*57*

864 45 5
                                    

BECKY

Ten dzień zleciał szybciej, niż przewidziałam. O siódmej wieczorem poszłam wziąć prysznic, który zajął mi dwadzieścia parę minut. W samej bieliźnie stałam przed lustrem i patrzyłam na swój brzuch, jednocześnie go głaskając. Bałam się przyszłości, ale na duchu podnosił mnie fakt, że Logan był przy mnie i cieszył się, że zostanie ojcem. Jednak najbardziej się obawiałam, że po urodzeniu dziecka, zachowam się, jak moja matka. Ucieczka byłaby chyba największym błędem mojego życia, tuż po tym, jak zostawiłam Logana, gdy wybudził się ze śpiączki. 

― Wszystko w porządku? ― odwróciłam się w stronę chłopaka, który spojrzał na mój brzuch. Moja ręka cały czas na nim spoczywała. ― Wiesz, że będzie wszystko dobrze? ― zbliżył się do mnie, również dotykając mojego brzucha. ― Będziemy szczęśliwą rodziną. Ty, ja i nasz malec. ― cmoknął mnie w nos. ― Jeśli nie chcesz się na mnie pogapić, to możesz iść się już szykować. ― pokręciłam głową, mówiąc, że "chętnie się pogapię". On wzruszył ramionami i zaczął się rozbierać. Oparta o umywalkę, dokładnie analizowałam jego sylwetkę. Gdy został w samych bokserkach, przegryzłam dolną wargę i czekałam, aż się ich pozbędzie. ― Zboczeniec. ― zaczął się śmiać, ale ściągnął ostatnią rzecz. ― Mogliśmy iść razem pod prysznic. ― mruknął. ― Byłoby weselej. ― mrugnął do mnie i wszedł pod kabinę. ― Chyba że masz chęć, to chodź. ―  wystawił do mnie rękę, ale ja pokręciłam głową i wyszłam z pomieszczenia, zamykając drzwi. 

Wzięłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Nie zamierzałam ich związywać, ale miałam już takie kołtuny, że po prostu musiałam coś z nimi zrobić. Z szuflady wyciągnęłam prostownicę i zaczęłam prostować włosy. Akurat, gdy mój facet wyszedł z łazienki, znów w samych bokserkach, skończyłam "bawić się" włosami. Brunet dla żartów burknął, że jak miałam zamiar łazić cały czas w bieliźnie, to lepiej będzie przełożyć tę kolację, a on już się mną dobrze zajmie. Nie skomentowałam tego, tylko otworzyłam szafę i szukałam odpowiednich ubrań na tę okazję. 

― Może to? ― zapytałam, pokazując mu elegancki, granatowy kombinezon, który nie posiadał ramiączek. 

― A coś, co zakryje Ci te wielkie cycki? ― zapytał, podchodząc do mnie i zaglądając do mojej szafy. ― To? ― pokazał mi sukienkę w kolorze pudrowego różu, która miała koronkowe wykończenia oraz długie, również koronkowe, rękawy. ― Nie ma chyba takiego dużego dekoltu. ― cmoknął mnie w skroń. 

Nie chcąc się z nim kłócić, wbiłam się w tę kieckę. Do tego, założyłam czarne szpilki, te same, w których byłam w klubie z Loganem. On za to ubrał czarne jeansy i białą koszulę, która idealnie podkreślała jego mięśnie. Rozpięłam mu dwa guziki i poprawiłam kołnierz. Chłopak lekko się schylił i wpił się w moje usta, zarzuciłam mu ręce na szyję i oddałam się całkowicie. 

― Pewnie już na nas czekają. ― powiedział, odsuwając się. ― Schowaj ten test do torebki i chodźmy. ― kiwnęłam głową, kilka minut później siedzieliśmy już w moim samochodzie. Ojciec zdziwił się, że chciałam prowadzić. Był pewny, że nie pogardzę lampką wina, na pewno by tak było, ale obiecałam sobie, że nie tknę alkoholu ani nie zapalę papierosa, przynajmniej do momentu, kiedy nie urodzę dziecka. 

W restauracji byliśmy kilka minut po dziewiątej. Kelner zaprowadził nas do stolika, podał nam menu i zaproponował wino, które wybrała Ally. Stresowałam się tą kolacją, mimo że nie musiałam. Wiedziałam, że jeśli ojciec naprawdę mnie kochał, to by się ucieszył na wieść, że będzie miał wnuka lub wnuczkę. A co jeśli się nie ucieszy? Tylko zrobi awanturę, że zmarnowałam sobie życie tak jak on i moja matka? Nie wiem, co bym wtedy zrobiła. Wyszłabym z płaczem i przekonała Logana, aby wyjechać, jak najdalej od niego? A może zrobiła mu awanturę przy wszystkich? Prawdę mówiąc, byłam do wszystkiego zdolna. 

― Możecie nam powiedzieć, z jakiej to okazji zaprosiliście nas na kolację. ― zaczął mój ojciec, kiedy podali nam już jedzenie. ― Nie widzę pierścionka zaręczynowego. ― spojrzał na Logana, a ten ścisnął moją dłoń, chcąc dodać mi otuchy. Wzięłam głęboki wdech, wyciągnęłam z torebki test ciążowy i podsunęłam im. ― Byłaś u lekarza? ― kiwnęłam głową. Stan popatrzył znów na mojego mężczyznę, a potem spojrzał mi w oczy. ― Cieszę się córeczko. ― powiedział, mile się uśmiechając. ― To Twoje dziecko? ― zwrócił się do bruneta. ― Nie Jeremiego? 

― To jego dziecko. ― powiedziałam pewnie. ― Jestem już w szóstym tygodniu ciąży tato. Jeremi był wtedy na drugim końcu kraju. ― pokiwał głową, widziałam po jego minie, że mu ulżyło. 

― Zanim się to dziecko urodzi, chcę Cię zaprowadzić do ołtarza. ― powiedział poważnie. ― Nie mogę dopuścić, aby moja córka urodziła nieślubne dziecko. ― westchnęłam. 

― Przestań Stan. ― powiedziała Ally, która była zła na niego. ― Wezmą ślub, kiedy będą chcieli. Powinieneś się cieszyć, że Becky jest szczęśliwa, nic więcej nie powinno Cię interesować.  ― na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Od razu wiedziałam, że Ally ucieszy się na wieść o dziecku. 

― Masz rację, przepraszam. ― powiedział, całując ją w rękę. ― Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i że to właśnie Ty będziesz moim zięciem i ojcem mojego wnuka lub wnuczki. Pamiętajcie, że nieważne co by się działo, to Wam pomogę. Jesteśmy w końcu rodziną. ― łzy naszły mi do oczu. Nigdy nie powiedziałabym, że mój ojciec byłby zdolny do takich słów. 

#######

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz