowawcą , bo jedna dziewczyna powiedziała, że się tnę. Akurat wtedy już to robiłam, tylko na jej szczęście, a raczej nie szczęście, zawsze obrywały moje nogi, w końcu tam nikt nie będzie patrzył co nie?
- Wykurwie im zaraz. - Powiedział.
- Daj spokój, niech se gadają, tyle ich.
- Jakim cudem jesteś taka spokojna?
- Lata praktyki. - Mruknęłam. - Idziemy na stawy?
- A może do domu i pojedziemy na basen?
- Nie lubię basenów. - Mruknęłam. - I tu wcale nie chodzi o moje nogi. Tylko o to, że nie umiem pływać.
- To Cię nauczę, po za tym możesz ubrać spodenki i nie będzie widać. - Przyznałam mu rację. - To co? Dasz się namówić?
- Gorzej będzie jak dostanę okresu. - Westchnął.
- To pojedziemy kupić basen.
- Mam wydawać kolejne pieniądze ojca? Okej, jedziemy. - Wstałam z ławki.
- No to chodź. - Złapał mnie za rękę.
- Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele?
- Nie. - Uśmiechnął się.
_________________________
KONIEC! KURNA W KOŃCU!
Dark-Horse22 nigdy więcej nie namawiaj mnie na 10 rozdziałów maratonu 😂😂Bo znakiem przez łeb😜 Żartuje 😘💕
Możecie dziękować właśnie jej za tak długi maraton 💓💓
Papappa <3

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...