Siedziałam na progu domu czekając na kuzyna, jak mam być szczera to bardziej spodziewałabym się gadającego jelonka niż jego. Kiedy podjechał pod bramę wysiadł i otworzył sobie bramę. Ja wzięłam Rexa do domu, żeby ten debil go nie przejechał. Do domu wszedł szeroko uśmiechnięty i mnie przytulił na dzień dobry.
- Chcesz coś do picia? - Zapytałam.
- A masz piwo? - Zaśmiał się, a ja wyciągnęłam jedno z lodówki.
- Kto Ci to sprzedał? -Zapytał otwierając je.
- Nie interesuj się. - Mruknęłam. - Po co przyjechałeś? -Zapytałam dość nie miło.
- Mam dla Ciebie propozycję nie do odwołania. - Uśmiechnął się. - Te wakacje spędzisz ze mną.
- Chyba Cię powaliło. - Powiedziałam od razu. - Nigdzie nie jadę, zostaje w domu.
- Całe życie siedzisz w domu, wyjedź gdzieś w końcu. Poznaj kogoś czy coś.
- A co jeśli ja nie chce? - Założyłam ręce na piersi.
- Jeny! Becky! Jesteśmy najbliższym kuzynostwem, chciałbym spędzić trochę z Tobą, czasu ale ty, jak zwykle jesteś na nie. Boże!! - Uderzył w stół. - Nie możesz tego dla mnie zrobić? Ten pieprzony jeden raz?
Oparłam się o blat kalkulując wszystkie za i przeciw. Przypomniałam sobie, jak za dzieciaków zawsze mi pomagał, kiedy piłka wpadła mi na drzewo lub gdziekolwiek indziej wyleciała, ale też jak jakieś inne dzieci mnie biły czy dokuczały.
- Dobra.. -Powiedziałam w końcu. - Ale nie zmusisz mnie do łażenia z twoimi kumplami i jakimiś laskami co mają więcej tynku na mordzie niż mózgu w głowie.
- Dobra, zobaczymy. - Zaśmiał się. - Spakuj się.
- Ej..- Zatrzymałam się w półkroku. - A co z psem?
- Możemy go wziąć, jeśli ma kaganiec. - Kiwnęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam swoją walizkę i zastanawiałam się ile rzeczy spakować.
- THEO! - Krzyknęłam.
- Co? - Wszedł do mojego pokoju.
- Ile ja mam tam u Ciebie być?
- Całe wakacje. - Westchnęłam wywalając wszystkie letnie ubrania z szafy. Nie pomijałam również skórzanej kurtki, dwóch par dresów i kilka par leginsów i bluz. - Mam jeszcze jedną walizkę jeśli będzie Ci potrzebna. - Wzięłam ją od niego i położyłam na drugim końcu łóżka.
*****
- Wsiadaj piesku. - Powiedziałam klepiąc na siedzenie z tyłu.
- Mam nadzieję, że twój pies nie ma pcheł.
- Nie, ale może Cię ujebać w tył.
- Eh, co się z Tobą porobiło...Kiedyś nie przeklinałaś..
- Ludzie się zmieniają.
Do miasta, w którym mieszkał mój o dwa lata starszy kuzyn mieliśmy ponad trzy godziny drogi, w ciągu której Theo wypytywał mnie o wszystko, dosłownie.
- A tak serio, to spotykasz się z kimś?
- Nie. -Mruknęłam. -Po jakiego diabła zadajesz te ciągłe pytania?
- Może dlatego, że niepokoją mnie te blizny na nogach. - Powiedział patrząc cały czas przed siebie.
- To ty nigdy nie bawiłeś się z psem? Oczywiste jest przecież to, że jak skoczy na ciebie to Cię podrapie tak?
- Eh, Becky.- Uniosłam brew. - A tak serio?
- To Ci właśnie powiedziałam.
Dalej nie ciągnął tego tematu, w połowie drogi poprosiłam go, aby się zatrzymał na stacji, bo musiałam opróżnić zbiornik, kiedy wróciłam do samochodu, on już miał dla mnie hot-doga.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się.
- Wiesz, w sumie już nie masz odwrotu, a ja Cię nigdzie nie puszczę samą, z tym psem. - Powiedział. - Jutro robię imprezę z okazji pierwszego dnia wakacji.
- No chyba Cię coś powaliło! - Wrzasnęłam.
- Wyluzuj, poznasz kogoś, w końcu. - Przewróciłam oczami, po czym wysiadłam z auta i wypuściłam psa. - Załatwiał się już.
- Rex! Chodź z powrotem. - Pies grzecznie wskoczył do pojazdu. - Jedziemy? -Zapytałam, a on kiwnął głową. - Gdzie będę spać? -Zapytałam. - Chyba nie w salonie.
- Nie no, będziesz miała swój pokój. Mam nadzieję, że nadal lubisz różowy. - Uderzyłam się otwartą ręką w czoło, na co ten się zaśmiał. - No żartuje tylko, - Kiwnęłam głową.
- Rex będzie ze mną w pokoju, wiesz w razie gdyby jakiś debil, znaczy twój kolega zechciałby mi poprzeszkadzać. - On głośno westchnął, ale nie protestował.
________________________
Miłej środy ❣️

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...