*BONUS_3*

756 39 0
                                    

BECKY

To był ten dzień. Dzień naszego ślubu. Jak wcześniej się nie stresowałam, to wtedy, od razu po przebudzeniu się, miałam ścisk w żołądku. Moja pierwsza myśl? Ciąża. Druga: "zabiję go przed tym ślubem", a trzecia? Stres. Logan dobijał się do mnie przez dobre kilka minut, pytał, czy było wszystko w porządku, kiedy wyszłam, chłopak od razu mnie do siebie przycisnął. Zaczął gładzić mnie po plecach i uspokajać. 

― Kochanie, masz wątpliwości? ― zapytał. Spojrzałam mu w oczy, dotknęłam jego policzka i pokręciłam głową. ― Na pewno? 

― Tak, na pewno. Chcę za Ciebie wyjść, założyć z Tobą prawdziwą rodzinę. ― pocałował mnie. ― Pójdę nakarmić naszego syna, a Ty się zbieraj i jedź do Theo, bo zaraz tu będzie Ally i Darcy. 

Godzinę później dziewczyny już u mnie były. Pierwsze co, to Ally zrobiła nam włosy. Darcy chciała mieć spięte, a ja rozpuszczone. Tak więc moja przyjaciółka miała wysokiego koka na czubku głowy, Ally opuściła jej kilka pasem po bokach jej głowy. Mnie zrobiła warkocza, który "robił"za wianek na czubku głowy. Resztę włosów miałam zakręconych. Później my, zrobiłyśmy fryzurę. Zrobiłyśmy jej kłosa i przyczepiłyśmy jej kilka ozdobnych spinek. Potem przyszedł czas na makijaż, nie chciałam mieć mocnego, więc wszystko miałam w kolorach brązu i złota. Moja przyjaciółka za to postawiła na czerwień i srebro.

Gotowe byłyśmy pół godziny przed rozpoczęciem ceremonii. Dobrze, że do kościoła mieliśmy dosyć blisko i na spokojnie mogliśmy dojechać w ciągu piętnastu minut. Ally wzięła Lucasa, który, na szczęście, nie płakał, tylko się cały czas cieszył. Mój tata specjalnie wynajął limuzynę, która po nas przyjechała. 

― Denerwujesz się? ― zapytała moja przyjaciółka. Spojrzałam na nią, ręce jej się trzęsły, więc złapałam ją za jedną dłoń. 

― Tak, bardzo, ale pamiętaj, że to będzie najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. Kiedy powiemy "tak", nasze życie w końcu będzie takie, jakie chciałyśmy, od kiedy związałyśmy się z tymi debilami. Oni nas kochają. 

********

Pierwsza weszła Darcy, która była prowadzona przez swojego ojca. Nie minęło nawet dwadzieścia sekund, a mój ojciec wziął mnie pod ramię i zaprowadził mnie do ołtarza. Spojrzałam na Logana, który intensywnie się we mnie wpatrywał. 

Cała ceremonia nie trwała długo. Chcieliśmy, aby była jak najkrótsza, bo liczyło się tylko to sakramentalne "tak". Kiedy obie to powiedziałyśmy, chłopaki od razu wpili się w nasze usta. Każdy zgromadzony zaczął bić brawo. Gdy spojrzałam na wszystkich, widziałam wzruszenie u Ally, mojej ciotki, mamy Darcy, Mary, a nawet u mojego ojca. Cieszył się moim szczęściem. 

― Już ode mnie nie uciekniesz żonko. ― chłopak cmoknął mnie w policzek, po czym wziął nasze dziecko. ― Widzisz maluszku, w końcu masz prawdziwą rodzinę. ― bobas zaczął się śmiać. 

Wesele było wspaniałe. Każdy ze sobą tańczył, pił, rozmawiał. Nie było niechcianych niespodzianek. Zero prochów, zero zdrad, wszystko było idealne. Logan co chwilę szeptał mi do ucha, że nie mógł się doczekać naszej nocy poślubnej. Jak rozmawiałam z Darcy, to Theo ponoć też co chwilę o tym wspominał. Śmiałyśmy się, że zrobimy ich w balona i wepchniemy ich do jednego pokoju. 

― Jak się czujesz? ― zapytał mój mąż. Logan na twarzy miał wymalowany uśmiech, był szczęśliwy, tak samo, jak ja.

― Jest wspaniale. ― przytuliłam go. 

######

Ostatni o 17!

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz