*2*

1.1K 52 2
                                    

Razem z ojcem mieszkaliśmy w apartamencie. Tęskniłam za wiejską sielanką, ale prawda była taka, że w tamtych okolicach nie zrobiłabym kariery i pewnie skończyłabym na kasie w supermarkecie. Jeśli chodzi o nasz dom, to nie chciałam go sprzedawać. Miałam zamiar tam wrócić na wakacje, odpocząć od tego tłoku i chaosu. Byłam pewna, że Rex też by się ucieszył na wieść, że wracamy do domu. W mieście musiał ciągle chodzić na smyczy, a szczerze tego nie lubił. Nie mógł biegać za wiewiórkami ani innymi gryzoniami. Co kompletnie go dobiło, ale nie chciałam go tam zostawiać. 

― Witaj Becky. ― przywitała mnie Ally, nasza gosposia. Od kiedy poszłam na studia, nie miałam czasu na zajmowaniem się domem. Dlatego ojciec postanowił kogoś zatrudnić. Ally miała około czterdziestu lat i była przesympatyczną kobietą. Nie miała dzieci, ale bardzo kochała zwierzęta. Miała w domu kota oraz psa, a właściwie to suczkę. Rex polubił ją od razu, więc założyłyśmy, że po jakimś czasie możemy się spodziewać szczeniąt. ― Jak Ci minął dzień? 

― Był męczący. — usiadłam na krześle. ― Gdybym wiedziała, że w tym wszystkim jest tyle matmy, to poszłabym na coś innego. ― kobieta się zaśmiała. ― A jak Tobie dzień zleciał? 

― Nudno. — wzruszyła ramionami. ― Nie miałam dzisiaj zbyt wiele do roboty. Dobrze, że Rex dotrzymywał mi towarzystwa, bo chyba bym zajoba dostała. ― tym razem ja zaczęłam się śmiać. Lubiłam tę kobietę, jej światopogląd nieraz zwalał z nóg. ― Na obiad zrobiłam Wam spaghetti, twoje ulubione. ― ucieszyłam się i przytuliłam ją. 

― Zostań tu na zawsze. ― mruknęłam, nakładając sobie jedzenie. ― Będziesz moją mamą? ― popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem, a ona zaczęła się śmiać. 

― I tak jesteś dla mnie, jak córka. ― powiedziała, a mi zrobiło się miło na sercu. 

******

Kolejnego dnia wstałam o dziesiątej. Nie miałam w planie żadnych wykładów, co bardzo mnie cieszyło. Leżałam tak i w głowie miałam tylko jeden plan, chciałam nie wychodzić z łóżka do następnego dnia. Jednak mój plan poszedł w pizdu, kiedy przyszła Pam. Dosłownie, wskoczyła na mnie, przez co prawie wyplułam wątrobę. 

― Idź się ogarnij. ― nakazała. ― Jedziemy na zakupy. 

― Ale ja nie lubię. ― mruknęłam, zakrywając się poduszką. 

― No rusz ten wielki zadek! ― zepchnęła mnie z łóżka. ― Muszę kupić jakieś seksi ubranko na sobotę. 

― I tak nie poruchasz! ― krzyknęłam, zamykając drzwi od łazienki. 

― Jeszcze się zdziwisz! ―  zaśmiałam się. 

Popatrzyłam w lustro. Przez te kilka lat trochę się zmieniłam. Włosy miałam hebanowe i o wiele dłuższe. Oczy miałam roześmiane, a usta nie były popękane. Miałam dwa kolczyki w jednym uchu i tatuaż na szyi. To żyletka a na niej data, te dwie rzeczy miały mi przypominać o mojej przeszłości i o mojej decyzji. Drugi tatuaż miałam na "sercu", była to litera "L", która oznaczała, że Logan na wieki pozostanie jedyną moją miłością. 

Zachowałam wszystkie nasze zdjęcia, miałam je schowane tak, aby nikt ich nie znalazł. Nawet mój ojciec nie wiedział o tym, że wracam do przeszłości. Był pewien, że to wszystko stało mi się obojętne, a całą swoją uwagę skierowałam w studia i nową przyszłość. 

― Utopiłaś się tam? ― krzyknęła Pam. ― Za dziesięć minut będzie tu Sammy, a wiesz, że on nie lubi czekać! ― Sammy, a właściwie Samuel był również moim przyjacielem. Był ode mnie i Pam starszy o rok. Od kiedy go poznałam, podziwiałam go. Nie wstydził się swoich uczuć i mówił o tym otwarcie i zawsze, kiedy w jego życiu zachodziła jakaś zmiana, zmieniał coś w sobie. Raz kolor włosów, a raz styl ubierania. Można powiedzieć, że był moim autorytetem.  ― Mała! 

― Daj mi chwilę! ― w szybkim tempie zrobiłam to, co musiałam i wyszłam z pokoju. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam krótki, biały top na cienkie ramiączka i jeansy z wysokim stanem. Założyłam też bawełniany, zapinany sweter, który sięgał mi do kolan. ― Pozwolisz, że pójdę jeszcze do łazienki ogarnąć włosy i twarz?  ― nie, wciąż się na malowałam, tylko codziennie rano smarowałam twarz kremem, który wyrównywał kolor. 

Jeśli chodzi o Pam i Samuela, to nigdy im nie powiedziałam o swojej przeszłości. Nie pokazywałam się w ogóle w krótkich spodniach, a więc żadne z nich nie widziało moich blizn. Nie chciałam przeżywać czegoś podobnego. Było minęło. O Loganie także nie wspominałam ani słowa. Mimo iż wracałam niemal co wieczór do wspomnień, to nie chciałam się z nimi dzielić. Minęło kilka lat, a dla mnie rany wciąż były świeże; nie umiałam się pogodzić z tym, że pośrednio to ja przyczyniłam się do wypadku. Gdybym uwierzyła swojemu kuzynowi i jemu w te badania albo poprosiła o kilka dni wytchnienia. Może inaczej by to się wszystko potoczyło, jaka byłaby szansa, że leżałabym z nim w łóżku, szczęśliwa? Otwierała oczy i cieszyła się każdym dniem, mając jednocześnie tę świadomość, że on tu jest, kocha i nie odejdzie? 

― Co to ma być?! ― do łazienki wpadł Sammy. ― Beck? ― uniosłam brew.― Dlaczego płaczesz? ― dotknęłam swojego policzka, był mokry. 

######

Tak bardzo mam ochotę go teraz opublikować. ( 02.02.2020 godz. 01.11) 

Poczekam kilka dni, może do 10 lutego napiszę z 10 rozdziałów XD
⬇️
Jak ten rozdział jest opublikowany wcześniej niż 10 luty, to naprawdę się nudzę..

DO ZOBACZYSKA!

Ps: piszcie swoje uwagi proszę.

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz